GTK Gliwice. Po przełamanie we Wrocławiu

 

W GTK smutek. Drużyna przegrała już trzy mecze z rzędu i perspektywa udziału w play offie trochę się oddaliła. Nie same porażki martwią najbardziej, ale ich styl. W ostatniej kolejce z Anwilem gliwiczanie zostali wręcz rozgromieni 74:118, tracąc tylko w trzeciej kwarcie aż 42 pkt!

– W pierwszej połowie jeszcze walczyliśmy, ale popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów. Po przerwie Anwil pokazał swoją siłę. Wynik trzeciej kwarty 42:16 mówi wszystko. Moi zawodnicy nie pokazali żadnej walki – ocenił Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec GTK.

– Z takim zespołem jak Anwil trzeba być skupionym przez całe 40 minut. W pierwszej połowie był moment, w którym prowadziliśmy kilkoma punktami, ale nie potrafiliśmy go utrzymać. – dodał Łukasz Diduszko, skrzydłowy i jeden z najtwardszych „wojowników’ w ekipie z Górnego Ślaska. Ale i on niewiele wskórał. Przy silnej obronie Anwilu rzucił zaledwie 5 punktów, trafiając jeden z czterech rzutów z gry.

Teraz przed gliwiczanami łatwiejsze zadanie, co nie znaczy, że łatwe. W niedzielę zmierzą się we Wrocławiu ze Śląskiem (początek godz. 19.30). To beniaminek. Gra w kratkę. Wysoko potrafił ograć HydroTruck Radom i toczyć wyrównany bój z faworyzowaną Asseco Arką Gdynia, by w ostatniej kolejce oddać praktycznie bez walki punkty Treflowi Sopot.

Nie oznacza to, że gliwiczan czeka „spacerek”. Śląsk ma czym straszyć. O jego sile stanowią reprezentanci Polski, Kamil Łączyński i Mathieu Wojciechowski. Już w trakcie rozgrywek wzmocnił go też Dany Gibson, który po piciu latach wrócił do stolicy Dolnego Sląska. Zastąpił słabo spisującego się Claytona Custera. Najlepszym strzelcem drużyny jest natomiast Devoe Joseph. Średnio zdobywa w meczu 16,7 pkt.