Henryk Wawrowski: Najsłabszy był Krychowiak

Rozmowa z Henrykiem Wawrowskim, srebrnym medalistą z igrzysk w Montrealu w 1976 roku, 25-krotnym reprezentantem Polski.


Remisowy mecz z Anglikami był najlepszym za kadencji Paulo Sousy w fotelu selekcjonera reprezentacji Polski?

Henryk WAWROWSKI: – Czy ja wiem czy najlepszy? Na pewno wynik jest bardzo dobry i to, że nasi zawodnicy nie pękli przed rywalem. Szczęściu trzeba pomóc i nam się to w środę udało, bo zdobyliśmy gola w samej końcówce. Takiej jednak bramki jaką straciliśmy, to też nie można tracić.

Kogo winić za tą stratę?

Henryk WAWROWSKI: – Powiem tak, co to za obrońca, który odwraca się tyłem do uderzanej piłki? Wystarczyło, żeby przyjął to na siebie, a tak to jeszcze Szczęsnego zasłonił, a potem szuka się winnych. Takich goli nie możemy sobie dawać strzelać. Tak poza tym, to jednak fajnie graliśmy i było widać, że jest w tych naszych poczynaniach jakaś myśl przewodnia. Jak tak popatrzeć, to Anglicy nie stworzyli sobie wielu sytuacji, my może też nie, ale bramkę udało się nam w końcu strzelić.

Krytyka za straconego gola idzie przede wszystkim na konto Szczęsnego. Pan patrzy inaczej, obarczając winą za wszystko Bednarka.

Henryk WAWROWSKI: – Jak mówię, gdyby się nie odwrócił, bo to jeszcze teraz wiadomo, zakładają te ręce do tyłu, to byłoby inaczej. Przez ten swój ruch zwiększył pole strzału dla rywala. W innej sytuacji, gdyby stał, to byłoby ciężej trafić na naszą bramkę. Trudno, takie jest ryzyko oberwania, dostania piką, tak mnie przynajmniej uczyli trenerzy. Ręce przy sobie, nisko na nogach i przyjmuje się wszystko na siebie. Wtedy prawdopodobnie nie byłoby bramki. Wiadomo, mocne uderzenie było, być może Szczęsny też się trochę spóźnił, ale to przede wszystkim wina obrońcy, który nie ma prawa się tak zachować. Do licha, kto ich uczy takiego zachowania?

Kogo pan wyróżnia?

Henryk WAWROWSKI: – Na pewno wielką robotę zrobił Robert Lewandowski, bo choć może z samego przodu nie był jakoś widoczny, to jednak wycofywał się, schodził do tyłu, szukał gry, do tego piękna asysta. Duży plus dla niego.

Kto jeszcze na plus?

Henryk WAWROWSKI: – Na pewno dobra zmiana czy zmiany. Starał się i strzelec gola Szymański czy Buksa, ale chyba to jeszcze nie jest to jeżeli chodzi o reprezentację. Fajnie to wyglądało i oby tak dalej. Dobrze też spisywali się boczni obrońcy, którzy nie dopuszczali do jakiś groźnych zagrań Anglików. Indywidualnie, poza Robertem, który mocno się starał i stwarzał sytuacje, to wszyscy nieźle.

A na minus?

Henryk WAWROWSKI: – Dla mnie Krychowiak, takie jest moje zdanie. Najsłabiej się prezentował, niby tam w środku przerywał, ale nic poza to. Jak kiedyś był kreatywny, tak teraz tego nie widać, nie wiem, może to wynika z innych zadań, jakie ma teraz na boisku, ale jak dla mnie jeden ze słabszych punktów w naszej reprezentacji.

W listopadzie będziemy się cieszyli z drugiego miejsca, a potem ze zwycięskich barażów czy za wcześnie tak daleko wybiegać w przyszłość?

Henryk WAWROWSKI: – To jeszcze bardzo daleka droga. Jak się tak popatrzyło na ten mecz na Narodowym z Anglią, to rywal przez 60-70 proc. czasu był przy piłce. Z naszej strony jest jeszcze co poprawiać. Tutaj patrząc na sytuację w grupie, to dla nas wiadomo, kluczowe będzie najbliższe bo październikowe starcie z Albanią. Jak tam nie przegramy, to powinno być dobrze, jak będzie inaczej, to zrobi się problem. Z drugiej strony nie można też zapominać o Węgrach, którzy tanio skóry nie sprzedadzą. Nie ma już teraz takich jeleni, których łatwo przychodzi ogrywać.

Ewentualne baraże też nie będą łatwe, prawda?

Henryk WAWROWSKI: – Dokładnie. Teraz jednak musimy myśleć o przejściu Albanii i Węgier, to jest najistotniejsze. Jasne, każdy chciałby, żebyśmy za rok zagrali w finałach mistrzostw świata. U nas wiadomo jak jest, jest huśtawka. Jak jest źle, to jedziemy po wszystkich, jak jest z kolei dobrze, to wszystkich wychwalamy. Dobrze, że z Anglikami wyciągnęliśmy remis. Teraz trochę pokory przed spotkaniem z Albanią i Węgrami, osiągnąć z nimi korzystne wyniki i przechodzimy do barażów.



Takie play-offy to duża niewiadoma.

Henryk WAWROWSKI: – W barażach jest zawsze tak, że na dwoje babka wróżyła. Tam trzeba być po prostu w formie i nie ma znaczenia czy się ma dobry czy zły dzień. Trzeba po prostu się odpowiednio przygotować. Jeśli ktoś powie, że to nie jego dzień, to nie ma dyskusji, taki piłkarz zawodowy, to musi być odpowiednio do wszystkiego przygotowany i tyle. Nie można szukać słabości u siebie, a mecz z Anglią pokazały pozytywy. Dobrze, żeby dalej w kolejnych grach było to kontynuowane. Myślę, że będzie dobrze i finalnie będziemy grali w mistrzostwach świata.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus