Gra o życie (w elicie)

Trener Miedzi Legnica Grzegorz Mokry zdaje sobie sprawę z tego, że margines błędu jest coraz mniejszy.


W obozie Miedzi Legnica wszyscy zdają sobie sprawę, że najbliższy mecz z Lechią Gdańsk to pojedynek o być albo nie być w ekstraklasie. – Od początku rundy wiosennej zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dla nas każdy mecz będzie taki – przyznał szczerze trener drużyny znad Kaczawy, Grzegorz Mokry. – Im mniej pojedynków wygrywamy, tym margines błędu jest coraz węższy. Tym bardziej spotkania z zespołami będącymi obok nas w tabeli są arcyważne. Liczymy oczywiście na wygraną w Gdańsku. Wówczas kolejne starcie będzie równie istotne. Musimy przywyknąć do tego, że kolejne mecze o przysłowiowe sześć punktów będą nam towarzyszyły do końca sezonu.

Po remisie z Jagiellonią piłkarze „Miedzianki” odczuwali ogromny niedosyt, bo zmarnowali kilka okazji sam na sam z bramkarzem przeciwnika. Zespół trenera Marcina Kaczmarka po ostatniej kolejce jest w wyjątkowo podłym nastroju, lecz nie może być inaczej, skoro został zmasakrowany w Poznaniu 0:5. Dla biało-zielonych była to trzecia porażka z rzędu, a tak w ogóle na wygraną czekają od pięciu kolejek. Po raz ostatni komplet punktów zainkasowali 29 stycznia, gdy na własnym boisku pokonali 1:0 „Nafciarzy” z Płocka.

– Mogę wypowiadać się tylko za siebie, bo odpowiadam za naszą pracę – dodał trener Mokry. – Oczywiście wiele rzeczy, szczególnie w II połowie meczu z Jagiellonią, funkcjonowało dobrze. Tak jak byłem bardzo niezadowolony z naszej gry w ataku, gdy nie kreowaliśmy sytuacji, tak w ostatnim meczu w drugiej odsłonie stworzyliśmy trzy bardzo dogodne okazje, a oprócz tego sytuacje mieli Kamil Drygas, Dimitar Velkovski czy Giannis Masouras. Było więc sporo okazji. Z całą pewnością cieszy poprawa w grze ofensywnej, ale bardzo narzekamy na skuteczność. Przy skuteczniejszej grze na pewno bylibyśmy dzisiaj dużo bardziej zadowoleni i mielibyśmy trzy punkty za mecz z Jagiellonią.

Oczywiście pracujemy nad tym aspektem, ale to nie kwestia samej finalizacji. Pracujemy nad grą w ataku i nad tym, jak sytuacje tworzyć, jak finalizować pod presją i przede wszystkim jak sobie radzić z tą presją, bo bardzo ważną rolę odgrywa tu sfera mentalna. To nie jest tak, że nasi napastnicy nie potrafią wykorzystać dogodnych okazji. Oni w treningu tych sytuacji wykorzystują bardzo wiele, ale później dochodzi stres meczowy i świadomość naszej sytuacji w tabeli, co udziela się naszym zawodnikom.

W rundzie jesiennej „Miedzianka” pokonała na własnym boisku gdańszczan 2:1. Bramki dla zwycięzców strzelili wówczas Santiago Naveda i Luciano Narsingh, honorowego gola dla Lechii zdobył Maciej Gajos. – Lechia to wciąż bardzo silny zespół – przekonuje Grzegorz Mokry. – Zawodnicy występujący obecnie w tej drużynie to ci sami gracze, którzy w minionym sezonie zajęli czwarte miejsce w ekstraklasie i później reprezentowali naszą ligę w europejskich pucharach. Czeka nas bardzo trudne zadanie. To, że Lechia ostatni mecz przegrała wysoko w Poznaniu może nic nie znaczyć. Przykładem jest Korona Kielce, która zdecydowanie uległa Warcie Poznań, a w kolejnym spotkaniu odniosła zwycięstwo, prezentując się bardzo dobrze.

Musimy przygotowywać się do tego starcia tak, żeby wyeliminować silne strony rywala. Oczywiście Zwoliński czy Flavio Paixao, który ostatnio gra mniej, to para bardzo groźnych napastników. Gdańszczanie posiadają też bardzo silny, doświadczony środek pola. Mam tu na myśli Gajosa i Kubickiego. Ponadto bardzo dobrze wykonują stałe fragmenty gry w ataku. Na to musimy zwrócić uwagę. Oczywiście są jeszcze szybcy skrzydłowi. Mógłbym tak długo wymieniać atuty Lechii. Po prostu musimy się przygotować, żeby silne strony rywali zneutralizować. Tak, aby nie było ich widać na boisku. Nasza sytuacja kadrowa nie jest najlepsza. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł zagrać Angelo Henriquez, a pod znakiem zapytania stoją występy Olafa Kobackiego i Huberta Matyni, którzy narzekają na urazy.


Na zdjęciu: Trener „Miedzianki” Grzegorz Mokry (z prawej) i jego najbliższy współpracownik Radosław Bella wiedzą doskonale, że najbliższy mecz z Lechią może być kluczowy w walce o utrzymanie.

Fot.miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz