Historia pewnego meczu

Pod koniec lat 80. i na początku 90. reprezentacja z Zielonej Wyspy pod wodzą Jacka Charltona była liczącym się zespołem nie tylko na Starym Kontynencie. Irlandczycy awansowali na Euro 1988, gdzie w grupowym meczu pokonali Anglików 1:0, a potem zremisowali z późniejszym wicemistrzem Europy ZSRR 1:1. Dopiero najlepszy wtedy zespół, jakim była reprezentacja Holandii znalazła sposób na waleczną drużynę wygrywając 1:0.

Świetna generacja

Generacja takich zawodników, jak świetny bramkarz Pat Bonner, pomocnik Ray Houghton czy świetni napastnicy John Aldrigde, Frank Stapleton czy Tony Cascarino na trwałe zapisała się w historii irlandzkiej piłki, tym bardziej, że w 1990 roku awansowała aż do ćwierćfinałów mistrzostw świata, gdzie uległa dopiero gospodarzom Włochom 0:1. Cztery lata później podczas mundialu w Stanach Zjednoczonych Irlandczycy wygrali z Italią 1:0 i zagrali w 1/8 MŚ. Wszystko to w czasach, kiedy narodowym zespołem przez prawie dekadę kierował trener Jack Charlton.

Dali nam strzelić bramki?

Ta drużyna w eliminacjach Euro 1992 mierzyła się z biało-czerwonymi. Stawka czterech drużyn była bardzo wyrównana. O awans walczyła trójka Anglia, Irlandia i Polska, choć drużyna prowadzona przez Andrzeja Strejlaua zostawała w tyle za Wyspiarzami. Czwarta Turcja, która skończyła rozgrywki z zerowym kontem stanowiła tło dla rywali. W końcówce eliminacyjnych gier Irlandczycy przyjechali na mecz do Poznania. Na niewiele ponad kwadrans przed końcem prowadzili 3:1, żeby potem stracić dwa gole i cenny punkt (za zwycięstwo przyznawano wtedy dwa „oczka”).

Jedna z teorii głosiła, że goście celowo dali sobie wbić dwie bramki w końcówce. O co miało chodzić? O zmobilizowanie biało-czerwonych przed ostatnim grupowym meczem z Anglią u siebie. Na kolejkę przed końcem eliminacyjnych gier Anglicy mieli na koncie 8 punktów, a Irlandczycy i Polacy po 6. Dzięki remisowi nasi mieli więc o co grać. Z kolei jedenastka Charltona była pewna swego, bo kończyła stracie z najsłabszą i zupełnie nie liczącą się w grupie Turcją. Plan, jeśli oczywiście taki był, nie wypalił, bo w ostatniej grze Polska tylko zremisowała z Anglią 1:1. Wygrana Irlandii z Turcją na wyjeździe 3:1 na niewiele się zdała, bo to ekipa Albionu zagrała w Euro 1992.

– Nie słyszałem, żeby taka sytuacja mogła mieć miejsce i nie wydaje mi się to mało prawdopodobne. Wasza reprezentacja, ze względu na różnice bramkowe miała wtedy tylko teoretyczne szanse na awans, tak że nawet zwycięstwo z Anglikami niewiele wam dawało. Co do tego spotkania to na naszych piłkarzy spadła wtedy fala krytyki, że w tak łatwy sposób dali sobie strzelić bramki, odebrać zwycięstwo i dobrą pozycję w grupie – mówi Neil O’Riordan, dziennikarz „The Irish Sun”.

Remis z mocnym rywalem

– Nie pamiętam już dobrze tego spotkania, ale wiem, że w końcówce było tam wtedy niezłe zamieszanie. Najpierw ja trafiłem do siatki zdobywając kontaktowego gola, a potem wyrównał Janek Urban. Dla nas był to dobry wynik, bo rywal był wtedy bardzo mocny – podkreśla uczestnik tamtego meczu Jan Furtok. Byłego świetnego napastnika pytamy o scenariusz na dzisiaj wieczór. – Wygramy 2:1 – mówi z uśmiechem pan Janek.

16 października 1991, eliminacje Euro 1992, Poznań

Polska – Irlandia 3:3 (0:1)

0:1 – McGrath, 12 min, 1:1 Czachowski – 54 min, 1:2 – Townsend, 60 min, 1:3 – Cascarino, 69 min, 2:3 – Furtok, 74 min, 3:3 – Urban, 85 min
Sędziował: Guy Goethals (Belgia). Widzów: 20 tys.
Żółte kartki: Furtok – Staunton

Polska: Wandzik – Kubicki (33. Lesiak), Wdowczyk, Soczyński, Czachowski – Kosecki, Nawrocki (79. Skrzypczak), Tarasiewicz, Ziober – Urban, Furtok. Trener: Andrzej STREJLAU.
Irlandia: Bonner – Irwin, Moran, O’Leary, Staunton (55. Phelan) – Morris, McGrath, Keane, Sheedy –Cascarino, Townsend. Trener: Jack CHARLTON.