Heynen: Chcę medalu olimpijskiego

Mija miesiąc od zdobycia przez pana podopiecznych mistrzostwa świata. Jak dużo czasu zajął panu powrót do normalnego rytmu dnia? Podobno tuż po powrocie z Turynu czuł się pan jakby wciąż był na turnieju i nie był w stanie spać dłużej niż pięć godzin…

Vital HEYNEN: – Ludzie powtarzają: „Sam nigdy się nie zmieniasz, ale wszystko, co się dzieje dookoła cię zmienia”. Te mistrzostwa zmieniły więc mnie, zawodników, każdego. Odczuwam to. Mógłbym powiedzieć, że sam się nie zmieniłem, ale ludzie z mojego otoczenia patrzą na mnie teraz trochę inaczej. To normalne. Nawet tutaj we Friedrichshafen, gdzie pracuję na co dzień. Mieszkam w małej wiosce poza miastem, a każdego dnia ktoś chce zrobić sobie ze mną selfie. To pewna zmiana. Można powiedzieć, że już nie jestem w stanie się ukryć.

Podczas listopadowego spotkania z władzami PZPS podsumowany zostanie pierwszy rok pańskiej pracy. Po awansie do szóstki MŚ mówił pan, że mimo zrealizowania wyznaczonego celu, nie czuje się wcale spokojny o pozostanie na stanowisku. Po wywalczeniu złota obawy zniknęły?

Vital HEYNEN: – Nie wiem jaka będzie moja przyszłość. Jedna rzecz, której się nauczyłem w Polsce, to że nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Zobaczymy w listopadzie. Oczywiście, mam nadzieję, że będę kontynuował swoją pracę. Chcę też podkreślić, że w Polsce generalnie czasem zbyt szybko wysnuwa się wnioski. Uważam, że warto o nieco większą stabilizację i wiarę w długoterminową pracę danej osoby, warto dawać szansę. Choć oczywiście, mam świadomość, że nasz wynik był znacznie, ale to znacznie ponad moje czy wszystkich innych oczekiwania.

W drugim roku powinno się pracować łatwiej czy może będzie trudniej, bo nie jest łatwo utrzymać wysoki poziom?

Vital HEYNEN: – Nie mogę zagwarantować, jaki będzie przyszły sezon. Zakładam, że w drugim roku zawodnicy będą mnie lepiej rozumieć, a ja ich. Głęboko wierzę, że generalnie będzie się nam łatwiej dzięki temu pracować, ale muszę być też realistą. Niektórzy siatkarze grali niesamowicie podczas MŚ, a nie są w stanie grać tak zawsze. Mam takich zawodników, którzy prezentują bardzo dobry poziom. Teraz zadanie przed pozostałymi, by dorównać kolegom. Sądzę, że mamy potencjał. Nie chcę być zależny od postawy dwóch graczy, w przyszłym roku będziemy polegać na zespole. To możliwe. W drugim roku pracy będziemy grać lepiej jako drużyna, jestem o tym przekonany.

Od 24 lipca będzie mógł pan skorzystać z Wilfredo Leona. Mogą dołączyć do kadry Karol Kłos czy Mateusz Mika. Może się zdarzyć, że w najważniejszych imprezach 2019 roku nie będzie miejsca w składzie dla wszystkich mistrzów globu…

Vital HEYNEN: – W przyszłym roku drużyna to nie będzie 14 zawodników, tylko 30. To nie tak, że skoro Łukasz Kaczmarek czy Maciej Muzaj nie pojechali na MŚ, to nie należą do mojej kadry. Tomasz Fornal wykonał świetną robotę, pomagając podczas przygotowań do tej imprezy. Marcin Komenda był gotowy wesprzeć nas podczas Memoriału Huberta Wagnera. Oni wszyscy należą do zespołu. Są jeszcze Kłos, Leon, Mika i wielu innych chłopaków. Pewnie o kilku zapomniałem teraz wspomnieć, ale na pewno będzie ich więcej niż 14. Czas pokaże, kto się znajdzie w składzie na najważniejszą imprezę, czyli kwalifikacje olimpijskie.

Poza walką o bilet na igrzyska czekają Polaków w przyszłym roku mistrzostwa Europy, Liga Narodów i Puchar Świata. Jak sobie poradzić z tak napiętym kalendarzem?

Vital HEYNEN: – Tych imprez jest za dużo. Wspólnie z PZPS jak na razie uznaliśmy, że najważniejsze są kwalifikacje olimpijskie. Zobaczymy jeszcze, jak podejść do pozostałych startów. Na pewno trzeba ustalić priorytety, bo nie wierzę w taktykę, by próbować wygrać wszystko.

Na MŚ powiedział pan, że jako miłośnik ryzyka nie wziąłby w ciemno brązu, a jedynie złoto lub srebro. A w Tokio? Celuje pan w olimpijskie podium czy zgodziłby się pan z góry tylko na jedno z dwóch pierwszych miejsc?

Vital HEYNEN: – Ten zespół jest wart więcej niż brąz. Jeśli spojrzy się na sprawę realistycznie i przypomni sobie, że polska siatkówka czeka na podium w igrzyskach ponad 40 lat, to trzeba być na tyle skromnym, by odpowiedzieć: „Tak, każdy olimpijski mnie uszczęśliwi”. Znaleźć się po tylu latach w czołowej trójce igrzysk to byłby znaczący sukces. Oczywiście, nie pojedziemy tam walczyć o trzecie miejsce, które byłoby i tak wspaniałym wynikiem. Ale też nie jest tak, że po zdobyciu mistrzostwa świata można mówić, że tylko złoto nas zadowoli. Olimpijski medal to niesamowita sprawa. Jest on na mojej liście i chcę go zdobyć.

Rozmawiała Agnieszka Niedziałek (PAP)

Na zdjęciu: Po zdobyciu złota Vital Heynen stał się bardzo popularną osobą.