Historia pewnych sparingów Piasta

Bartosz Bereszyński i Daniel Łukasik w Piaście! Brzmi sensacyjnie prawna? Ale tak… mogło być 8 i 9 lat temu. Obaj zagrali w sparingach gliwiczan, zostali pozytywnie ocenieni, ale do transferów nie doszło.

Czas kwarantanny i izolacji domowej w świecie sportu – w tym piłki nożnej – jest dobrym momentem do wspomnień i przeglądania archiwów. Dzięki „cofaniu się w czasie” można natrafić na perełki.

Nasz zaprzyjaźniony fotoreporter, Michał Chwieduk, od lat znany jest ze swojego zamiłowania do wojaży czesko-słowackich. Okazuje się, że niemal dekadę temu pokonywał naszą południową granicę, by udokumentować mecze śląskich drużyn. Lata 2011-12 były niezwykle intensywnym i ciekawym czasem dla Piasta.

Gliwiczanie pod wodzą trenera Marcina Brosza i asystującego mu Dariusza Dudka szykowali się do powrotu do ekstraklasy oraz występów na nowym stadionie przy Okrzei. A gdy to się udało, Piast jako beniaminek niespodziewanie awansował do europejskich pucharów.

Trenerzy byli na tak

Był to też okres, w którym Piast intensywnie szukał nowych zawodników, testując ich na potęgę. Trenerzy zdawali bowiem sobie sprawę, że jeśli zespół chce awansować i grać w elicie, potrzebna jest jego przebudowa i nowa jakość.

Dlatego latem 2011 roku, a zwłaszcza latem 2012 roku przez ekipę z Okrzei przewinęło się wielu graczy. Mało kto to pamięta, ale były i perełki. W lipcu 2011 roku Piast pojechał do Trzyńca. W 60 minucie sparingu z czeskim II-ligowcem na boisko wszedł Daniel Łukasik. Pomocnik miał wtedy 20 lat i grę w Młodej Ekstraklasie w barwach Legii.

– Pamiętam, że przyjechał do nas prosto z Warszawy, ale długa podróż nie miała wpływu na jego występ, podczas którego zaliczył asystę. Jako trenerzy byliśmy na tak, ale transfer nie został sfinalizowany – mówi nam Dariusz Dudek.

Łukasik w Legii mocno się wyróżniał i za 800 tysięcy euro trafił do Lechii Gdańsk, a obecnie broni braw tureckiego MKE Ankaragucu. Co ciekawe, tamten sparing odbił się szerokim echem z innego powodu. Wpływ na postawę sędziego miała… azjatycka mafia bukmacherska. Faworyzował on gospodarzy, dyktując m.in. karnego z „kapelusza” i uznając kontrowersyjną bramkę.

Reprezentant kosztował niewiele

Testowanie na ogromną skalę miało miejsce rok później, gdy Piast szykował się do gry w ekstraklasie. W lipcu w niektórych springach pojawiało się nawet kilkunastu testowanych graczy. Tak było w Karwinie, gdzie zagrało tylko 4 piłkarzy z ważnymi kontraktami.

Sztab szkoleniowy gliwiczan chciał się bowiem dokładnie przyjrzeć kandydatom. Przeciwko MFK zagrało 13 testowanych piłkarzy. Na prawym skrzydle przez cały mecz biegał 19-letni… Bartosz Bereszyński. Miał on za sobą sezon w Warcie Poznań i dopiero czekał na prawdziwą szansę w ekstraklasie.

Jesień spędził w Lechu, a zimą przeszedł do Legii. On również zapunktował w notatniku sztabu Piasta. – Pamiętam tamten sparing, pan też na nim był – śmieje się Dudek.

– Dostrzegliśmy w Bartoszu spory potencjał. Przekazaliśmy władzom klubu, że widzielibyśmy go w zespole. Niestety, odpowiedź była negatywna. Trzeba było za niego zapłacić – o ile się nie mylę – około 150 tysięcy. To mała kwota, biorąc pod uwagę rozwinął się ten zawodnik – wspomina asystent Marcina Brosza.

Faktycznie, „Bereś” w Legii zdobył trzy tytuły mistrzowskie i za niemal 2 miliony euro przeszedł do Sampdorii Genua, stając się też etatowym reprezentantem Polski. – To były czasy… Może z tymi piłkarzami w składzie powalczylibyśmy o jeszcze wyższe lokaty – zastanawia się Dariusz Dudek…

Na zdjęciach: Bartosz Bereszyński w koszulce Piasta… Fot. Michał Chwieduk/Twitter

…podobnie jak Daniel Łukasik. To nie science-fiction, ale dawne czasy. Fot. Michał Chwieduk/Twitter