Hampel perfekcyjny. Reszta – bez zachwytów

Polak po raz drugi w karierze wystąpił w finałowym turnieju o tytuł mistrza Starego Kontynentu i po raz drugi zwyciężył. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy jego zeszłorocznym triumfem na toruńskiej MotoArenie, a sobotnią wygraną w Gnieźnie. Wygrana sprzed roku była jedynie na osłodę, bo Hampel przepadł już na etapie krajowych eliminacji do SEC i w Toruniu wystąpił jedynie z jednorazową „dziką kartą”.

Sukces odniesiony w sobotę na torze w pierwszej stolicy Polski otwiera zaś przed nim szansę na złoty medal. Wielką formę musi jednak potwierdzić jeszcze w trzech kolejnych zawodach, które odbędą się w niemieckim Guestrow (14 lipca), łotewskim Daugavpils (18 sierpnia) i na Stadionie Śląskim w Chorzowie (15 września).

Stracił tylko punkt

Przed zawodami Hampel nie był wymieniany w gronie głównych kandydatów do medali, bo – w stosunku do początku rozgrywek – zdecydowanie obniżył loty w PGE Ekstralidze. 36-latek potrafił się jednak niesamowicie zmobilizować na prestiżowe zawody. Na torze bardzo przypominającym owal w Pile, na którym się wychował, od początku był bezkonkurencyjny.

Jedynie w pierwszej serii startów musiał się nieco namęczyć i powalczyć z Peterem Kildemandem na dystansie. W pozostałych rewelacyjnie startował, rozstrzygając losy wyścigów już w pierwszym łuku. W całym turnieju stracił tylko jeden punkt, gdy w XIV biegu przegrał pojedynek na refleks z Leonem Madsenem. – Teraz czas na Guestrow. To specyficzny tor pod względem geometrii, ale jeśli wszystko idzie z planem, to żaden obiekt nie jest straszny – stwierdził Hampel, który w finałowym biegu nie dał żadnych szans Antonio Lindbaeckowi i Kaiowi Huckenbeckowi.

Kasprzak w taśmę

Szwed oraz Niemiec i tak jednak byli bardzo zadowoleni z faktu, że stanęli na podium, bo w tym roku regularnie zawodzą. To m.in. ze względu na ich słabą dyspozycję MrGarden GKM Grudziądz zajmuje ostatnie miejsce w ekstralidze. – Może powinni swe mecze przenieść do Gniezna? – żartowali po zawodach kibice, którzy generalnie w sobotę nie dopisali. Na trybunach pojawiło się ich tylko nieco ponad 2 tysiące.

Nie zachwycili też pozostali biało-czerwoni. Krzysztof Kasprzak zaczął od wjechania w taśmę, a potem także startował w bez błysku – brakowało mu szybkości na dystansie i nie dał rady nawet wjechać do barażu. W nim zaś odpadł Piotr Pawlicki. Kapitan Fogo Unii Leszno miał pecha, bo tuż po starcie zatarł mu się silnik.

Największy przegrany

Warto odnotować za to bardzo udany występ Roberta Chmiela. 20-letni rybniczanin był w tych zawodach rezerwowym i po taśmie Roberta Lamberta dostał szansę wyjechania na tor. Chociaż skazywany był na ostatnie miejsce, do mety dotarł trzeci, przywożąc za swoimi plecami Emila Sajfutdinowa. Rosjanin – podwójny indywidualny mistrz Europy – jest bez wątpienia największym przegranym gnieźnieńskiej rundy. Był faworytem bukmacherów do złota, a tymczasem w sobotę był niewiarygodnie wolny i walce o mistrzostwo ma już aż 11 punktów straty do Hampela.

 

 

Wyniki turnieju mistrzostw Europy w Gnieźnie

 

  1. Jarosław HAMPEL (Polska) 17 (3, 3, 3, 2, 3, 3)
  2. Antonio Lindbaeck (Szwecja) 13 (3, 3, 3, 2, 0, 3)
  3. Kai Huckenbeck (Niemcy) 11 (1, 3, 0, 3, 3, 1) + 1. miejsce w barażu
  4. Mikkel Michelsen (Dania) 9 (1, 1, 3, 2, 2, 0) + 2. miejsce w barażu
  5. Peter Kildemand (Dania) 8 (2, 2, 0, 3, 1) + 3. miejsce w barażu
  6. Piotr PAWLICKI (Polska) 9 (2, 3, 1, 1, 2) + 4. miejsce w barażu
  7. Vaclav Milik (Czechy) 8 (1, 2, 2, 3, 0)
  8. Krzysztof KASPRZAK (Polska) 8 (t, 2, 2, 1, 3)
  9. Leon Madsen (Dania) 8 (2, 1, 1, 3, 1)
  10. Andreas Jonsson (Szwecja) 7 (3, 0, 1, 2, 1)
  11. Robert Lambert (Wielka Brytania) 6 (t, 2, 1, 0, 3)
  12. Emil Sajfutdinow (Rosja) 6 (0, 1, 2, 1, 2)
  13. Adrian GAŁA (Polska) (3, 0, 0, 0, 2)
  14. Andrzej Lebiediew (Łotwa) 5 (0, 1, 3, 1, 0)
  15. Andriej Kudriaszow (Rosja) 5 (2, 0, 2, 0, 1)
  16. Robert CHMIEL (Polska) (1)
  17. Josef Franc (Czechy) (0, 0, 0, 0, 0)
  18. Norbert KRAKOWIAK (Polska) (0)