Grzegorz Piekarski: Myśleć perspektywicznie

Rozmowa z Grzegorzem Piekarskim, byłym reprezentantem, a obecnie ekspertem TVP Sport.


Dla wszystkich nastał trudny czas. Czy pandemia odciska duże piętno na zespołach hokejowych?

Grzegorz PIEKARSKI: – To prawda, że każda dziedzina życia społecznego odczuwa skutki tego, co się dzieje na świecie. Ta sytuacja mocno doskwiera każdej dyscyplinie sportowej, zaś w rodzimym hokeju widać to szczególnie. Trenerzy się głowią, jak najlepiej przygotować zespół, by skutki absencji były najmniej odczuwalne. Zawodnicy z niesłychaną starannością muszą dbać o zdrowie. Natomiast działacze drżą każdego dnia, by ktoś nie wypadł z gry. Dla nikogo ta sytuacja nie jest komfortowa. Zespoły czołowych lig europejskich znajdują się w nieco lepszej sytuacji, bo dysponują większym zapleczem. Ostatnio problemy miał mistrz Czech Ocelarzi Trzyniec i z I-ligowej filii – Frydka-Mistka – w trybie awaryjnym sprowadził kilku awodników m.in. Filipa Komorskiego oraz Alana Łyszczarczyka, którzy mieli okazję zadebiutować w tamtejszej ekstraklasie. Aron Chmielewski na dobre zapuścił w niej korzenie i chwała ma za to. U nas z kolei absencja 2-3 zawodników sprawia, że zespół sporo traci na wartości. Drużyna oświęcimska w pewnym okresie liczyła 14 hokeistów, w tym 4 obrońców, co musiało się odbić na wynikach.

GKS Katowice też słono zapłacił za kwarantannę, zwłaszcza w Pucharze Polski?

Grzegorz PIEKARSKI: – GKS był liderem i kłopoty zdrowotne kilku zawodników sprawiły, że stracił przodownictwo. Jeżeli w zespole problemy mają liderzy, to automatycznie odbija się to na postawie pozostałych, formacje specjalne również nie funkcjonują tak, jak powinny. Katowiczanie rozdawali karty, ale nagle się to posypało. Problemy drużyny pewnie miały jakiś wpływ na postawę w meczu półfinałowym z Toruniem, jednak to tylko część prawdy. Karygodne błędy popełnili obcokrajowcy, które nie powinny im się zdarzyć. Stąd też nieoczekiwana porażka, która wszystkich zabolała. Było, minęło i teraz drużyna trenera Jacka Płachty powinna skupić na tym, co ją czeka, a będzie się działo.

Czy pod względem sportowym ekstraklasa jest w tym sezonie atrakcyjniejsza niż poprzednim?

Grzegorz PIEKARSKI: – To niesłychanie złożony problem. Część obserwatorów zaciera ręce, że w lidze mamy tak wielu obcokrajowców. Może mecze są atrakcyjniejsze, ale nikt się nie zastanawia, jakim kosztem. Czy ktoś pomyślał, jaki wpływ na rozgrywki czy dany zespół mają rodzimi hokeiści? Gdy przeglądam ligowe statystyki, dostrzegam kilku obcokrajowców, ale czołowe miejsca zajmują: Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka czy Bartosz Fraszko. Na specjalne uznanie zasługuje Jakub Bukowski, któremu zaufano i na tę chwilę prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców. Zacznijmy inwestować w młodych, perspektywicznych zawodników nawet kosztem nawet obniżenia ligowego poziomu. Ostatnio w lidze słowackiej Kamil Wałęga otrzymał nagrodę na dla zawodnika miesiąca. 20-letni Jakub Borzęcki, to przykład z nieco innego podwórka, gra w silnym Red Bullu Salzburg i tam nikt nie ma watpliwości, że warto mu zaufać. W ekstraklasie debiutowałem jako 17-latek, a rok później pojechałem na mistrzostwa świata seniorów jako 7. obrońca, będą w towarzystwie m.in. Jacka Zamojskiego, Sebastiana Gonery, Mariusz Czerkawskiego, Adriana Parzyszka czy Jacka Płachty. Czy w hokejowej centrali ktokolwiek myśli perspektywicznie o reprezentacji za kilka lat? Śmiem twierdzi, że nie! Natomiast działacze klubowi „pompują” pieniądze, by stworzyć ekipę na miarę medalu mistrzostw kraju. Takie działanie nijak nie przekłada się na jakość dyscypliny. Powinniśmy się zastanowić, jaką obrać drogę, ale na razie obserwujemy gonitwę za sukcesem.

Grzegorz Piekarski

Jaka jest pańska prognoza na finisz sezonu zasadniczego oraz play off?

Grzegorz PIEKARSKI: – Chyba 6 zespołów ma wysokie aspiracje, zaś 2 realnie ocenia swoje możliwości. Wiele zależy od tego, jak wszyscy wykorzystają ostatnie 2 tygodnie okresu transferowego. Właściciel „Pasów”, profesor Janusz Filipiak, zapowiedział, że drużyna zostanie wzmocniona, a przecież i tak jest silna. Cracovia ma zawodników o sporym potencjale oraz doświadczonego trenera Rudolfa Rohaczka, więc powinna się mocno liczyć w końcowym rozdaniu. Jastrzębie, obrońca tytułu mistrzowskiego, również się wzmocniło Glebem Bonadrukiem, ale pewnie rozgląda się jeszcze za kolejnymi. Spodziewam się, że Re-Plast Unia Oświęcim również przygotowuje jakąś niespodziankę kadrową. Te 3 drużyny oraz GKS Katowice mają największe szanse na podium. Natomiast GKS Tychy, pod kierunkiem trenera Andreja Sidorenki, jest dla mnie zagadką, ale też nie wykluczam jego awansu do „4”. To jednak tylko moje dywagacje. Zobaczymy co wydarzy się na lodzie…


Na zdjęciu: „Pasy” Puchar Polski już zdobyły, a teraz mają ochotę powalczyć o złoto w PHL.

Fot. Maciej Bulanda/PressFocus