Grzegorz Słaby: Szybko zapomnieć…

Rozmowa z Grzegorzem Słabym, trenerem GKS-u Katowice.


Co najbardziej pana zaskoczyło podczas meczu z liderem z Kędzierzyna-Koźla?

Grzegorz SŁABY: – Sporo się działo i kilka wydarzeń było nieoczekiwanych. Przede wszystkim po raz pierwszy w tym sezonie ja i moi podopieczni poczuliśmy się bezradni. W pierwszych dwóch setach dokonałem podwójnej zmiany i Jakub Nowosielski oraz Damian Domagała zastąpili Micaha Ma’a i Jakuba Jarosza. Chodziło mi, by na spokojnie popatrzyli na grę z boku. Rotowałem składem, ale to nic nie dawało. W końcu w ostatnim secie Domagała grał dłuższym wymiarze czasowym i zdobywa niezbędne doświadczenie. To prawda, że nasi rywale zagrali na światowym poziomie i zdajemy sobie sprawę, że zostaliśmy solidnie zbici.

Rywale nas zupełnie zneutralizowani. To mnie strasznie boli, bo na meczu pojawili się licznie kibice i chcieliśmy się pokazać przed nimi. Cały czas walczymy o kibica i klub przygotował kilka niespodzianek m.in. konkurs czy strefę kibica dla dzieciaków. Fajna oprawa, a tymczasem z naszej strony klops. To bardzo przykre, bo przecież przez cały sezon zespół grał dobrze i nawet gdy przegrywał to w zdecydowanie lepszym stylu.

Od początku w polu serwisowym było nerwowo. Czy właśnie zagrywka była źródłem tej bezradności?

Grzegorz SŁABY: – Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Jedni i drudzy podejmowali spore ryzyko w polu serwisowym i stąd też od czasu do czasu piłka lądowała w siatce lub też na aucie. Po udanej zagrywce piłka leciała z prędkością 115 km/h, a tymczasem po drugiej stronie siatki była przyjmowana w punkt. Rozgrywający miał niezwykły komfort i mógł z nią zrobić co chciał. Natychmiast uruchamiał jedno lub drugiego skrzydło i zespół zdobywał punkty seriami. Jakość gry była po stronie ZAKSY. Oczywiście, mogę się pogodzić z porażką z zespołem tej klasy, ale nie w takim stylu. Pokazali nam miejsce w szeregu.

Czy nie martwi pana obniżka formy kapitana i lidera drużyny Jakuba Jarosza?

Grzegorz SŁABY: – To zwykły wypadek przy pracy – taka jest moja ocena. Micah Ma’a kilka razy niedokładnie rozegrał piłkę do Kuby i stąd były nieudane ataki. Tym razem nie było do końca nici porozumienia. A gdy to kulało to postanowiłem, że w roli atakującego wystąpi Damiana Domagała. Kuba jest niezwykle doświadczonym siatkarzem, który wychodził nie z takich sytuacji. Spokojny jestem o jego formę i przekonany, że w kolejnych potyczkach znów będzie liderem zespołu.

W kwadracie dla rezerwowych stał Tomas Rousseaux. Skąd taka decyzja?

Grzegorz SŁABY: – Tomas przez cały tydzień leczył uraz nogi. Do delikatnego treningu powrócił dopiero w piątek. Umieściłem go w składzie, by wziął udział w rozgrzewce oraz mógł zaatakować na „pustej” siatce. Potrzebuje 14 zdrowych zawodników, bo zbliżają się najważniejsze mecze decydujące o naszych losach w tabeli. Jeżeli nie zajdą nieoczekiwane okoliczności pewnie będzie gotowy na najbliższy wyjazdowe spotkanie z Projektem Warszawa.

Czy zespół nie będzie zdołowany psychicznie po takiej porażce, a przed ostatnim ważnymi meczami w sezonie zasadniczym?

Grzegorz SŁABY: – Szybko będziemy ich reanimować i podawać tlen do kolejnego występu (uśmiech). My zdajemy sobie sprawę przed jaką szansą stoimy i zrobimy wszystko, by jak najlepiej przygotować się pod względem fizycznym, jak i mentalnym do kolejnych spotkań. Ten zespół jest z pewnym bagażem doświadczeń i chciałby się znaleźć w play offie. Tylko teraz o tym myślimy i do tego się przygotowujemy!


Na zdjęciu: Przed siatkarzami GKS-u Katowice i trenerem Grzegorzem Słabym najważniejsze mecze w sezonie!

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus