GTK Gliwice. Transfer doskonały

Najlepszy strzelec ekstraklasy z poprzedniego sezonu, Jabarie Hinds, wzmacnia gliwicki zespół. Umowa ma obowiązywać rok.


Amerykanin pochodzi z Nowego Jorku. Urodził się w Bronksie, ale dorastał w Mount Vernon. Karierę zawodową zaczynał w Sigal Prisztinie w Kosowie. Łącznie w 45 meczach ligi kosowskiej, Ligi Bałkańskiej (BIBL) oraz Pucharu Europy FIBA zdobywał średnio w każdym meczu 13,3 pkt oraz miał 3,7 asysty i 1,8 przechwytu.

Kolejnym przystankiem w jego karierze był węgierski Atomeron SE. W 2018 roku trafił do Polski. Podpisał kontrakt z Miastem Szkła Krosno. Jego misja w podkarpackim mieście ostatecznie zakończyła się niepowodzeniem, bo po porażce w ostatnim meczu sezonu w Gliwicach prowadzony przez Mariusza Niedbalskiego zespół spadł z ligi.

Indywidualnie Hinds mógł mieć jednak powody do zadowolenia, bo ze średnią 21,7 pkt został królem strzelców Energa Basket Ligi. Do niego należał też rekord sezonu. 38 pkt rzucił… GTK.

W kolejnym sezonie Amerykanin bronił barw macedońskiego MZT Skopje Aerodrom oraz tureckiego Sokar Petkim. Już w trakcie rozgrywek 2020/21 po raz drugi trafił do naszego kraju, do HydroTrucka Radom, gdzie jego trenerem był Robert Witka, obecny szkoleniowiec GTK, który nie kryje zadowolenia z pozyskania Hindsa.

– To tak naprawdę był nasz pierwszy wybór. Nie jest jednak łatwo ściągnąć zawodnika takiego kalibru, musieliśmy się wykazać sporą cierpliwością i determinacją. Nie jest tajemnicą, że wzbudzał spore zainteresowanie innych klubów, ale ostatecznie zagra u nas – mówi Witka.

Obecnie działacze załatwiają formalności, tak aby zawodnik jak najszybciej mógł się pojawić w Gliwicach. – Myślę, że na pierwszych zajęciach jeszcze go nie będzie, ale zakładam, że w pierwszym tygodniu treningów już się u nas pojawi – twierdzi Witka, który zakończył budowę składu na nowy sezon.

– Będziemy mądrzejsi po kilku tygodniach treningów. Zobaczymy, czy wszyscy ostatnio kontuzjowani zawodnicy będą mogli ćwiczyć na pełnych obrotach i czy na jakiś pozycjach uwidocznią się braki. Zostawiamy sobie możliwość dołożenia jeszcze jednego koszykarza – twierdzi.


Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus