Gwiazdor pójdzie w kamasze?

Przez długie lata za najlepszego południowokoreańskiego piłkarza w historii uchodził Cha Bum-kun, pierwszy zawodnik z tego kraju, który zrobił międzynarodową karierę. Grał dla Eintrachtu Frankfurt i Bayeru Leverkusen, gdzie występował m.in. z naszym Andrzejem Buncolem i w 1988 roku obaj triumfowali w Pucharze UEFA. Koreańczyk strzelił 98 goli w Bundeslidze, do dziś ma najwięcej występów i najwięcej bramek w drużynie narodowej. Jego status w Korei Południowej został zachwiany nieco już w XXI wieku, przez przedstawicieli pokolenia, które na mundialu przed własną publicznością zostało czwartą drużyną świata.

13 tytułów Parka

Największą karierę z tamtego zespołu zrobił Park Ji-sung, który zdobył 13 trofeów z Manchesterem United, wygrywając m.in. Ligę Mistrzów. Jeszcze niedawno piłkarz ten był rekordzistą Azji pod względem ilości zdobytych goli w Premier League. Ale w październiku zeszłego roku jego wynik został poprawiony. Przez rodaka, Son Heung-mina, 26-letniego piłkarza Tottenhamu, który wyrasta na wielką, o ile nie największą gwiazdę w historii południowokoreańskiego futbolu. Wprawdzie rezultat, który poprawił gracz „Spurs”, nie był zbyt wyśrubowany, bo wynosił 19 trafień, to bieżący sezon w wykonaniu Sona jest wręcz znakomity.

Koreańczyk strzelił 12 bramek w Premier League i jeżeli chodzi o jego zespół, to więcej goli ma na swoim koncie tylko Harry Kane. Son zachwycił w meczach Ligi Mistrzów przeciwko Juventusowi Turyn, ale Tottenham musiał pożegnać się z rywalizacją. Dziś jest wart, wg portalu transfermarkt.de, 35 mln euro. Jego kontrakt z „Kogutami” wygasa za dwa lata. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że za takie pieniądze klub z Londynu nie sprzeda jednej ze swoich największych gwiazd. Son gra znakomicie, a do tego napędza azjatycki rynek, pod względem finansowym niemal bezkresny. Nie jest jednak tak, że Tottenham pozyskał go tylko w celach marketingowych.

Wojsko oznacza koniec kariery

Uznaną markę Son Heung-min wyrobił sobie w Bundeslidze, gdzie debiutował w wieku zaledwie 18 lat. Grał w Hamburgerze SV i Bayerze Leverkusen. 143 występy i 41 bramek, było solidną wizytówką przed przenosinami na Wyspy. W Korei Południowej zapanowała „Sonomania”. Piłkarz jest dziś jednym z najpopularniejszych sportowców w tym kraju, co jednak – najprawdopodobniej – nie uchroni go przed… obowiązkową służbą wojskową. Przepisy w Korei Południowej, która pozostaje w stanie wojny z Koreą Północną, są niezwykle restrykcyjne. Każdy mężczyzna, przed ukończeniem 28 roku życia, musi odbyć obowiązkową służbę wojskową. Wyjątki zdarzają się niezwykle rzadko, a piłkarz ma jeszcze dwa lata, aby jakoś problem rozwikłać.

Kibice protestują, żądają dyspensy, pragną, aby zawodnik grał w piłkę, a nie szedł w kamasze. O ile w przypadku koreańskich sportowców uprawiających inne, przede wszystkim indywidualne dyscypliny, wojsko nie jest niczym nadzwyczajnym, bo umożliwia trenowanie, o tyle w przypadku piłkarza grającego na najwyższym poziomie, dwa lata w armii, to w zasadzie koniec międzynarodowej kariery. Najbliższe miesiące w życiu wielkiej gwiazdy będą zatem bardzo burzliwe. Oby burzowo nie było dziś wieczorem w naszym polu karnym, bo właśnie ze strony napastnika Tottenhamu grozi reprezentacji Polski największe niebezpieczeństwo.