Grajmy tak, jak zawsze. I dołóżmy kilka procent!

Rozmowa z Sewerynem Siemianowskim, prezesem Ruchu Chorzów, który dziś po 4,5-letniej przerwie rozegra derby z GKS-em Katowice.


Jakie ma pan wspomnienia z derbów z GieKSą?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Z GieKSą to ja debiutowałem! W 1994 roku, w Katowicach, rozegrałem swój pierwszy mecz w ekstraklasie. Przegraliśmy 0:1, po bramce Krzysztofa Walczaka, bodaj w 81 minucie. W katowickim „Sporcie” dostałem za ten mecz „ósemkę”. I to jeszcze przy żółtej kartce! Był to więc dobry debiut, choć niestety bez efektu w postaci punktów Ruchu. W rewanżu przegrywaliśmy już do przerwy 0:2, a ostatecznie wygraliśmy 3:2, działo się to za trenera Albina Wiry. Potem – wiadomo – nasze drogi z GKS-em przecinały się jeszcze kilka razy. W 1999 roku, gdy spadał z ekstraklasy, na Bukowej skończyło się 1:0 dla nas po golu Włodarczyka z karnego. Na jakimś filmie z tego meczu wypatrzyłem samego siebie, z numerem 11… Te derby zawsze były na poziomie.

W przerwie zimowej grywaliśmy turnieje w „Spodku”, to była fajna impreza, potem została zawieszona. Jako trener grup młodzieżowych, z dzieciakami wielokrotnie gra się mecze z GKS-em. Mają klimat, emocji bywa więcej niż u seniorów. Wszyscy to czują, każdy podchodzi do takiego spotkania, jakby grał o mistrzostwo świata. Dlatego śląskie ligi juniorów na każdym szczeblu mają tak wysoki poziom, porównując do reszty kraju. U nas zagęszczenie klubów jest bardzo duże, społeczności mają tu wpojony w krew futbol od wielu lat, takie starcia w cotygodniowych rozgrywkach są dobre dla wszystkich. Chłopaki przyzwyczajają się do pewnego stresu, grając potem w seniorskiej piłce podobne derby są już w pewnym stopniu uodpornieni, czują mniejszy stres.

A pan czuje stres przed sobotnimi derbami, wieńczącymi bardzo udany 2022 rok przy Cichej?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Z pewnością to jeden z ważniejszych meczów, ale przecież każdy punkt w tej lidze waży tyle samo – czy to z górą, czy z dołem, czy w derbach, czy nie… Pamiętamy wszyscy sezon spadkowy sprzed pięciu lat. Wtedy dwa razy Ruch wygrał z GKS-em, ale i tak wylądował w drugiej lidze. Traktujemy derby bardzo poważnie, ale nie narzucamy na siebie aż takiej presji, by mogła sparaliżować chłopakom nogi. Nie o to chodzi. Mają grać tak, jak zawsze, no i… wykrzesać jeszcze z siebie tych kilka procent zaangażowania. Trudno przewidzieć, co się stanie, bo liga jest nieprzewidywalna. Każdy z każdym może tu wygrać. Tu naprawdę nie ma faworytów, chyba w żadnym meczu. Nieraz decyduje dyspozycja dnia, szczęście, trochę jakości, czasem jakiś szczegół, stały fragment. Obyśmy w sobotę wieczorem cieszyli się, bo to by oznaczało, że ciułamy kolejne punkty na drodze do sukcesu.

Ruch nie wygrał od trzech kolejek, co w ostatnich latach nie zdarza się często. Patrzy pan na to ze spokojem?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Nie ma niepokoju, że dzieje się coś złego. Nie zdarzyła nam się taka wpadka, jakie bywały rok, półtora czy dwa lata temu. Nie było w tej rundzie sytuacji, byśmy schodzili z meczu i narzekali, że ktoś nie walczył, a bywały takie jednostkowe mecze. Tu każdy walczy o każdy centymetr boiska. Zapowiadaliśmy, że chcemy godnie zaprezentować się w tej lidze, godnie w nią wejść i tak zrobiliśmy. Ktoś z boku może nawet powiedzieć, że ponad stan – OK. Łatwiej jest dostać się na szczyt niż się tam utrzymać. Znamy dewizę „bij mistrza, bij lidera”, nas to też w pewnym, momencie dotknęło. W tabeli będzie jeszcze wiele przetasowań. Niemal każdy może jeszcze spaść i każdy awansować do szóstki, nikogo nie można skreślać, wszyscy mają pełne pole do popisu.

Runda wiosenna pokaże, w jaki sposób przepracowało się zimę i wzmocniło. Większość zespołów wskutek niewielkich różnic może ruszyć niemal od zera, tabela może być jak zresetowana. Wiemy, że zimą trzeba będzie wzmocnić zespół, ale cudów nie będziemy robić. Spokojna praca, zgranie zespołu, w którym jeszcze są rezerwy – to musi nam przyświecać, nie można dać się zwariować. W trzech ostatnich meczach – z GKS-em, Tychami i Skrą – walczymy o jak największą liczbę punktów, by być w czołówce, która będzie się biła między sobą. Chcemy mieć jak najwięcej argumentów do pozyskiwania sponsorów, inwestorów, do rozmów z miastem i potencjalnymi nowymi zawodnikami. Wszyscy postrzegają nas dobrze, wizerunek na zewnątrz jest coraz lepszy. I ma być tylko lepiej.

Skąd wola czwartkowego spotkania z radnymi na sesji?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Chcieliśmy przedstawić bieżącą sytuację klubu, podsumować trzy lata „Czasu odbudowy”, pokazać, jakie są przed nami kolejne kroki i wyzwania. No i też zaznaczyć rolę Ruchu w mieście – by z tyłu głowy wszyscy mieli to, że Ruch też ma być w puli budżetowej. Myślę, że na to zasłużył.

Można mówić o konkretnych kwotach, jakich oczekujecie z miasta na 2023 rok?

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Lepiej mniej mówić, a więcej robić – bo tak staramy się działać zawsze. Chcemy znaleźć konsensus budżetowy, by pieniędzy nie było ani za dużo, ani za mało. Zależy nam na sukcesach w jak najniższym budżecie, nie naciągając nikogo na nie wiadomo jakie kwoty. Wszystko ma być racjonalne, policzalne.

Na ten rok Ruch uzyskał 1,8 mln zł, teraz jest wyższa liga, większe potrzeby.

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Pamiętajmy też o dokonanej przez miasto konwersji pożyczki na akcje. Patrząc na budżety innych klubów, ktoś może spojrzeć ze zdziwieniem, jak my z takimi pieniędzmi możemy walczyć o kolejne sukcesy. Jeśli jednak wydatkujesz je racjonalnie to – jak widać – jest to możliwe. Chcemy spokojnie odbudowywać klub.

Rozmawiamy w momencie, gdy nie jest to jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale niemal przesądzone, że zabraknie na Cichej kibiców GieKSy.

Seweryn SIEMIANOWSKI: – Ze swojej strony jako Ruch robiliśmy wszystko, by u nas zagościli – ryzykując tym, że na 24 godziny przed meczem nie zdążymy sprzedać reszty biletów. A walczymy o każdy pojedynczy bilet, każdą złotówkę! To też oczywiste, że bardziej kosztowna jest też ochrona na takich meczach i trudno, byśmy na to nie spoglądali. Dlatego ewentualny brak kibiców GKS-u nie może być zrzucony na nas. Wszelkie niesnaski panujące w GKS-ie nie są naszą sprawą. My bojkot mieliśmy trzy lata temu, jako społeczność poradziliśmy sobie z tym w bardzo dobry sposób, złą energię przekuwając w coś dobrego. Nie wiem, jak potoczy się to w GKS-ie. To inny klub, ma inne problemy, do których nie chcę się odnosić.



Na zdjęciu: Prezes Seweryn Siemianowski z pewnością liczy, że będzie miał dziś wieczorem powody, by wyściskać po derbach kapitana Tomasza Foszmańczyka…
Fot. Rafał Rusek/PressFocus