GTK Gliwice. Blokada mentalna

Gliwiczanie sezon zaczęli do zwycięstwa i czterech porażek. – Jesteśmy dla siebie teraz największym problemem – przyznał trener Robert Witka.


Nie tak miał wyglądać ten sezon w wykonaniu koszykarzy z Gliwic. Działaczom marzył się pierwszy w historii awans do play offu. Po to przebudowano kadrę oraz zatrudniono nowego trenera Roberta Witkę. Na razie jednak o optymizm trudno. Z pięciu pierwszych meczów gliwiczanie wygrali zaledwie jeden i w tabeli zajmują przedostatnie 15 miejsce. Asseco Arkę Gdynia, z którą przegrali na własnym parkiecie w ostatniej kolejce (72:73) wyprzedzają, bo ta rozegrała o jedno spotkanie mniej.

Zdaniem Roberta Witki, trenera GTK, wpływ na nieoczekiwanie słabą postawę zespołu miała wysoka porażka w inauguracyjnym starciu z MKS Dąbrowa Górnicza. – Uszło z nas powietrze i od tego pierwszego meczu jesteśmy inną drużyną. Nie potrafimy sobie poradzić z presją, z dołkiem, w którym się znaleźliśmy – tłumaczył szkoleniowiec.

W grze GTK nic nie funkcjonuje dobrze. Nie ma ataku i obrony. Zawodnicy wydają się być zagubieni i przestraszeni. – Mecze w naszym wykonaniu wyglądają topornie. Nasza gra jest wolna. Gracze mają jakąś blokadę w głowach. Choć mają dobre pozycje rzutowe, jeszcze starają się oddawać piłkę. Jesteśmy dla siebie największym problemem – zauważył Witka. – Zawodzi nas też skuteczność w rzutach za trzy punkty, co miało być naszą silną stroną. Przeciwko Arce mieliśmy tylko cztery celne „trójki” na dwadzieścia prób! To za mało, by wygrywać mecze – podsumował opiekun GTK.

Niemoc zawodników jest zaskakująca, bo mają spore doświadczenie, a ich dokonania w poprzednich klubach robią wrażenie. Adam Ramstedt to mistrz Szwecji w barwach Norrkoping Dolphins i najlepszy zawodnik finałowej rywalizacji, Jabarie Hinds był królem strzelców naszej ligi w dwóch poprzednich sezonach, Matthew Williams ma w CV trzy mecze w NBA w barwach Miami Heat i wreszcie Keyshawn Woods, w poprzednich rozgrywkach lider Twardych Pierników z Torunia. W czym więc tkwi problem. Zdaniem Witki w głowach koszykarzy.

– Ewidentnie brakuje pewności siebie. Jesteśmy w dołku. To blokada mentalna, z którą w tym momencie sobie nie radzimy – ocenił szkoleniowiec. – Próbujemy różnych sposobów. Pracujemy na treningach, rozmawiamy, ale przychodzi mecz i jesteśmy inną drużyną niż tą na treningach, czy w przedsezonowych sparingach – dodał.

Wyjścia z problemów nie ułatwiają też kontuzje. W starciu z Arką Witka nie mógł skorzystać choćby z Kacpra Radwańskiego i Daniela Gołębiowskiego. – To ogromny problem. To zawodnicy, którzy mogą dać impuls. Brakuje też rotacji, solidnej rywalizacji na treningach. Na pozycjach 2 i 3 (rzucający i niski skrzydłowy – przyp. red.) nie możemy liczyć na zmiany. To w końcówce się odbija, bo podstawowi gracze spędzają na parkiecie dużo minut i później brakuje sił. Ale inne kluby też borykają się podobnymi problemami, więc to dla nas żadna wymówka – podkreślił Witka. – Musimy sobie poradzić z problemami – zakończył.


Na zdjęciu: Jabarie Hinds swoje rzuca, ale na wyniki zespołu się to nie przekłada

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus