Grek rozkręca się

Piotr Tubacki

Zabrzanie dość szczęśliwie zremisowali w sobotę na stadionie Jagiellonii. Nie wiadomo, co by było, gdyby w ich szeregach nie występował taki snajper jak Igor Angulo, który po raz kolejny uratował skórę Górnikowi. Sytuacja śląskiej drużyny w tabeli zaczyna się poprawiać. Podobnie zresztą jak ich gra, o którą przynajmniej na razie nie trzeba się martwić tak, jak jesienią.

Odwdzięczył się za zaufanie

– Zostawiliśmy dobre wrażenie i przy okazji wywalczyliśmy punkt. Czas na ciąg dalszy. Najważniejsze jest to, że nasza gra wygląda coraz lepiej. Jestem tu od miesiąca i naprawdę widzę coraz lepszą drużynę – mówił po meczu w Białymstoku jeden z nowych nabytków Górnika, Giannis Mystakidis. Grecki skrzydłowy dopiero wdraża się w nowy zespół i zyskuje coraz większe zaufanie trenera Marcina Brosza. Z Jagiellonią zagrał ponad godzinę, czyli najwięcej, jeśli liczyć jego dotychczasowe występy w zabrzańskich barwach.

24-latek odwdzięczył się szkoleniowcowi za kolejną otrzymaną szansę. W Ipołowie – w której prezentował się naprawdę dobrze – zanotował niezwykle efektowną asystę. Trójka Mystakidis-Żurkowski-Gvilia rozegrała wspólnie kilka podań, a to decydujące wykonał właśnie skrzydłowy, obsługując piętą wbiegającego w pole karne Szymona Żurkowskiego, który wykończył wszystko strzałem z pierwszej piłki. Grek był aktywny, oddał jeden z trzech celnych strzałów Górnika i wg statystycznego indeksu InStat był trzecim najwyżej ocenionym zawodnikiem śląskiej ekipy.

Odległość zrobiła swoje

Terminarz nie oszczędzał Górnika, który w środę – w Zabrzu – musiał rozegrać trudny mecz Pucharu Polski z Lechią Gdańsk, a już w sobotę udać się w daleką trasę do Białegostoku. Najszybsza droga z Górnego Śląska na Podlasie wynosi ok. 525 km, co na pewno nie pomogło piłkarzom Marcina Brosza w odpowiednim przygotowaniu się do spotkania, tym bardziej, że 7 zawodników wybiegało w pierwszym składzie w obu tych meczach. – Mogę tylko żałować kilkunastu godzin, których nam zabrakło. Wówczas bylibyśmy w stanie zagrać jeszcze lepiej – mówił szkoleniowiec Górnika.

Mystakidis miał podobną opinię na ten temat – Zgadzam się z trenerem, że gdybyśmy mieli jeden dzień więcej na regenerację, nasza gra byłaby lepsza, a szansa na wygraną większa. Graliśmy w środę późnym wieczorem, a następnie odbyliśmy długą podróż do Białegostoku. Czasu na odpoczynek było bardzo mało. – Lechia znajdowała się w dużo bardziej komfortowej sytuacji, ponieważ ona swój mecz w ekstraklasie grała dopiero w poniedziałek. Oczywiście trzeba pamiętać, że gdańszczanie dwukrotnie, a nie „tylko” raz wybierali się na drugi koniec Polski, jednak do Lubina mieli nieco bliżej niż zabrzanie do Białegostoku – o około 30 km. W tej kolejce najdłuższą trasę musiała pokonać Pogoń Szczecin, którą od stadionu Wisły Kraków dzieliło ok. 650 km, lecz szczecinianie w środku tygodnia nie grali.

 

Na zdjęciu: Chęci Mystakidisowi odmówić nie można, ale swoje musi jeszcze udowodnić.