Gra o posadę

Niewykluczone, że wkrótce w Bundeslidze dojdzie do kolejnej zmiany trenera. Hoffenheim nie wygrało w 9 poprzednich meczach, choć jesienią zajmowało miejsce dające Ligę Mistrzów.


Zimą o Hoffenheim było głośno tylko za sprawą jednej z najwyższych sprzedaży w historii klubu. Młody Georginio Rutter odszedł do Leeds za kwotę, która po aktywowaniu bonusów może sięgnąć okolic 40 mln euro. To bardzo dobra cena za 20-letniego Francuza i zarazem jeden z niewielu pozytywów, jaki można wymienić w jednym zdaniu wraz z badeńskim klubem.

Za długo

Na początku sezonu TSG grało zaskakująco dobrze. Analizując jednak różne statystyki łatwo można było dojść do wniosku, że zespół punktuje ponad stan i prędzej czy później zacznie się zjazd formy. Tak też się stało i choć we wrześniu i październiku Hoffenheim zajmowało miejsce dające grę w Lidze Mistrzów, obecnie nie ma co nawet o tym marzyć. Tylko 3 punkty mniej ma Bochum, które zajmuje miejsce w strefie barażowej i z którym właśnie zmierzą się piłkarze z Badenii.

Kryzys jest widoczny gołym okiem. Hoffenheim nie wygrało żadnego z ostatnich 8 spotkań ligowych, a doliczając do tego odpadnięcie z Pucharu Niemiec – nawet i 9. Z poprzednich 12 meczów Bundesligi wygrało tylko jeden i to w dodatku z Schalke, które zamyka tabelę i prędko (jeśli w ogóle) tego stanu nie zmieni. – Trwa to już od dłuższego czasu, zdecydowanie za długo. Nie możemy na to pozwolić – grzmiał po pucharowej porażce z Lipskiem bramkarz Oliver Baumann. – Musimy to zmienić, bo prawie tylko przegrywamy. Teraz czeka nas bardzo ważny mecz i musimy być w nim bardzo ostrożni. Jesteśmy bliscy zaangażowania w walkę o utrzymanie, zajmujemy niskie miejsce w tabeli i musimy się stamtąd jak najszybciej wydostać – denerwował się Niemiec, który razem z kolegami podchodził do tej kolejki z 13. lokaty.

Powściągliwy i apatyczny

Zespołowi w walce pomóc mają trzy zimowe nabytki. Stoper John Anthony Brooks wrócił do Niemiec po półrocznym pobycie w Benfice i będzie dzielił się doświadczeniem, gdyż w Bundeslidze rozegrał już 217 spotkań. Badeńczycy wypożyczyli także duet z Sevilli. Jednym z graczy jest Thomas Delaney, z którego swego czasu zrezygnowała Borussia Dortmund, a który ostatnio w Andaluzji nie był wiodącą postacią. Kasper Dolberg natomiast to odpowiedź na utratę Ruttera.

Duńczyk formalnie przyszedł do Hoffenheim z Nicei, bo do Sevilli także był wypożyczony, lecz radził sobie beznadziejnie i jesienią nie zdobył żadnej bramki. Niemieckie media stwierdziły, że przez pierwszy miesiąc w Niemczech napastnik „nie znalazł więzi z nowym zespołem i środowiskiem” oraz że wydawał się „dziwnie powściągliwy i pozbawiony emocji”. Jego pierwsze występy w TSG nie napawały optymizmem, a gdy w ostatni weekend trener Andre Breitenreiter wystawił go w pierwszym składzie, zmienił Dolberga… już w przerwie. Aczkolwiek w meczu pucharowym z Lipskiem Duńczyk na boisku pojawił się jako zmiennik i strzelił gola, który przez chwilę dawał Hoffenheim nadzieję na dobry wynik. Nic to co prawda nie dało, ale może okaże się to jakimś bodźcem do zmiany.

Ta będzie w zespole potrzebna, bo jeśli nie uda się odwrócić negatywnego trendu, Breitenreiter zapewne będzie musiał szukać nowej pracy. Hoffenheim gra w Bundeslidze od 2008 roku i tylko dwa razy skończyło na miejscu niższym niż to zajmowane obecnie.


Na zdjęciu: Christoph Baumgartner wie, ile punktów dzieli jego drużynę od strefy barażowej.

Fot. PressFocus