Gusow: Choćby trzeba było wyskoczyć ze spodni…

Mruczy coś pod nosem do siebie, chodzi jak gradowa chmura i nie szczędzi mocnych słów – tak poirytowanego trenera GKS-u Tychy, Andreja Gusowa, jeszcze nie widzieliśmy. Hokeiści, gdyby mogli najchętniej by mu się nie pokazywali. – Mam powody do zdenerwowania, bo zawodnicy w ostatnich dwóch występach ligowych się nie popisali. W Gdańsku wygrali dopiero po dogrywce, ale już w kolejnym meczu przegrali na własnym lodzie z beniaminkiem z Torunia 0:2. To właśnie wywołało u Gusowa takie reakcje.

– Gdyby ściany szatni mogły mówić, to… – nie dokończył jeden z hokeistów. A o żadnej taryfie ulgowej nie może być mowy, bo przed mistrzami kraju ostatni dwumecz z Lidze Mistrzów z Bolzano, a w międzyczasie gra o ligowe punkty w Sosnowcu.

Najważniejszy charakter

Nie masz argumentów na lodzie, to przynajmniej pokaż charakter i walcz; nie masz charakteru, to zastanów się, czy nie pójść do innej pracy, może na tory kolejowe – barwnie podsumował trener Gusow ostatnie „dokonania” swoich hokeistów. – Podczas meczu, kiedy poszczególni zawodnicy zjeżdżali do boksu, z ich oczu nie waliły iskry, były bez wyrazu. Wówczas pomyślałem sobie, że będzie z nami krucho i tak też było – dodał po chwili Gusow.

Największe pretensje kieruje pod adresem obcokrajowców, którzy powinni być wodzirejami, a czasami są hamulcowymi. Rosyjski obrońca Siuergiej Dorofiejew, ściągnięty w w trybie awaryjnym, po niespełna miesiącu pożegnał się z zespołem i rozwiązał kontrakt.

– Już zapowiedziałem w szatni, że będą kolejne pożegnania z obcokrajowcami, jeżeli nie będzie poprawy. Oni powinni świecić przykładem, a tak nie jest. Nie będziemy płacić takich pieniędzy za przeciętną grę. Mam pretensje do Szczechury, Cichego, Klimienki, goli nie strzelają goli i niewiele wnoszą do zespołu.

Specjalna taktyka

Większość ligowych zespołów ma opracowaną specjalną taktykę na obrońców mistrzowskiego tytułu. Może nie jest ona wyszukana, ale skuteczna.

– Kilka zespołów przede wszystkim przeszkadza w grze, wybijając krążek niemal w każdej sytuacji – tłumaczy doświadczony obrońca, Bartłomiej Pociecha. – Pół biedy, jeśli szybko zdobywamy gola lub dwa, wówczas rywale muszą szukać swoich szans w ataku i próbują skonstruować akcje ofensywne. Z Toruniem mieliśmy kilkanaście sytuacji i nic nie wpadło, a rywalom raz się udało, potem drugi i nieszczęście gotowe. Inna sprawa, że z takim zespołem obrońcom tytułu nie przystoi przegrywać.

Brak czasu

Hokeiści GKS-u Tychy najszybciej weszli w sezon i od razu zaczęli od mocnego uderzenia, czyli od występów w Lidze Mistrzów. Najpierw przegrali u siebie z IFK Helsinki 3:5, a 2 dni później Skellefteą 1:8, w rewanżu ze szwedzkim zespołem było 2:6, zaś z Helsinkami znów rozgorzała walka, ale ostatecznie skończyło się porażką 1:2. A potem zaczęła się liga, w której mecze rozgrywa się na okrągło.

– Nie mieliśmy czasu potrenować czy zregenerować siły, gramy więc z Bolzano z marszu – mówi trener Gusow.

Gdy poznaliśmy rywali tyszan, łudziliśmy, że HC Bolzano, mistrz EBEL, będzie rywalem, z którym można będzie nawiązać rywalizację. A tymczasem włoski zespół, naszpikowany graczami zza oceanu, w tych rozgrywkach ma szansę na awans do fazy play off.

– Widziałem Bolzano w dotychczasowych meczach i jestem pod wrażeniem dobrej organizacji gry oraz wzorowych kontr. Grają defensywnie, ale potrafią błyskawicznie i skutecznie wyjść do przodu. By osiągnąć korzystny wynik, musimy wyskoczyć ze spodni i zaskoczyć rywala – z poważną miną zakomunikował trener Gusow.

Odpowiedzialnie

Tyszanie w takich meczach nie mogą sobie pozwolić na… radosną twórczość. – Jeżeli miałbym robić jakieś porównania do naszej ligi, to chyba najbliżej nam do EBEL – uważa Pociecha. – Niemniej jestem zaskoczony postawą Włochów i ich dorobkiem punktowym. Ich taktyka przynosi wymierne korzyści. I dlatego też musimy zagrać odpowiedzialnie i nie możemy sobie pozwolić nawet na najdrobniejsze potknięcie. Mimo wszystko nie stoimy na straconej pozycji, ale pod warunkiem solidnej gry obronnej. Może uda się wyprowadzić kontry okraszone golami.

Kai Suikkanen, fiński trener, objął zespół HC Bolzano w trakcie poprzedniego sezonu . I dokonał rzadkiej sztuki: startując w play offie z 8. miejsca, zdobył mistrzostwo. Mimo to, po zakończeniu rozgrywek zespół ten został mocno zmieniony – występuje w nim 11 Kanadyjczyków, w tym 5 z podwójnym obywatelstwem. Niewątpliwie gwiazdą jest Mike Blunden, mający za sobą 135 w NHL w Chicago, Columbus, Montrealu Tampa Bay i Ottawie. Bolzano po 8. kolejkach EBEL zajmuje 3. lokatę, mając z Graz 15 pkt. i straty 8 „oczek” do Wiednia. To kolejny wymagający i by zdobyć punkty nie tylko trzeba wyskoczyć ze spodni, ale grać odpowiedzialnie.

 

Liga Mistrzów

TYCHY, 17.30: GKS – HC Bolzano.

1. Skelleftea 4 10 19:8

2. Bolzano 4 7 11:7

3. Helsinki 4 7 9:10

4. Tychy 4 0 7:21

 

Na zdjęciu: Tyszanie w meczu IFK Helsinki na własnym lodzie dzielnie walczyli i tego samego oczekujemy w meczu z Bolzano. Andrej Gusow nie traci nadziei.