GRUZIN NA POZIOMIE. ŚWIETNY LIGOWY DEBIUT GUGI PALAWANDISZWILIEGO

Sobotni mecz pod Klimczokiem nie dostarczył zbyt wielu emocji. Może poza końcówką, w której sędzia Sebastian Jarzębak popełnił dwa duże błędy, dzięki którym ostatecznie gospodarze zgarnęli trzy punkty. Ale, bez wątpienia, pozytywem tego spotkania był występ Gugi Palawandiszwiliego. Gruzin zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. W wyjściowym składzie zastąpił Łukasza Hanzela, który tym razem cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

 Ma pojęcie

Po meczu redakcja „Sportu” o podsumowanie występu tego zawodnika poprosiła Adama Nocnonia, szkoleniowca Podbeskidzia. Zasugerowaliśmy jednocześnie, że to ten zawodnik zostanie przez nas nominowany do tytułu piłkarza meczu. – Myślę, że to słuszny wybór. Podkreślałem już wcześniej, że zagraniczni zawodnicy dobrze wkomponowali się w zespół. Ale w każdym z tych przypadków był pewien znak zapytania. Mianowicie taki, jak dani piłkarze zaprezentują się w meczu ligowym. Guga walczył, był pod grą. Dużo mieliśmy z niego pożytku. Zgadzam się z opinią, że wybór jego na piłkarza meczu jest słuszny – powiedział nam opiekun bielskiej drużyny. Czym szczególnie Palawandiszwili zapadł nam w pamięć. Przede wszystkim tym, że dużo biegał. Walczył, był dla rywala niezwykle niewygodnym przeciwnikiem. Dwa razy zagrał też świetne piłki do przodu, czym przekonał, że ma pojęcie o grze ofensywnej.

 Obrońca ma rację

Być może stwierdzenie, że kogoś takiego Podbeskidzia potrzebowało, po jednym wygranym szczęśliwie meczu, jest nadużyciem, ale nie da się ukryć, że Guga w piłkę grać potrafi. A taką tezę śmiało można wysnuć właśnie zwracając uwagę na fakt, jak sobotni mecz przebiegał. – To był typowy mecz walki, chociaż z mojej perspektywy mieliśmy więcej posiadania piłki, sytuacji, lecz nie potrafiliśmy zamienić tego na bramkę. Dopiero pod koniec, po rzucie karnym, przechyliliśmy szalę w stronę naszego zwycięstwa. Można powiedzieć, że boisko było dziś bardzo dobrze przygotowane jak na te warunki, osoby odpowiadające za nie mocno się postarały i wyciągnęły z niego maksimum. Bardzo cieszy zwycięstwo, nie ważne w jaki sposób, ale liczy się końcowy wynik – przyznał Mariusz Malec, obrońca Podbeskidzia, i komentarz obrońcy idealnie oddaje to, co działo się na murawie.