Henryk Kula: Dziękowania nigdy za wiele

Rozmowa z Henrykiem Kulą, prezesem Śląskiego ZPN.


Jak się rządzi bez opozycji?
Henryk KULA: – Ha, ha! Opozycja jest cały czas! Nie jest tak łatwo, jak niektórzy mogą myśleć. Za mną godziny spędzone w gabinecie na rozmowach, tłumaczeniach. Pańskie pytanie nawiązuje oczywiście do ostatnich wyborów w Śląskim ZPN, które odbyły się bez kontrkandydata. Aby jednak w ten sposób je wygrać, musiałem przez wiele miesięcy spotykać się i rozmawiać z trenerami i działaczami śląskich klubów n przekonywać do swoich racji i programu, który – widzimy – jest dobry dla śląskiej piłki.

To zaskoczenie, że po pańskiej pierwszej kadencji nie objawił się żaden kontrkandydat?
Henryk KULA: – Trudno mi powiedzieć. Wystartować przecież miał prawo każdy, mieliśmy jasną ordynację wyborczą. Trzeba było zebrać tylko 30 deklaracji poparcia od delegatów. Nic takiego jednak się nie stało. Wybory się odbyły, ale też nie były całkowicie jednogłośne. Były też głosy względem mnie przeciwne czy wstrzymujące się.

Mało zmian było wśród wojewódzkich „baronów”, wśród szefów podokręgów. To dowodzi, że
„teren” jest zadowolony ze stanu piłki w regionalnych ośrodkach?

Henryk KULA: – Nie chcę mówić o całej Polsce, możemy rozmawiać o śląskiej piłce. Na 12 prezesów podokręgów, 11 wygrało wybory, przedłużając swe kadencje, a jeden został zmieniony nie dlatego, że ktoś go wysadził z siodła. Roman Kubieniec powiedział, że ze względu na wiek jego czas w podokręgu Bielsko-Biała się skończył i zastąpił go Marek Kubica. Środowisko podsumowało, że robimy dobrą robotę.

Po tych czterech latach nie będę się tu chwalił, bo ludzie w klubach najlepiej wiedzą, ile dla nich zrobiliśmy. Mamy trzy główne filary działalności. Pierwszy to prowadzenie rozgrywek. Wsłuchujemy się w głos klubów i wdrażamy w życie ich uwagi. Drugi aspekt to szkolenie. Kursy trenerskie, kursokonferencje, mitingi trenerskie, warsztaty dla trenerów w klubach. Robimy coraz więcej warsztatów, trenerzy zdobywają na nich nie tylko wiedzę teoretyczną, ale też praktyczną.

W tym celu wdrożyliśmy program „Trener Plus”, którego pomysłodawcą jest Paweł Grycmann, przewodniczący naszego Wydziału Szkolenia. Organizujemy turnieje dla dzieci i młodzieży. Trzecia rzecz, która szczególnie leży mi na sercu, to integracja piłkarskiego środowiska. W ostatnim półroczu była ona z wiadomych względów utrudniona i wyszła najsłabiej, ale zdążyliśmy z festynem na 80. urodziny Huberta Kostki w Markowicach. Potem nie dało się już niczego zrobić, zatrzymała nas pandemia.

Chcemy prowadzić związek nowocześnie, wedle nowoczesnych zasad zarządzania i marketingu, ale pamiętając o historii i tradycji śląskiej piłki. Dlatego w każdym podokręgu chcemy założyć klub seniora, by ci starsi zawodnicy, trenerzy, działacze, mogli się ze sobą spotykać. By na ich spotkania zapraszać gości, piłkarzy, trenerów. Jakby to było miło, gdyby na przykład trener Marcin Brosz spotkał się ze „starą gwardią”, podyskutował, poopowiadał o nowych trendach w szkoleniu.

Uważam, że śląska piłka jest najlepsza w Polsce – jest, była i mam przekonanie, że będzie. Rośnie nam nowe pokolenie ambitnych działaczy i nie mam wątpliwości, że będzie ze śląskim futbolem dobrze. Ale chcemy przy tym pamiętać o ludziach, którzy dawniej go tworzyli; w trudniejszych warunkach niż my. Trzeba im za to dziękować. Bo – jak to powtarzała moja mama – dziękowania nigdy za wiele.

Jakie są pańskie cele na drugą kadencję?
Henryk KULA: – Jest ich wiele. Nie ukrywam, że w tym nowym roku chcę się spotkać z przedstawicielami klubów IV-ligowych, by wypracować taki system rozgrywek, w którym mistrz by bezpośrednio awansował do III ligi; w którym nie byłoby tego felernego barażu.

Obiecałem to klubom przed tym sezonem. Mamy na to pewien pomysł, ale nie będę opowiadał o nim w prasie. Spotkamy się z klubami, popracujemy. A „Sport” też zaprosimy, by widział, jak kształtuje się dyskusja! „Okręgówki” są po reformie, każda grupa gra w dwóch podgrupach i tego na razie nie chcemy ruszać, bo nie można zmieniać czegoś rok po roku. Do końca kadencji tak to zostawimy, ale będziemy też wsłuchiwać się w głos klubów. A dyskusje o IV lidze chcemy raz na zawsze skończyć.

Oczywiście może być też tak, że zostaniemy po staremu, z dwiema grupami i barażem – jeśli taka będzie wola klubów. Wtedy część pewnie ponarzeka sobie jeszcze na ten system. Medal ma dwie strony. Spójrzmy na najbliższą przeszłość – Goczałkowice po wygranym barażu świetnie radzą sobie w III lidze, z kolei Szombierki baraż przegrały i jesienią w IV lidze miały swoje problemy, ale jestem przekonany, że sobie z nimi poradzą i w następnym sezonie powalczą o awans.

Co dalej?
Henryk KULA: – Staramy się uatrakcyjniać rozgrywki dzieci i młodzieży. W 2020 roku odbył się pierwszy turniej Silesia Cup o Puchar Marszałka Województwa Śląskiego. Mamy swoje przemyślenia, a na ten rok planujemy następny. Poza tym chcemy rozkręcić Śląską Ligę Halową U-9, U-10, U-11. Mamy na to sponsora, ale pandemia nas cały czas hamuje. Chcemy, by w te rozgrywki odbywały się w podokręgach.

Osobiście jestem zwolennikiem, by od listopada do marca grać w halach. Mamy ich na terenie naszego województwa bardzo dużo, można je wykorzystać dla dzieciaków, by rywalizowały w dobrych warunkach. Dla dzieci najważniejsza jest technika.

Bez techniki nie ma piłkarza, jest co najwyżej zawodnik. Dlatego do 12. roku życia ma być granie, prawidłowe szkolenie dzieci, a po 12. roku życia można bawić się w taktykę, schematy, rozgrywki i tabele. Gdy dzieciak będzie technicznie dobry, to zagra na każdej pozycji. Ale dlatego trzeba grać, wykorzystać w zimę możliwości dawane przez hale.

PZPN ogłosił swój pomysł, by do kategorii U-11 w ogóle nie grano lig. Podpisuje się pan pod tym?
Henryk KULA: – Została rozpoczęta taka dyskusja. Na Śląsku pilotują to Paweł Grycmann i Damian Galeja; przygotowują program, jak my to widzimy i co ewentualnie byłoby w zamian za te ligi. W rozgrywkach żaków i skrzatów nie ma dyskusji, inie ma lig.

Dyskutujemy o U-11, czyli orlikach i orlikach młodszych. Gdy nasz program będzie opracowany – a robią to fachowcy – poddamy to dyskusji podokręgom, trenerom, klubom, przede wszystkim naszym topowym akademiom. Po tej dyskusji wypracujemy wspólne stanowisko Śląskiego ZPN i przedstawimy je w PZPN-ie.

Kolejnym krokiem byłaby uchwała PZPN, ale do tego daleka droga. My na Śląsku mamy trochę inną piłkę dzieci i młodzieży niż w innych częściach kraju – rozgrywamy co weekend 1300 meczów! Trudniej nam o pewne kwestie, o jakieś zamienniki, jak choćby turnieje. Dlatego nie jest nam łatwo powiedzieć: „Bez lig U-11, a z turniejami? OK, robimy!”. Najpierw dyskusja. Przede wszystkim, to ma być dobre dla klubów, a nie dla związków. To kluby mają być zadowolone, a nie związek, że coś tam sobie wymyśli i potem media to opiszą.

Temat jest do przemyślenia. Chcemy zmieniać rzeczywistość małymi krokami, ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. W środowiskach wiejskich wprowadzamy coś takiego jak Śląska Akademia Piłkarska, czyli cykliczne treningi dla najlepszych zawodników z okolicznych małych klubów. Organizujemy dla trenerów mityngi.

Początkowo zainteresowanie było bardzo niewielkie, a teraz musimy ograniczać chętnych, by wszystko szlo płynnie. Aby było dobre szkolenie dzieci i młodzieży, muszą być dobrzy trenerzy. Z nimi trzeba rozmawiać, czasem przekonywać. Staramy się coś dla tego naszego trenerskiego środowiska z małych śląskich klubów coś dobrego zrobić, aby za kilka lat były tego owoce. Najlepiej byłoby, gdyby trenerzy z małych klubów zarabiali nie 300 czy 500 zł, a 1000 albo 1200. Tak, by mogli poświęcić się jednemu klubowi.

To praca trudna, wymagająca wytrwałości, cierpliwości, poświęcenia wiele czasu. Nieraz chłopak, który wydaje się najsłabszy w grupie, po 3 latach wybija się i jest najlepszy. Dlatego trzeba mieć wyczucie, a łatwiej o nie, gdy skupiasz się tylko na jednym klubie. Rzeczywistość niestety jest taka, że zbyt wielu jest trenerów-kolarzy. Pędzą z jednego klubu do drugiego, by zdążyć na trening. Życzyłbym sobie, by środków finansowych było w śląskich klubach na tyle, aby trenerów-kolarzy pojawiało się jak najmniej…

Czy Śląski ZPN już wie, kogo poprze w wyborach na prezesa PZPN?
Henryk KULA: – Bardzo daleka droga do tego. Dziś trudno powiedzieć. Osiem związków wojewódzkich – w tym nasz – jest po wyborach, w ośmiu odbędą się one dopiero wiosną, a walne w PZPN zaplanowane jest na 16 sierpnia. Zobaczymy zatem, czy związki wojewódzkie zdążą do 16 sierpnia, jak będzie postępować pandemia. Życie lubi nas zaskakiwać, dlatego nie ma co ferować wyroków.

Tematu wyborów na razie wolałbym nie poruszać, bo i po co? Ważniejsze jest dla nas rozpoczęcie nowych rozgrywek, nowego wiosennego sezonu. Nowy rok, to nowy sezon i nowe wyzwania. A o wyborach będzie warto podyskutować, gdy ujawnią się następni kandydaci. Na razie jest jeden, kolega Marek Koźmiński. Poza tym pojawiają się różne głosy, plotki, ale nie ma konkretów.

Ma pan ambicje, by przez kolejną kadencję być członkiem zarządu PZPN?

Henryk KULA: – Czy mam ambicje, czy nie, nie ma znaczenia. To koledzy muszą mnie wybrać, te ambicje musi podzielić zarząd Śląskiego ZPN. Na zebraniu zarządu będą obrady i zapadnie decyzja, kto będzie kandydatem naszego związku w wyborach do zarządu PZPN. Niezależnie, czy będę to ja, czy ktoś inny – to reprezentanci Śląska powinni znaleźć się we władzach PZPN.

Patrząc na potencjał piłkarski, jakim dysponujemy w naszym regionie, o takie rzeczy musimy walczyć; nie tylko o miejsce w zarządzie, ale też w komisji rewizyjnej. Nie mamy się czego wstydzić, musimy być widoczni. Zresztą na gali 100-lecia w Bytomiu prezes Zbigniew Boniek powiedział, co śląska piłka wniosła i wnosi do polskiego futbolu.

Wiosną czeka nas jeden domowy mecz w eliminacjach mistrzostw świata, a przed finałami Euro – dwa mecze towarzyskie. Czy Stadionowi Śląskiemu przypadnie kawałek tego tortu?
Henryk KULA: – W marcu na pewno nie. Gramy z Andorą – po spotkaniu na Węgrzech, a przed wylotem do Anglii. To trzy mecze w ciągu, dlatego podejrzewam, że kadra zagra w Warszawie, albo miejscu najdogodniejszym logistycznie, pod kątem przelotów. I tak grać będziemy bez kibiców, dlatego uruchamianie w takim momencie molocha jak nasz Stadion Śląski nie ma żadnego sensu.

Zobaczymy, jak się to ułoży później. Jeśli włodarze Stadionu Śląskiego będą chcieli rozegrać któryś mecz towarzyski u siebie, to na pewno podpiszę się pod tym dwiema rękami i dołożę starań, by się to powiodło.

Czy był pan na meczach z Ukrainą i Holandią?
Henryk KULA: – Niestety nie. Z przyczyn zdrowotnych, bo też zawitał do mnie koronawirus, byłem na kwarantannie. Apeluję: naprawdę dbajmy o zdrowie. Nie życzę tej choroby nikomu.

Czy pandemia mocno odbiła się na kondycji Śląskiego ZPN?
Henryk KULA: – Wydaje się, że nie. Prowadziliśmy rozgrywki, zarządzaliśmy nimi, a reszta aktywności, wszelkie imprezy, przez większość roku pozostawała zawieszona. Finansowo poradziliśmy sobie z pandemią bardzo spokojnie. Zobaczymy, jak będą wyglądały następne lata. Ważnym źródłem dochodu są dla nas kursy trenerskie. Wykorzystując nowe technologie, udało się je przeprowadzić online. Dajemy radę. Sponsorzy się nie wycofali, możemy na nich liczyć i za to dziękujemy. Grosz do grosza…

Życzyłbym sobie, żeby sytuacja finansowa w 2021 roku była dobra zarówno w związku, jak w śląskich klubach. By był sens istnienia związku, muszą istnieć kluby. Różne głosy się słyszy. Mam nadzieję, że samorządy rozumieją, iż pieniądze wydane na szkolenie dzieci i młodzieży są równoznaczne z mniejszą liczbą ludzi oczekujących w przyszłości na swoją kolej przed gabinetami lekarskimi.

Czy prezesa Kulę proszono, by lobbował u władz Rybnika, kiedy pierwotnie budżet na 2021 rok nie przewidywał ani złotówki na sport?
Henryk KULA: – Muszę powiedzieć, że środowisko piłkarskie w Rybniku samo sobie doskonale poradziło. Zmobilizowały się kluby piłkarskie, sportowe, prezydent najwyraźniej też przemyślał pewne kwestie. Jako przedstawiciel Śląskiego ZPN mogę tylko podziękować, że umożliwi się klubom dalsze funkcjonowanie. Cieszę się, że nastąpiła refleksja i pieniądze się znalazły.


Czytaj jeszcze: Henryk Kula: Dla niektórych Ligą Mistrzów jest B-klasa

W 2017 roku do ekstraklasy awansował Górnik, w 2018 – Zagłębie, w 2019 – Raków, w 2020 – Podbeskidzie. Przedłużymy tę serię?
Henryk KULA: – Gdy patrzymy w tabelę pierwszej ligi, to widzimy jasno, że dwa nasze kluby – Zagłębie Sosnowiec i GKS Jastrzębie – będą walczyć o utrzymanie. Zagłębie przebudowuje się całkowicie, zobaczymy, jak to się poukłada.

W grze jest GKS Tychy. Wierzę, że tak przygotują formę, by znaleźć się w barażowej czwórce, bo tam wszystko zdarzyć się może. Mówię o barażu, bo bardzo trudno będzie dogonić Bruk-Bet czy ŁKS, ale dopóki piłka w grze… Mam nadzieję, że Tychy będą świętować, bo temu miastu się to należy. Za piękny stadion, zaangażowanie samorządu miejskiego, pana prezydenta Andrzeja Dziuby.

Życzę sobie, by po epizodzie z lat 70. zwieńczonym wicemistrzostwem teraz doszło do powrotu Tychów do elity. To byłoby coś wielkiego. Cieszyłbym się z całym miastem perspektywą oglądania ekstraklasy na Edukacji 7 tym bardziej, że jako mieszkaniec Woli mam bardzo blisko do Tychów.

Jakie było najważniejsze wydarzenie dla śląskiej piłki w 2020 roku?
Henryk KULA: – Stulecie śląskiej piłki! Wstrzeliliśmy się z obchodami jubileuszu Śląskiego ZPN. Wcześniej zaczęliśmy. Już 20 lutego w Operze Śląskiej odbyła się uroczysta gala, a wcześniej – 12 uroczystości w podokręgach. Gościliśmy wszystkich prezesów klubów, uhonorowaliśmy wybitnych piłkarzy, sędziów, trenerów, działaczy. Czuło się, że całe środowisko świętowało to 100-lecie. Za to dziękuję Gospodyni Śląskiej Ziemi – Matce Boskiej Piekarskiej. Zdążyliśmy też z osiemdziesiątką Huberta Kostki, rozegraliśmy Silesia Cup. W ekstraklasie miło było patrzeć na grę Rakowa, Górnika, wcześniej Piast zdobył medal. Najważniejsze, że mimo pandemii liga się toczy.

Widać, jak ważne jest w tych czasach granie. Na każdym poziomie. Dlatego wszystkim ludziom zarządzającym klubami, trenerom, piłkarzom od C-klasy do ekstraklasy, bardzo dziękuję. W tym niełatwym okresie śląska piłka nic nie straciła na swojej wartości i to po 2020 roku mówię z pełną odpowiedzialnością. I z optymizmem czekam na to, co przyniesie 2021.


Na zdjęciu: Henryk Kula rozpoczął w ubiegłym roku drugą kadencję w roli prezesa Śląskiego ZPN.