Grzegorz Bednarski: Jestem dumny. I proszę o jeszcze!

MACIEJ GRYGIERCZYK: Hokeiści GKS-u zdobyli mistrzostwo Polski, koszykarze dotarli do półfinału I ligi, a piłkarze…

GRZEGORZ BEDNARSKI: – A piłkarze standardowo, zgodnie z dewizą powtarzaną od początku rundy, w każdym meczu grają o trzy punkty. Nie inaczej będzie w Niepołomicach i w czterech ostatnich kolejkach.

 

23 punkty w dziesięciu wiosennych meczach… Mimo wszystko, trudno się było tego spodziewać?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Od początku wierzyłem w powodzenie misji trenera Tarasiewicza. Wielokrotnie powtarzałem, że darzę trenera zaufaniem. Nie chcę powiedzieć, że teraz jest większe, ale przyznam, że stworzyliśmy po prostu fajny kolektyw; wraz z całym sztabem szkoleniowym, Krzyśkiem Bizackim i piłkarzami złapaliśmy „flow”. Oni pokazują na boisku, że działają w myśl zasady „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. To przynosi skutek. Oceny? Kupmy sobie jeszcze trochę czasu i poczekajmy tych pięć kolejek. Na razie mogę tylko podkreślić, że zaangażowanie, wola walki, ambicja i honor to coś, co cechuje tej wiosny naszych piłkarzy. Jestem z nich bardzo dumny. I proszę o jeszcze!

 

Honor – to znaczy?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Przebyliśmy niemalże drogę z piekła do nieba. Byliśmy na dole tabeli. Zimą, w trakcie naszej kampanii z użyciem billboardów, powtarzaliśmy, że honor jest dla nas ważny. Chcieliśmy pokazać, że warto przychodzić na nasze mecze, że warto nam zaufać. Że gra na pewno się poprawi. Na razie drużyna wywiązuje się z tego.

 

Zna pan odpowiedź na pytanie, dlaczego wcześniej GKS-owi nie wychodziło, a ta wiosna jest tak dobra?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Gdybym znał, to awans wywalczylibyśmy może już rok temu. Czynników, które wpływają na sukces, jest w przypadku każdego sportu – a już piłki nożnej w szczególności – tak wiele, że nie sposób zdefiniować jednego obszaru. Trzeba jednak to wszystko łączyć z osobą trenera Tarasiewicza, trenera Waldka Tęsiorowskiego i z tym, że udało nam się w odpowiednim momencie stworzyć team. W szatni jest klimat pozwalający wygrywać. W Tychach mieliśmy dotąd wszystko, brakowało nam w zasadzie tylko tego. Klimatu, woli walki, ambicji, honoru. To wskrzesiliśmy. Trener powtarza, że nie brakuje nam paliwa w baku. Wręcz przeciwnie. Przed każdym meczem jesteśmy odpowiednio zatankowani i mamy siły, by wybiegać, wywalczyć kolejne punkty. Przygotowanie motoryczne również okazuje się tej wiosny kluczowe.

 

Marzy pan?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Czasami mi się zdarza… Jestem realistą, ale też bardzo ambitnym człowiekiem i dlatego stawiam przed sobą ambitne cele. Nie chcę pompować balonika, bo to jeszcze nie ten moment i nie to miejsce, ale wszystko jest w naszych głowach i nogach. Trzeba księgować co mecz trzy punkty. Zobaczymy, co tabela pokaże za pięć kolejek.

 

Jeśli nie będzie cudu, to co należy zrobić, by drużyna podobnie prezentowała się w I lidze jesienią?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Konsekwentnie trzymać się planu, który wspólnie z trenerem Tarasiewiczem realizujemy od końca jesieni ubiegłego roku.

 

Ten plan uwzględnia oczywiście osobę trenera Tarasiewicza, któremu 30 czerwca wygasa kontrakt?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Na pewno siądziemy do rozmów. Jeśli dwie strony chcą kontynuować współpracę, to sądzę, że dojdą do porozumienia. O pewnych rzeczach dżentelmeńsko nawet nie trzeba mówić, skoro dwie strony czują to wszystko i rozumieją się wzajemnie. Z trenerem mamy bardzo dobry kontakt. To zaufanie, którym się darzymy, musi zaprocentować czymś więcej niż tylko okresem pracy do czerwca tego roku.

 

Kiedy siadacie do rozmów?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Zrobimy to w przyszłym tygodniu. Będziemy już wtedy wiedzieć, jakimi rezultatami zakończą się mecze z Puszczą i Rakowem. One są dla nas kluczowe, jak zresztą każde inne. Potrzebujemy swobody do dyskusji, a z drugiej strony, nie możemy pozwalać sobie na rozprężenie. Wszyscy jesteśmy maksymalnie zmotywowani, skoro liga trwa.

 

Po sezonie wygasną umowy Macieja Mańki, Keona Daniela czy Edgara Bernhardta, zakończy się też wypożyczenie Konrada Jałochy z Legii Warszawa. Działacie?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Mamy na to określony plan, który w niedługim czasie będziemy realizować. W kontraktach są odpowiednie zapisy, z których możemy skorzystać. Niespodzianek zatem nie przewiduję.

 

Tyscy kibice to wymagająca społeczność. W ostatnich tygodniach trochę pan odetchnął?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Już wielokrotnie podkreślałem, że pozytywną atmosferę budują przede wszystkim wyniki. Można wykonywać pracę, nie mieć wyników i być hejtowanym, a można robić dokładnie to samo, mieć wyniki – a wtedy tego hejtu już nie ma. Nie ukrywam, że obecny stan jest przyjemny. Bez hejtu, za to z merytoryczną dyskusją i konkretnymi pomysłami. Nie ma połajanek, obelg, bluzgów. Życzyłbym sobie, by to trwało jak najdłużej. W takich warunkach inaczej się funkcjonuje, inaczej pracuje głowa. Człowiek nie ogląda się za siebie, a patrzy do przodu, w przyszłość, będąc w stanie realizować założone cele w bardziej efektywny sposób.

 

Sukcesy odnosicie też w hokeju. Kontrakt przedłużył trener Andrej Gusow, pod którego wodzą sięgnęliście po mistrzostwo i krajowy puchar, dlatego na brak innych ofert nie mógł narzekać.

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Zgoda, ale trener Gusow osiągnął sukces, którego nigdy nie miał możliwości jeszcze skonsumować. Będzie mógł pokazać się teraz w Champions League i to jest dla niego wartość dodana; poza wartościami oczywistymi, jak tym, że jesteśmy wypłacalni, stabilni, dobrze zorganizowani. Trener brał to pod uwagę, kolejny sezon może być dla niego odskocznią do dalszej kariery.

 

Kontraktujecie nowych zawodników i przedłużacie umowy z dotychczasowymi, a wicemistrz, Tauron KH GKS Katowice, działa z jeszcze większym rozmachem…

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Podchodzę do tego w sposób pragmatyczny. Nie mam zamiaru przepłacać. Znamy swój sufit i wiemy, jakie są nasze możliwości. Nie będziemy się absolutnie licytować z Katowicami. Zresztą, te kwoty wynagrodzeń, które wypływają z Katowic i krążą po rynku, w mojej ocenie są mocno przeszacowane. My takich pieniędzy płacić nie będziemy. Nie zmienia to faktu, że konkurencja jak najbardziej się przyda. Cieszę się, że hokej w Polsce się rozwija. Coraz więcej klubów ma aspiracje i stabilne budżety. Oby to skutkowało wzrostem poziomu i w efekcie dźwignięciem tej dyscypliny z zapaści, w jakiej się znalazła.

 

16 maja losowanie grup Ligi Mistrzów. Ma pan swojego wymarzonego przeciwnika?

GRZEGORZ BEDNARSKI: – Wszędzie tam, gdzie moglibyśmy udać się autokarem! Tylko tyle – i aż tyle. Opcji jest sporo. Nie chcę zapeszać przed losowaniem, na które do Kopenhagi zresztą się wybieram. Życzyłbym sobie przeciwników, na mecze z którymi w sposób bardziej „skoordynowany” mogliby też udać się nasi kibicem. Ich wsparcie jest dla nas bardzo ważne.