Hipo-Glik-emia

A właśnie w takim stanie znalazła się polska defensywa w meczu z Senegalem, musząc radzić sobie bez Kamila Glika. „Samobój” – fakt, pechowy… – po odbiciu piłki od Thiago Cionka; przedziwne zagapienie Jana Bednarka, skutkujące stratą drugiej bramki… Gdyby stoper AS Monaco był zdrowy, nie rozważalibyśmy winy obu wyżej wymienionych graczy; po prostu nie byłoby ich na boisku. A „żelazny” duet Glik – Pazdan pewnie okazałby się skuteczniejszy przy powstrzymywaniu ataków Senegalczyków.

Postura stopera z Jastrzębia – nie mówiąc już o jego charakterze i waleczności – może by nie przestraszyła rywali z Afryki, ale byłby dla nich Polak – fizycznie – godną konkurencją.

Kamil Glik od poniedziałku – o czym mówi w rozmowie obok – trenuje już na pełnych obrotach. Warto jednak wciąż pamiętać o diagnozie, stawianej przez Jacka Jaroszewskiego bezpośrednio po odniesieniu urazu. Lekarz polskiej kadry mówił wówczas o kilku tygodniach, niezbędnych do pełnej rehabilitacji po takiego typu urazach. I z tych słów się w zasadzie nigdy nie wycofał; co najwyżej – z oceny stopnia uszkodzenia więzostrostu obojczykowo-barkowego.
O ile więc – po wtorkowych doświadczeniach – powrót Glika do gry jest marzeniem chyba każdego polskiego kibica, mimo wszystko dość sceptycznie spojrzeć trzeba na możliwość jego występu przeciwko Kolumbii.

– Z własnego doświadczenia wiem, że powrót od stanu zerowego do 60-procentowego wyzdrowienia jest dość łatwy. I do tych 60 procent Kamil doszedł szybko – mówił Zbigniew Boniek, stając (niejako w imieniu pokonanych reprezentantów) przed lasem wyciągniętych w jego stronę mikrofonów. – Jednak trzeba jeszcze dojść do pełnej sprawności fizycznej i psychicznej, aby nie mieć żadnych obaw przy interwencjach. Aby wyjść na boisko, musi się być zdrowym w 100 procentach – dodawał prezes PZPN zapewniając, że obrońca powinien być gotowy do gry na mecz z Japonią. A czy uda się „wygrać z czasem” już do niedzieli? Jeśli nawet, od razu powstaje i druga zagadka: czy warto ryzykować odnowienie się urazu na skutek zbyt szybkiego powrotu na boisko?

Zwłaszcza na to drugie pytanie selekcjoner i sam zawodnik odpowiedzieć sobie muszą być może w rozmowie w cztery oczy, po odsunięciu wszelkich emocji na bok….