Gwarek Tarnowskie Góry. Marzec udało się zamknąć

 

Prezes Gwarka Tarnowskie Góry, Krzysztof Kostka, z niepokojem spogląda na klubową kasę.

 

Od momentu awansu do III ligi Gwarek Tarnowskie Góry jest zaliczany do czołówki międzywojewódzkiej klasy rozgrywkowej. Podopieczni Krzysztofa Górecki w debiutanckim sezonie 2017/18 zajęli 3. miejsce, a rok temu – po słabszej pod względem sportowym rundzie wiosennej – zostali sklasyfikowani na 5. pozycji.

Także po rundzie jesiennej plasujący się na 6. miejscu tarnogórzanie spoglądali w górę, a ponieważ rundę wiosenną rozpoczęli od wyjazdowego remisu (1:1) z liderem, ich kibice mieli prawo spodziewać się pozytywnych emocji. Niestety, koronawirus sprawił, że wszystkie założenia i cele trzeba mocno zweryfikować, a rezultaty czy miejsce w tabeli są obecnie sprawą drugorzędną.

– Z racji swoich obowiązków zawodowych cały czas muszę być w pracy – mówi prezes Gwarka, Krzysztof Kostka. – Nasza firma zabezpiecza utrzymanie ruchu produkcyjnego w zakładach pracujących bez przerwy. Musimy się więc przemieszczać. Oczywiście, załoga wyposażona jest w niezbędne środki i przestrzega wszystkich zaleceń, bo zdrowie pracowników jest najważniejsze, ale przed ryzykiem nie da się uciec. Podejmujemy go jednak i pracujemy.

Klub natomiast jest zamknięty. Nie znaczy to jednak, że przestał funkcjonować. We wtorek spotkaliśmy się z prezesem honorowym Markiem Poradą i zastanawialiśmy się nad obecną sytuacją.

Rozmowa musiała dotyczyć spraw finansowych, bo one w obecnej sytuacji spędzają sen z powiek włodarzy wszystkich klubów. – Z niepokojem spoglądamy na klubową kasę – przyznaje prezes Kostka.

– O ile marzec udało się nam zamknąć, to kwiecień jawi się jako wielka niepewność, żeby nie powiedzieć czarna dziura w naszym budżecie. Z naszymi sponsorami wiążą nas przecież umowy zawierające obowiązki reklamy i promocji, a tych w tej chwili nie jesteśmy w stanie zapewnić. Również środki, które otrzymaliśmy z budżetu miasta na prowadzenie rozgrywek w tej sytuacji nie mogą zostać wykorzystane, bo jak rozliczyć koszty czegoś, co się nie odbyło?

Na razie treningi i mecze zostały zawieszone, ale coraz głośniej mówi się, że to co najgorsze w kwestii epidemii dopiero przed nami. Trudno więc być w tej sytuacji optymistą i trzeba się przygotować na kumulację problemów.
Mówiąc o kumulacji problemów Krzysztof Kostka ma też na myśli utrzymanie III-ligowej drużyny.

– Na razie odbieramy pojedyncze telefony z pytaniami co się dzieje – dodaje prezes Gwarka. – Trudno jednak na nie odpowiedzieć. Na szczęście w naszym klubie, w przeciwieństwie do tych III-ligowców, w których zawodnicy żyją tylko z grania, zawodnicy pracują, studiują albo się uczą i zawieszenie wypłat nie spowoduje całkowitego odcięcia źródła utrzymania.

Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jest to jeden z wariantów, który się pojawia w dyskusjach. Dyskutujemy także nad tym, jakie znaleźć sportowe wyjście z tej sytuacji. Uważam, że decyzja powinna zostać podjęta przez PZPN i musi być taka sama dla wszystkich. To, co teraz przypomnę to oczywiście przykład skrajny, ale w 1939 roku rozgrywki nie zostały dokończone, bo wybuchła II wojna światowa.

Wprawdzie Ruch Chorzów był wtedy liderem, ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby tytułować go mistrzem Polski za tamten przerwany sezon. Myślę, że teraz anulowanie rozgrywek byłoby decyzją zawierającą najmniejsze zło.

W każdej sytuacji ktoś będzie pokrzywdzony, ale może dojść także do tego, że nagrodzony awansem – z racji problemów spowodowanych stanem epidemii – nie będzie w stanie przystąpić w przyszłym sezonie do rozgrywek na wyższym szczeblu.

Może to spowodować zamieszanie na starcie, a przy anulowaniu sezonu wystartowalibyśmy jeszcze raz w takim samym kształcie i w sportowej rywalizacji wyłoniłby się mistrz oraz spadkowicze. Taki jest mój pomysł, ale czekam na decyzje, do których przyjdzie nam się dostosować.

 

Fot. Dorota Dusik