Historia krótkiej trenerskiej znajomości

Niespełna 40-letni Adrian Stawski pracuje w Bytovii Bytów od 31 grudnia 2010 roku, gdzie był asystentem kolejno Waldemara Walkusza, Pawła Janasa i Tomasza Kafarskiego. Pierwszym trenerem Bytovii został 20 marca 2017 roku. Stawski wcześniej pracował w Uranii Udorpie, którą wprowadził z A-klasy do ligi okręgowej. Po przyjściu do bytowskiego klubu awansował z drugim zespołem z okręgówki do IV ligi.

O prawie pięć lat starszy od Adriana Stawskiego Jan Woś od lata bieżącego roku jest asystentem trenera Jarosława Skrobacza w GKS-ie Jastrzębie. Znany jest z występów w ekstraklasie w Odrze Wodzisław Śląski, Ruchu Chorzów i Groclinie Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski. W ekstraklasie rozegrał 324 mecze, w których strzelił 32 gole. Co łączy obu tych szkoleniowców? Niewiele, ale zarazem bardzo dużo.

Potrzebny grafolog

Nie tylko wspólnie uczęszczają na kurs trenerski UEFA Pro, ale siedzą w jednej ławce! – To czysty przypadek – przekonuje Jan Woś. – Kierownictwo kursu wybrało za nas, po prostu na pierwszych zajęciach na każdej ławce było karteczki z nazwiskami. I tak trafiłem na Adriana. Czasami pracujemy w tej samej grupie lub podgrupie, ale nie zawsze. Ostatnio analizowaliśmy wspólnie, jak chciałaby zachowywać się nasza wirtualna drużyna przy stałych fragmentach gry, by zdobyć jak najwięcej bramek. To była naprawdę bardzo ciekawa lekcja poglądowa.

Czy rozmawiamy o drużynach, w których obecnie pracujemy? Oczywiście, że tak. Tematem przewodnim jest… Kamil Adamek, który w ubiegłym sezonie grał w Bytovii, a teraz jest w Jastrzębiu. Trener Stawski bardzo pochlebnie wyraża się o „Adamsie”. Co nas jeszcze łączy? Rzecz dosyć rzadka i zaskakująca – mamy niemal identyczny charakter pisma! Kiedyś bardzo długo zastanawialiśmy się, która kartka jest Adriana, a która moja. Po jakimś czasie doszliśmy do tego, ale zagadka była naprawdę trudna. Wychodzi na to, że następnym razem do rozstrzygania takich sporów niezbędny będzie grafolog.

Bez „skarbu”

W sobotę Bytovia podejmie na własnym boisku beniaminka z Jastrzębia. Odpowiedzialny za rozpracowanie przeciwnika w GKS-ie jest… trener Woś. – Bytovia 70 procent bramek zdobywa po kontratakach – mówi szkoleniowiec. – Robią to błyskawicznie, są bowiem bardzo szybcy. Mają bardzo stabilny skład, w dotychczasowych meczach trener Stawski skorzystał z 18 zawodników, ale aż dwunastu z nich zagrało w kilkunastu spotkaniach. Mają bardzo groźnego snajpera, Mateusza Kuzimskiego. W tym sezonie zdobył wprawdzie tylko dwa gole, ale w poprzednim – dla Bałtyku Gdynia – aż 26!

Słabe strony? Mają ich niewiele. W meczu z nami na pewno dużą stratą dla nich będzie absencja Juliusza Letniowskiego. Nie dość, że jest młodzieżowcem, to zdobył już 5 goli. Taki młodzieżowiec to prawdziwy skarb.