GTK Gliwice. Za twarde pierniki

Gliwiczanie nie odbili się od dna i przegrali z ekipą z Torunia. Wydarzeniem meczu był powrót na parkiet Przemysława Karnowskiego.


Dla obu ekip środowe spotkanie miało ogromne znaczenie. GTK walczy o utrzymanie i każde zwycięstwo jest na wagę złota. Torunianie natomiast wciąż mają szansę na awans do play offu, więc o „ulgowym potraktowaniu” też nie było mowy.

– Musimy pokazać, że chcemy walczyć, grać agresywnie. Pokazać, że chcemy wygrać bardziej od rywali – mówił przed pierwszym gwizdkiem sędziego Marosz Kovaczik, trener GTK, który miał jednak spory kłopot przy rozszyfrowaniu rywali. Twarde Pierniki po raz ostatni w lidze grali bowiem blisko miesiąc temu, 11 lutego. Potem rozegrali jeszcze spotkanie w Pucharze Polski, ale szybko odpadli po porażce z BM Arged Stalą Ostrów Wlkp. Ponadto do Gliwic przyjechali z nowym zawodnikiem, Przemysławem Karnowskim. Były reprezentant Polski i nadzieja naszej koszykówki nie grał od 2019 roku, w tym czasie zmagając się z kontuzjami.

Stawka meczu mocno usztywniła koszykarzy obu zespołów. Grali bardzo nerwowo, co przekładało się na skuteczność. W pierwszych minutach niewiele było efektownych akcji, a więcej rzutów było niecelnych niż celnych. Szybciej niemoc przezwyciężyli goście. Po akcjach Aarona Cela i Roko Rogicia wygrywali 8:0. Po stronie gospodarzy pierwszy do kosza trafił – po blisko pięciu minutach – rezerwowy Daniel Gołębiowski. I poszło. Do remisu doprowadził Jabarie Hinds. Miejscowym animusz szybko jednak minął. Nie mieli też odpowiedzi na Karnowskiego, który udowodnił, że w koszykówkę nie zapomniał jak się gra. Środkowy w walce pod koszem nie miał sobie równych. Ani Damonte Dodd, ani Kristijan Krajina nie stanowili dla niego zbyt wielkiego wyzwania. W niespełna 15 minut, które spędził na parkiecie zapisał na swoim koncie 9 punktów i 7 zbiórek. Jak na prawie trzyletnią przerwę, statystyki bardzo dobre.

Dzięki Karnowskiemu torunianie znów „odskoczyli” na kilka punktów. I już do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie, choć gospodarze bardzo się starali. Ambicji im nie brakowało. Kilka razy byli bardzo blisko, ale za każdym razem przyjezdni skutecznie odpowiadali. Mieli więcej atutów, Z dystansu trafiali Jahenns Manigat, Rogić i Bartosz Diduszko, a strefę podkoszową zdominowali Karnowski oraz Daniel Amigo. Swoje zrobił też Aaron Cel. Nie był zbyt widoczny, za to bardzo efektywny. Po raz kolejny zaimponował też wszechstronnością.

W GTK takiego zawodnika, lidera, który w decydującym momencie wziąłby ciężar gry na siebie zabrakło. Dobre momenty mieli Gołębiowski, Hinds czy Roberts Stumbris, ale zdarzały im się również przestoje.

Twarde Pierniki po przerwie utrzymywały dwucyfrową przewagę. Decydujący cios zadały natomiast na początku czwartej kwarty. Zdobyli pięć punktów z rzędu i ich prowadzenie wzrosło do 15 „oczek” (60:54). Potem, po zagraniu Diduszki, mieli już nawet 18 punktów więcej od rywali. Gospodarze nie byli w stanie odmienić losów rywalizacji.

GTK Gliwice – Twarde Pierniki Toruń 70:83 (13:19, 17:20, 24:25, 16:19)

GLIWICE: Krajina 7, Radwański, Put 10 (1×3), Stumbris 12 (3×3), Hinds 21 (1×3) – Wiśniewski 1, Gołębiowski 13 (3×3), Williams 4, Dodd 2. Trener Marosz KOVACZIK.

TORUŃ: Cel 12, Manigat 9 (3×3), Diduszko 16 (2×3), Rogić 18 (1×3), Amigo 8 – Kołodziej, Samsonowicz, Eads 11, Karnowski 9, Janczak. Trener Ivica SKELIN.


Następne mecze

  • 10.03.: Słupsk – Zielona Góra, Szczecin – Gdynia;
  • 11.03.: Sopot – Włocławek;
  • 12.03.: Wrocław – Warszaw, Lublin – Radom;
  • 13.03.: Słupsk – Dąbrowa Górnicza, Bydgoszcz – Toruń, Ostrów Wlkp. – Gliwice;
  • 14.03.: Włocławek – Stargard.

Na zdjęciu: Jonathan Williams (w środku) niewiele mógł zdziała z twardo grającymi torunianami.
Fot. Tomasz Kudala/pressfocus