GTK Gliwice. Do czterech razy sztuka

Po blisko trzech tygodniach przerwy, spowodowanej turniejem finałowym Pucharu Polski i meczami reprezentacji w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy, gracze GTK wracają dzisiaj na boisko. Podejmują Trefl Sopot. Jest to pierwszy z serii czterech meczów u siebie. Potem kolejno zmierzą się z Anwilem Włocławek, Śląskiem Wrocław (w głównej hali Areny Gliwice) oraz Startem Lublin. Starcia te mają ogromną wagę. Gliwiczanie, mimo że w tabeli są na odległym, bo 13 miejscu, wciąż jednak zachowują szansę na awans do play-offu. Od zajmującej ósmą pozycję PGE Spójni Stargard dzielą ich trzy punkty. A kolejek w fazie zasadniczej pozostało jeszcze dziesięć. Z drugiej strony GTK ma tylko trzy punkty przewagi nad ostatnim MKS-em Dąbrowa Górnicza. Nie może być więc też spokojny o ligowy byt.

– Chcemy te mecze wygrać i pokazać, że potrafimy dobrze grać w koszykówkę – podkreślił Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec GTK, który wierzy, że jego drużyna włączy się do walki o miejsce w czołowej ósemce. Zwrócił uwagę na sprzyjający jej terminarz.

– Z dziesięciu pozostałych meczów aż siedem, gramy u siebie. To spory handicap. Jeśli go wykorzystamy, wszystko jest możliwe – ocenił. Problem w tym, że do tej pory gliwiczanom występy przed własną publicznością nie za bardzo wychodziły. Rozegrali osiem spotkań, z których wygrali tylko dwa, z Legią Warszawa i ostatni z Polpharmą Starogard Gdański po dogrywce. „Skórę” uratował im wówczas Duke Mondy, który trafił „trójkę” na niespełna 4 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry i przedłużył spotkanie.

Z Treflem gliwiczan czeka trudna przeprawa. Goście z Trójmiasta są jednym z pozytywnych zaskoczeń bieżącego sezonu. W poprzednich rozgrywkach walczyli o utrzymanie się w Energa Basket Lidze, a teraz są bliscy gry w play-offie. Do tego wystąpili – bez powodzenia – w turnieju finałowym Pucharu Polski. Ostatnio dopadła ich jednak zadyszka. Przed przerwą reprezentacyjną przegrali pięć kolejnych meczów. W ostatnim czasie do zespołu dołączył Litwin, Martynas Paliukenas, który ma już za sobą debiut. Ma poprawić przede wszystkim obronę zespołu. Kluczem do pokonania Trefla będzie zatrzymanie świetnego strzelca Camerona Ayersa oraz środkowego Nanę Foullanda.

Na zdjęciu: Przed gliwiczanami decydujące mecze i Duke Mondy (z lewej) musi bez zarzutu wywiązać się z roli lidera.