Grzegorz Słaby. Na dobre i złe…

Przez trzy lata wiele zyskałem pod kierunkiem Piotra Gruszki oraz Dariusza Daszkiewicza i mogę powiedzieć, że jestem przygotowany do prowadzenia zespołu. Mamy szczególną sytuację i w tym trudnym czasie postaramy się, byśmy wspólnie osiągnęli satysfakcjonujący końcowy wynik – deklaruje trener GKS-u Katowice, Grzegorz Słaby.


Tak jestem „GieKSiarzem”, bo z dziadkiem oraz ojcem chodziłem na mecze piłkarskie i kibicowałem mojej drużynie.

– Trudno się dziwić, bo przecież jestem mocno zaangażowany w siatkarski projekt, że przyjąłem propozycję stanąć u steru drużyny. Jestem przygotowany i pragnę jej pomóc, byśmy osiągnęli satysfakcjonujący wynik – mocno zaakcentował kilka dni nominowany trener siatkarzy GKS-u Katowice, Grzegorz Słaby, który na swoje dotychczasowe dokonania w zawodzie ze sporym dystansem. A tymczasem, mimo młodego wieku, dokonał już sporo, a przed nim otwierają się nowe i, miejmy nadzieję, ciekawe perspektywy.

Rozwalone kolano

Dla Grzegorza, nastolatka, pełnego sportowej pasji, spotkanie z wyczynową siatką ledwie się zaczynało i już się szybko skończyło. Gra na poziomie II czy III-ligowym poziomie w AZS-ie Katowice przynosiła młokosowi, a chwilę później studentowi katowickiej AWF sporo satysfakcji. Niemniej brutalnie została przerwana, bo kolano zupełnie się rozsypało: więzadła krzyżowe oraz łąkotka zostały uszkodzone.

– Byłem na I roku studiów i wielu mi wieszczyło, że z uczelnią muszę się pożegnać – wspomina trener GKS-u.

– Sporo wysiłku mnie to kosztowało, ale studia skończyłem jako trener II klasy i teraz jestem tu, gdzie jestem. Niemniej już w czasie nauki zaproponowano mi prowadzenie zajęć z juniorami AZS i trudno było z tego nie skorzystać, skoro gdzieś w głowie mi zaświtała myśl o trenerskim fachu. Studiowałem, z kolei wieczorem trenowałem młodych siatkarzy, pierwsze lata tego stulecia jeszcze nie zapowiadały takiego siatkarskiego boomu oraz niebywałych sukcesów.

Po skończeniu uczelni praca w szkole, ale również nadarzyła się okazja kontynuowania swojej trenerskiej, siatkarskiej pasji.

Tyskie dokonania

Zespół TKS Tychy skupiał w swoich szeregach pasjonatów, którzy na co dzień pracowali w różnych zawodach (np. górnicy czy strażacy), z kolei po pracy spotykali się w hali i trenowali nie tylko dla przyjemności, ale również, by poczuć smak rywalizacji na poziomie III-ligowym. Przed sezonem 2011/12 w Tychach pojawił się Grzegorz Słaby i zespół się jeszcze bardziej się zintegrował i wygrał rywalizację w III lidze. Wówczas nikt nie przypuszczał, że to dopiero początek sukcesów, choć w najmniej oczekiwanym momencie zakończonym.

– Awans do II ligi był niespodziewanym, ale także sporym wyczynem, bo przecież nikt w zespole nie zajmował się zawodowo siatkówka – z uśmiechem wspomina trener Słaby.

– To była nie tylko sympatyczna, ale ambitna grupa sportowców, która nie zamierzała na tym poprzestać, lecz podjęła rywalizację. W debiutanckim sezonie w II lidze wygraliśmy swoją grupę i wystąpiliśmy w turnieju finałowym o awans do I ligi. Ostatecznie zajęliśmy 3 lokatę, ale w końcu wszystkie cztery zespoły znalazły się w I lidze, bo wówczas była reorganizacja w PlusLidze. I liga to już dla TKS Tychy, działającego na amatorskich zasadach, było sporym wyzwaniem. W sezonie przegrywaliśmy meczem za meczem, ale postanowiliśmy się skupić na meczach play autach o utrzymanie z AGH Kraków. Wygrali 3-1 w serii i zdołaliśmy się utrzymać w lidze, ale zdawaliśmy sobie, że przed nami piętrzy wiele problemów organizacyjnych.

Zespół TKS Tychy miał problemy organizacyjne i w końcu działacze postanowili zrezygnować z występów w I lidze. Miejsce tyszan zajął zespół Caro z Ropczyc. I tak się przygoda Słabego w Tychach się zakończyła, ale to był zwiastun jego „smykałki” w trenerskim zawodzie…

Przeciwko mistrzom świata

TKKF Czarni Katowice grający na II-ligowym poziomie wygrywał mecze za meczem, ale nie wnikając w szczegóły, trener Przemysław Halapacz nieoczekiwanie pożegnał się z zespołem. Jednak polecił na swoje miejsce… Słabego.

– Gdy zaczynałem, nawet nie przypuszczałem, że wszystko się tak potoczy – po raz kolejny uśmiecha się katowiczanin z krwi i kości.


Przeczytaj jeszcze: Nadchodzi czas spokoju?…


– Turniej barażowy o I ligę był niezwykle emocjonujący, wystarczyło przegrać mecz z Gorzowem i cały wysiłek poszedłby na marce. Ostatecznie wygraliśmy 3:1 i wraz z Hutnikiem Kraków awansowaliśmy do I ligi.

Po nim w mieście powstały śmiały projekt, by stworzyć wielkosekcyjny klub GKS Katowice. Wówczas zespół jeszcze na licencji TKKF Czarnych, ale występował już pod szyldem i w barwach GKS-u.

– Ależ to było wyzwanie, bo kibic klubu będzie prowadził zespół w rozgrywkach na takim wysokim szczeblu – dodaje ożywionym trener Słaby.
Jednak chyba ani on, ani wszyscy sympatycy siatkówki nie przewidzieli, że wszystko tak się potoczy i GKS, jak beniaminek, awansuje do PlusLigi. Zasadniczą część wygrał, dwie rundy play-off z Siedlcami i ze Szczecinem drużynie nie sprawiły żadnych problemów. W finale doszło do meczów ze „złotą” młodzieżą Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały. I rywalizacja zakończyła się 3-2, z kolei w ostatnim meczu było 3:1, w ostatnim secie 32:30!

– To prawda emocji nie zabrakło, ale mało kto pamięta, kto grał w SMS: Kozub, Kwolek, T. Fornal, Ziobrowski, Kochanowski, Huber, Masłowski, czyli mistrzowie kadetów, juniorów. A Kwolek oraz Kochanowski za chwilę byli mistrzami świata seniorów. Każdy z nich teraz odgrywa główną rolę w swoim ligowym zespole oraz są w szerokiej kadrze seniorów. To siatkarze utalentowani i mają wszelkie dane, by zdobywać najwyższe laury – uzupełnia szkoleniowiec.

Inne role

Grzegorz Słaby awansował z drużyną do PlusLigi i… został asystentem trenerem Piotra Gruszki, naszej siatkarskiej ikony. Obaj zgodnie współpracowali, ale po 2 latach ówczesny dyrektor sekcji Dariusz Łyczko postanowił dokonać rewolucyjnych zmian w zespole. Miejsce Gruszki zajął Dariusz Daszkiewicz, z kolei skład był mocno zmieniony.

– To nie była dla mnie żadna ujma, a wręcz przeciwnie cieszyłem się, że mogę współpracować z takimi fachowcami. –

Cały czas uczę się tego zawodu i miałem okazję współpracować ludźmi o wysokiej wiedzy siatkarskiej. Przez trzy lata wiele zyskałem i mogę powiedzieć, że jestem przygotowany do prowadzenia zespołu. Mamy szczególną sytuację i w tym trudnym czasie postaramy się, byśmy wspólnie osiągnęli satysfakcjonujący końcowy wynik – deklaruje trener.

Nieuniknione zmiany

Po poważnych zawirowaniach związanych z rozwiązywaniem kontraktów oraz obniżeniu uposażeń nadszedł czas porządków. Zespół będzie nieco zmieniony i odszedł z niego m.in. przyjmujący Rafał Szymura, spisujący się równie świetnie nie tylko na swojej pozycji, ale również w ataku. Jego będzie trudno zastąpić, choć skład trzeba uzupełnić nie tylko na tej pozycji, ale również środkowego oraz libero.

– Skupiam się na tym, co mamy do zrobienia i opracowuje program zajęć, który pozwoli jak najlepsze przygotowanie drużyny – podkreśla trener.

– Nie wszystko sprawy zostały wyjaśnione, ale liczę na ich zakończenie. Skład wymaga uzupełnienia i niebawem wszystko powinno się wyjaśnić. Czas zamknąć miniony etap i skupić się na przyszłości. Przygotowania zaczynamy 8 lipca szczegółowymi badaniami, a potem zaczynamy zajęcia. W planie jest Letnia Liga PlusLigi, choć nie jest jej orędownikiem. Gra na piachu jest specyficzna, mecze będą transmitowane w telewizji i znając zawodników, będą dawali z siebie wszystko. A w takich sytuacjach łatwiej o jakieś urazy (odpukać ! – przyp.red.), ale i z tym musimy się jakoś uporać.
Hiobowe wieści o rychłym końcu sekcji siatkówki w Katowicach trzeba odłożyć do lamusa. Niemniej dla siatkarzy GKS-u najbliższy sezon będzie niezwykle trudny pod każdy względem.

Grzegorz SŁABY

Ur. 19.12.1983 r. w Katowicach; żonaty (Aleksandra); dzieci: Bartłomiej (7 lat) i Emilia (rok). Kariera trenerska: AZS Katowice (juniorzy), TKS Tychy (2011 – 2014), TKKF Czarni Katowice (2014 – 2015), GKS Katowice (2015 – ???, jako I i II trener). Osiągnięcia: awans do I ligi z TKS-em Tychy (2013) i Czarnymi (2015); 6, 8, 10 i 11 miejsce z GKS-em jako II trener.


Na zdjęciu: Grzegorz Słaby, ponownie przejął stery zespołu i z nadzieją patrzy w najbliższy sezon.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus