Henryk Kasperczak: Bierzmy przykład z Maroka
Rozmowa z Henrykiem Kasperczakiem, medalistą MŚ 1974, były selekcjonerem m.in. reprezentacji Maroka.
Ile procent szans ma Maroko w dzisiejszym półfinale z Francją?
Henryk KASPERCZAK: – Większość stawia na Francuzów, którzy pokazują się z dobrej strony. Są mistrzami świata i zanosi się, że tego tytułu będą bronić, bo grają dobrze i strzelają sporo bramek. Natomiast jeżeli chodzi o Maroko, to oczywiście sprawiło dużą niespodziankę, bo wyeliminowało Belgię, Hiszpanię i Portugalię. To niesamowite wyniki! Do tego jest to zespół, który stracił najmniej bramek, a przy tym sporo ich strzelił. To drużyna solidna, składająca się z zawodników grających w dobrych klubach, świetnie broniąca i równie świetnie atakująca. Jak daleko zajdzie? Na pewno z Francją nie stoją na straconej pozycji. Jeżeli zagra tak jak w poprzednich spotkaniach, to znowu może doprowadzić do karnych. Trudno przewiedzieć, jak się ten mecz potoczy.
Pan w 2000 roku prowadził „Lwy Atlasu” w sześciu spotkaniach i cztery z nich pan wygrał. Dlaczego rozstaliście się po kilku miesiącach?
Henryk KASPERCZAK: – Dochodziło do spięć, niektórzy zawodnicy chcieli rządzić. Tam była wtedy bardzo trudna generacja, która podczas meczów reprezentacji chcieli załatwiać swoje sprawy, mieli firmy i biznesy. Zamiast przygotować się do gry, pochłaniało ich coś innego. Zabierałem ich w takie miejsce, żeby solidnie potrenowali, ale im to nie pasowało. Pod tym względem były niesamowite problemy, dochodziło do zgrzytów. Ja też od tego czasu wiele zrozumiałem. Zresztą dla trenera wiele jest takich trudnych spraw.
W czym tkwi siła marokańskiej piłki?
Henryk KASPERCZAK: – Pracują jak w innych afrykańskich państwach, a myślę tutaj o czarnej Afryce. Zresztą może pracują jeszcze więcej, bo tworzą świetne ośrodki i akademie. Jest tam napływ kadry trenerskiej. Podam może przykład Francji, jak to tam wygląda, bo wiele klubów angażuje się w to, żeby pracować i szkolić w czarnej Afryce. Dlaczego? Bo są tam wielkie talenty, którym trzeba stworzyć warunki do pracy i treningu, by później mogli wyjechać do Francji, żeby tam – już jako pełnoletni zawodnicy – mogli kontynuować kariery. Kluby angażują się więc finansowo, bo zawsze takie szkolenie jest dużo tańsze niż kupowanie piłkarzy za miliony, z których nie wszyscy zdają egzamin. Zresztą na mundialu w Katarze widać, a oglądam wszystkie mecze, jak niesamowite postępy zrobiły afrykańskie reprezentacje, choć trzeba przyznać, że Azjaci również sobie radzili. Grają coraz lepiej i gonią tych najlepszych, w tym Maroko. Teoretycznie słabsi doganiają mocniejszych.
Jak na tym tle ocenić występ naszej reprezentacji?
Henryk KASPERCZAK: – Słabo. Widzieliśmy drużynę, która się męczy i nie gra w takim stylu jak inni, prezentujący nowoczesny futbol. Daleko nam do tego. Mamy przebłyski, ale nie mamy drużyny, która byłaby groźna dla najlepszych. Teoretycznie to co zakładano, czyli wygrana z Arabią Saudyjską i nieprzegranie z Meksykiem, żeby był awans do 1/8 finału, zostało osiągnięte, ale tak nie można myśleć! Jeśli chodzi o ambicje, to bierzmy przykład od Marokańczyków i od naszej drużyny z 1974 roku. My graliśmy tak, żeby wygrywać, żeby strzelić bramkę więcej niż przeciwnik, a pokazywaliśmy wtedy futbol nowoczesny, oparty na technice, szybkości, bo mieliśmy zawodników. To co teraz zaprezentowaliśmy, było dla mnie nie do przyjęcia.
Dlaczego w takim razie tak to u nas wygląda?
Henryk KASPERCZAK: – Musi być w tym wszystkim myśl przewodnia, a my co mecz zmieniamy skład, ustawienie. Nie mamy obranego systemu, jak i co chcemy grać. Nie wiadomo o co chodzi. Nie potrafimy stworzyć ani ataku pozycyjnego, ani kombinacji ofensywnej. Przeprowadzamy przypadkowe akcje, a jedynego strzelca zostawiamy daleko w przodzie. Nie ma w tym sensu, jest wiele negatywnych rzeczy. Z tymi teoretycznie silniejszymi graliśmy lepiej, ale co z tego, skoro przegraliśmy. Obraz jest nędzny i niedobry dla naszej reprezentacji.
Co by pan radził prezesowi Kuleszy w kwestii selekcjonera?
Henryk KASPERCZAK: – Nikt z nas do końca nie wie, jakie są faktyczne zapisy w kontrakcie trenera. Prezes podjął wcześniej decyzję, że selekcjonerem ma być Czesław Michniewicz, ale nie wiemy, jak wygląda jego umowa. Co ja mogę doradzić? Trener zrobił wszystko co przed nim postawiono, ale drużyna nie gra dobrze. Niezależnie od wszystkiego, zawsze będę bronił szkoleniowców, bo wiem jak trudny jest to zawód. W tym przypadku trzeba podkreślić, że trener osiąga stawiane przed nim cele. Ja bym trenera nie zmieniał, ale decyzję i tak podejmie prezes. Spójrzmy jednak na Niemców. Nie wyszli z grupy, a selekcjonera zostawili w spokoju.
A jak pan oceni sprawę słynnej już premii dla kadry?
Henryk KASPERCZAK: – Raz mi się chce śmiać, a raz płakać. Obiecuje się piłkarzom kupę pieniędzy, a potem szuka osoby, że to nie premier Morawiecki tylko ktoś inny o tym mówił. Jak tak można
Na zdjęciu: Hakim Ziyech (nr 7) w starciu z Ivanem Perisiciem w grupowym spotkaniu zakończonym remisem. Z tyłu Achraf Hakimi.
Fot. Grzegorz Wajda