GTK Gliwice. Stroma droga pod górkę

Trzy zwycięstwa w 11 meczach to bilans katastrofalny. Rzeczywistość mocno rozjechała się z planami.


W tym śląskim klubie przed sezonem doszło do rewolucji. Mimo ważnego kontraktu pracę stracił trener Matthias Zollner, Pod jego kierunkiem zespół zajął 12. pozycję, co nikogo nie satysfakcjonowano. Na jego miejsce zatrudniono Roberta Witkę. Kompletnie przebudowano też kadrę, a jej liderem miał być Amerykanin Jabarie Hinds, w poprzednich latach dwukrotny król strzelców naszej ligi.

W przedsezonowych przygotowaniach zespół prezentował się wręcz rewelacyjnie, wygrywając mecz za meczem. Gliwiczanie szybko zostali jednak sprowadzeni na ziemię. Już w pierwszej kolejce zostali rozgromieni przed własną publicznością przez MKS Dąbrowa Górnicza (67:95). Ten mecz do tej pory odbija się czkawką graczom GTK. Do tego doszły kontuzje i drużyna kompletnie się posypała.

– Uszło z nas powietrze i od pierwszego meczu jesteśmy inną drużyną. Nie potrafimy sobie poradzić z presją, z dołkiem, w którym się znaleźliśmy. Mecze w naszym wykonaniu wyglądają topornie. Gra jest wolna. Zawodnicy mają jakąś blokadę w głowach. Choć mają dobre pozycje rzutowe, jeszcze starają się oddawać piłkę. Jesteśmy dla siebie największym problemem – tłumaczył po kolejnej porażce Robert Witka.

Mimo słabej postawy szefowie gliwickiego klubu wierzą w szkoleniowca i jego pomysły na grę. – Trener może spać spokojnie. U nas szwankuje bardziej wykonawstwo niż myśl szkoleniowa. Z Robertem umówiliśmy się na trzy lata i nie planujemy zakończenia współpracy wcześniej – zadeklarował Jarosław Zięba, prezes GTK.

Gliwiczanie próbowali ratować sytuację kadrową – wciąż nie mogą grać Keyshawn Woods oraz Kacper Radwański – zatrudniając awaryjnie na sześć tygodni z opcją przedłużenia Roberta Mielczarka. Bardzo liczyli na jego doświadczenie. 37-latek zdołał wystąpić jednak w zaledwie trzech meczach. W ostatnim spotkaniu z Astorią Bydgoszcz nie było go w kadrze meczowej. Okazało się, że kontrakt z nim został rozwiązany. Koszykarz miał problemy zdrowotne.

W Gliwicach niewykluczone są kolejne zmiany personalne. Nie wszyscy zawodnicy spełniają oczekiwania. Jedynie do Robertsa Stumbrisa nie można mieć pretensji. Łotysz trzyma poziom. Zawodzi za to Adam Ramstedt. Szwed w swoim kraju w barwach Norrkoeping Dolphins zdobył mistrzostwo i został najlepszym zawodnikiem finałów i najlepszym obrońcą sezonu.

Tymczasem w GTK średnio zdobywa 8 pkt i ma 5,7 zbiórki orz 1,9 asysty. Hinds też przeplata dobre występy fatalnymi. Najwięcej, 30 „oczek” , rzucił przeciwko PGE Spójni Stargard, najmniej – dwa – w niedawnym starciu z Arged BM Stalą Ostrów Wlkp. Matt Williams z kolei łatwość rzutu ma ogromną, ale zwykle pudłuje. Ani razu nie udało mu się przekroczyć 50-procentowej skuteczności w rzutach z gry.

Terminarz też nie jest sprzymierzeńcem gliwiczan. Do końca roku rozegrają pięć spotkań na wyjazdach, a rywale trudni, bo Śląsk Wrocław, Anwil Włocławek czy Czarni Słupsk chcą walczyć o czołowe lokaty w kraju.


Na zdjęciu: Jabarie Hinds i jego koledzy szybko muszą znaleźć sposób na wygrywanie.

Fot. Tomasz Kudala/pressfocus