Groteska z happy endem

Bogdan NATHER: Czy za mecz z Japonią nasza drużyna zasłużyła na pochwały?

Bogusław KACZMAREK: – To był mecz drużyn, którym przyświecały inne cele. Japonia chciała awansować do fazy pucharowej, a my graliśmy o przywrócenie resztek piłkarskiego honoru i spełnienie sportowych ambicji. Nie da się ukryć, że był to jeden ze słabszych meczów na tych mistrzostwach. Na pewno nie była to uczta piłkarska. Wygraliśmy na otarcie łez, ale nie odważyłbym się nazwać tego pyrrusowym zwycięstwem. To groteska.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Gwizdy na stadionie, którymi żegnali kibice schodzących na przerwę piłkarzy, były najlepszym komentarzem do poziomu meczu, jaki zaprezentowali Polacy i Japończycy? Podobnie w końcówce spotkania, gdy biało-czerwoni nie atakowali, zaś „Samuraje” podawali między sobą. To nie była gra godna mistrzostw świata?

Bogusław KACZMAREK: – Potwierdzam, to był dziwny mecz. My w komforcie, bo już nic gorszego nie mogło nas spotkać, a Japończycy pod presją. Nie umniejszając niczego naszej drużynie, Japończycy gali „na radio”, tzn. nasłuchując wiadomości z meczu Senegal – Kolumbia. Kamil Grosicki po meczu nazwał to kabaretem, ja mówię o farsie.

Obecność w wyjściowej jedenastce biało-czerwonych którego z piłkarzy zaskoczyła pana? W meczu o honor z Japonią mieli grać przecież najlepsi, a kilka zmian jednak było. O czym to świadczy? Że w pierwszych dwóch meczach nie grali najlepsi?

Bogusław KACZMAREK: – Zaskoczeniem był dla mnie występ od pierwszej minuty Rafała Kurzawy. Biorąc pod uwagę wcześniejsze mecze i jego notowania, był w drugim szeregu zmienników. Życie jest doskonałym reżyserem, dopóki miał siły, Kurzawa był wyróżniającym się zawodnikiem w naszym zespole. Potem jednak „zgasł”, ale podanie na głowę Bednarka było zegarmistrzowskie.

Ustawienie defensywy było optymalne? Czwórka, a nie trzech stoperów i dwójka wahadłowych…

Bogusław KACZMAREK: – Zagraliśmy wreszcie czwórką z tyłu i mecz z Japonią jest dostatecznym dowodem na to, że ten wagant jest dla nas optymalny. Owszem, każda reprezentacja powinna mieć jeszcze dwa-trzy rozwiązania awaryjne, ale punktem wyjścia powinie być kwartet w defensywie. Wahadła? Za dużo w nich było wahania, zamiast pewności zagrań. Mecz z Japonią był najlepszą afirmacją tego, że najlepsze eksperymenty są te przeprowadzane w laboratoriach.

Łukasz Fabiański udowodnił, że to on powinien być numerem jeden między słupkami? Nie popełnia głupich błędów.

Bogusław KACZMAREK: – „Fabi” ma ogromne doświadczenie, gra w reprezentacji już 10 lat i nigdy nie „dał plamy”. Chce grać dalej w drużynie narodowej, co potwierdził w telewizyjnym wywiadzie. To ważna deklaracja z jego strony. Wojtek Szczęsny ma to do siebie, że na dużych imprezach jest… nieszczęsny. Zaczął na mistrzostwach Europy w Polsce w meczu przeciwko Grecji, gdy sprokurował rzut karny i wyleciał z boiska. Zakończył w Rosji w meczu z Senegalem nieodpowiedzialnym wybiegiem, po którym straciliśmy drugiego gola.