GTK Gliwice. Wszyscy dostali po łapach

Gra bez kibiców to nieszczęście, ale lepiej tak niż w ogóle. Trzeba to ładnie opakować marketingowo i zapewnić właściwą oprawę – mówi Jarosław Zięba, prezes gliwickiego klubu.

Niedawno Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki, przedstawił trzy koncepcje rozgrywania nowego sezonu: „normalny”, czyli od października do początku czerwca z udziałem publiczności na trybunach, start rozgrywek już w sierpniu i gra przy pustych trybunach w halach drużyn oraz skoszarowanie wszystkich zespołów w jednym miejscu np. Centralnym Ośrodku Sportu i rozgrywanie w niej ligi.

Zdaniem szefa GTK, najbardziej realne jest rozpoczęcie rozrywek na przełomie sierpnia i września. Wtedy treningi musiałyby wystartować w lipcu. Nie wierzy jednak, by na trybunach zasiedli kibice. – Myślę, że do końca roku przy pełnej widowni nie zagramy – twierdzi.

– Mam nadzieję, że ma meczach będzie mogło pojawić się chociaż część osób. Z ich rozmieszczeniem na trybunach nie powinno być problemów, bo można wpuścić mniej osób niż jest krzesełek. Najwięcej kłopotów będzie z częściami wspólnymi, jak wejścia i toalety – dodaje.

Prezes GTK nie ukrywa, że kryzys wywołany pandemią, mocno wpływa na zachowanie sponsorów. Jednym z nich jest miasto. W maju dopiero będzie znana wielkość dotacji na drugie półrocze, które otrzyma klub.

– Zdajemy sobie sprawę, że lepiej w kolejnym sezonie nie będzie. Zastanawiamy się, o ile mniejszym budżetem będziemy dysponowali. Po zakończeniu rozgrywek w połowie marca wszyscy nasi sponsorzy zawiesili współpracę. I to jest zrozumiałe, bo każdy dostał po łapach z powodu koronawirusa. Teraz jest czas odbudowywania relacji – mówi Zięba i podaje przykład firm z branży turystycznej. Na nie obecnie nie ma co liczyć.

– Cały czas pracujemy, by tę „dziurę” zasypać. Część sponsorów na pewno odpadnie. Firmy zwalniające pracowników muszą się odbudować i nie będą wydawać pieniędzy na sponsoring – podkreśla szef GTK.


Czytaj jeszcze: GTK Gliwice stawia na Polaków


Mimo problemów gliwickim działaczom udało się skompletować polską część składu, a obecnie pracują nad transferami obcokrajowców. Ma być ich w drużynie trzech: rozrywający, środkowy oraz gracz uniwersalny. Nierozwiązana jest też sprawa nowego szkoleniowca.

Przypomnijmy, że tuż po zakończeniu rozgrywek GTK po pięciu latach rozstał się z Pawłem Turkiewiczem. Najpoważniejszym kandydatem na jego następcę jest Słoweniec Teo Hojc.

– Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone. Wstrzymaliśmy rozmowy z trenerami, bo na zbyt wiele stawianych przez nich pytań nie znamy jeszcze odpowiedzi. Chodzi m.in. o system rozgrywek, terminarz, liczbę obcokrajowców w zespole – wyjaśnia Zięba.

Na zdjęciu: Mimo wielu niewiadomych, w Gliwicach ostro pracują przed nowym sezonem.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus