Henryk Kasperczak: Zdrowiem nie można szafować

Rozmowa z Henrykiem Kasperczakiem, byłym reprezentantem Polski, selekcjonerem kilku afrykańskich reprezentacji.

Panie Henryku, chciałem zapytać przede wszystkim, czy u pana wszystko w porządku?

Henryk KASPERCZAK: – Tak, u mnie tak. Jestem we Francji, gdzie sytuacja jest taka, że z domu praktycznie nie możemy wychodzić. Tylko w sprawach wyjątkowych, jak wizyta u lekarza, apteka czy zrobienie zakupów, tylko wtedy możemy wyjść. W innych sytuacjach nie i trzeba zostać w domu. Jesteśmy zamknięci i tyle, trzeba się dostosować.

Pan w Afryce nie jedno przeszedł. Epidemia Eboli, rożne inne dramatyczne sytuacje …

Henryk KASPERCZAK: – Jeśli chodzi o Ebolę, o epidemię gorączki krwotocznej, to miałem to szczęście, że nie trafiłem na ten okres, bo było to później, kiedy już nie pracowałem. Natomiast zdarzały się inne przykre i trudne sytuacje, jak na przykład kiedy po raz pierwszy prowadziłem reprezentację Tunezji, a przyszło nam grać na wyjeździe z Liberią, gdzie był akurat stan wojenny. To nie było łatwe doświadczenie dla nas, bo sytuacja była bardzo napięta. Grając tam mecz, to muszę powiedzieć, że baliśmy się, jak się wszystko skończy…

Jak we Francji ocenia się decyzję futbolowych władz o zakończeniu sezonu?

Henryk KASPERCZAK: – Powiedziałbym, że jest to przyjęte w taki umiarkowany i normalny sposób w związku z tym co się dzieje, w związku z tą pandemią. Jest wiele osób, które umierają z powodu koronawirusa, jest wiele osób, które są zakażone. Pomalutku to się poprawia, ale to nie jest taki okres, kiedy można by otworzyć stadiony. Z drugiej strony można grać przy pustych trybunach, ale jaki to ma sens? Jeden taki mecz może się zdarzyć, że z powodu kibiców stadion jest zawieszony i fani nie mogą na niego wejść, ale w tej sytuacji pandemii, to logika podpowiada, po co grać, kiedy jest ciągłe zagrożenie, a kibiców nie ma na trybunach?

Pan już w marcu w rozmowie z Interią mówił, że tego sezonu nie da się dokończyć…

Henryk KASPERCZAK: – Tak, rzeczywiście. Czułem, że nie ma szans, żeby w takiej sytuacji można było organizować jakiekolwiek imprezy masowe. Brało się pod uwagę już wtedy, żeby grać bez widowni, ale też nie miało to najmniejszego sensu, gdyż ilość meczów która jest do rozegrania jest spora, poza tym ta pandemia mogła, czy może spowodować to, że jeszcze się rozwinie, kiedy wszystko jest robione z publicznością czy nawet bez niej, bo zawsze jest ryzyko, że organizacja jakiejś imprezy powoduje, że są przypadki, że ludzie mogą się zarazić, nie wiedząc nawet, że są nosicielami tego wirusa. Obojętnie w jakiej sytuacji, najlepiej unikać imprez masowych i samego kontaktu, także kontaktu zawodników, bo przecież tutaj mówi się, że jest taka sytuacja, że ktoś robi testy dzisiaj i wynik jest negatywny, a może go zrobić jutro i jest z kolei pozytywny. Widzę tutaj duże niebezpieczeństwo. Spójrzmy na Anglię, gdzie zawodnicy chcą bojkotować granie. Do tego nie chcą się godzić na obniżki swoich pensji. Sytuacja dla wszystkich jest bardzo trudna. Musimy jednak przetrzymać ten okres, żeby ratować życie i żeby zniszczyć wirusa, a jednym z nich jest unikanie kontaktów z innymi. To jest ważne. No i czekać na szczepionkę, która pomogłaby w zwalczeniu tego wirusa.

Przeczytaj jeszcze: Tak było z Ebolą

Inni chcą jednak grać. Lada dzień ma nastąpić restart Bundesligi. Także w Polsce szykujemy się do wznowienia rozgrywek ekstraklasy. Jak pan na to patrzy?

Henryk KASPERCZAK: – Myślę, że będzie to bardzo trudne, żeby zacząć grać i ponownie rozpocząć rozgrywki. Ja się zawsze dziwię, że decyzje są podejmowane odgórnie, a nie pyta się tych ludzi, którzy rzeczywiście się na tym znają, czyli lekarzy, wirusologów, tych, którzy coś mogą powiedzieć o tym niebezpieczeństwie. Myślę, że tutaj powinno być porozumienie pomiędzy rządzącymi, a fachowcami, żeby unikać zarażenia i podnoszenia ilości zgonów. Lekarze i osoby które decydują o życiu innych, powinny mieć więcej do powiedzenia i większej decyzyjności na pewne rzeczy, a nie ludzie, którzy za wszelką cenę chcą grać. Wiadomo, są sprawy gospodarki, ekonomiczne, ale zawsze trzeba pamiętać o jednym, pieniądze zawsze będą, ale zdrowia już się nie odzyska.

A jak pan patrzy co dzieje się w Polsce, jeżeli chodzi o piłkę? Liga ma ruszyć pod koniec maja i grać do 19 lipca.

Henryk KASPERCZAK: – Tak, wiem co się dzieje, bo wszystko śledzę. Jest krytyka w kierunku federacji, które chcą kontynuować rozgrywki i myślę, że słuszna. Szczególnie FIFA wypowiedziała się na ten temat, jest ostrzeżenie i krytyka w kierunku poszczególnych federacji, które chcą kontynuować rozgrywki, żeby były świadome czym to grozi. Często oglądam informacje i widzę co się dzieje na wschodzie, myślę tutaj o Białorusi, Ukrainie i Rosji. Mamy takie zagrożenie, że coś niesamowitego. Może się tam coś od tej wschodniej strony podziać. Inna rzecz, to czy kraje są wiarygodne w stosunku do danych podawanych w odniesieniu do koronawirusa? Ja mam co do tego swoje wątpliwości, tak jak wątpiłem, a potwierdza się to w odniesieniu do Chin, gdzie wszystko się zaczęło. Ciężko tutaj dociec prawdy, bo jest też tak, że rządzący popełniają błędy, a nie chcą się do tego potem przyznać.

* * *

Zakończyli rozgrywki

Decyzja o zakończeniu rozgrywek nad Sekwaną została podjęta w zeszłym tygodniu. Wzbudziła ona i wzbudza wielkie kontrowersje. Decyzją zarządzającej rozgrywkami Zawodowej Ligi Piłkarskiej (LFP) mistrzem, po raz dziewiąty w swojej historii, został Paris Saint-Germain. Ligue 1 opuszczają Amiens i Toulouse. Władze tego pierwszego klubu nie zgadzają się z taką decyzją i zwróciły się do kierownictwa rozgrywek o rozważenie możliwości powiększenia ligi z 20 do 22 drużyn w nowym sezonie.

Co dalej z klubami, które – jak wszędzie indziej – borykają się z finansowymi problemami? Ma im pomóc pożyczka państwowa. W poniedziałek 40 klubów Ligue 1 i 2 zgodziło się na zaciągnięcie zobowiązań. Według agencji AFP chodzi o sumę 225 milionów euro. W imieniu klubów pożyczkę gwarantowaną przez państwo francuskie zaciągnie zarządzająca rozgrywkami Zawodowa Liga Piłkarska. Pieniądze mają zrekompensować straty, które kluby poniosły wskutek wypowiedzenia kontraktów przez nadawców telewizyjnych po przerwaniu rozgrywek w połowie marca.

We Francji do środy zanotowano prawie 170 tys. zachorowań na koronawirusa. Zmarło z tego powodu 25 tys. osób, prawie tyle samo co równie mocno dotkniętej pandemią Hiszpanii. Do 11 maja w kraju obowiązują restrykcyjne przepisy co do swobody poruszania się. Rząd w Paryżu już zapowiedział, że mogą być przedłużone na kolejny okres.

Na zdjęciu: Henryk Kasperczak w swojej bogatej karierze piłkarskiej i trenerskiej przeszedł niejedno.

Fot. Mor Fall/Stades