Hiszpania. Luka na zapełnienie… luki

Real Madryt nie rezygnuje z pozyskania Erlinga Haalanda, ale według ostatnich informacji nie zamierza też pozbywać się Luki Jovicia.

Gdy w lipcu 2019 roku Luka Jović przyszedł do Realu Madryt, wszystko od początku wydawało się przesadzone. Od kwoty transferu poczynając, a na kreowaniu go na następcę Cristiano Ronaldo kończąc. 60 milionów za 22-letniego Serba, który miał raptem jeden dobry sezon w Eintrachcie Frankfurt, to znak czasów, w których szybko kreuje się nowe gwiazdy i za nie przepłaca. Analitycy futbolowego rynku uważają, że pandemia i cięższe czasy dla klubów mają to zmienić. Jović papiery na granie ma, ale na razie pierwszy sezon w Hiszpanii mu się nie udaje. Jego przybycie zmobilizowało Karima Benzemę, więc Luka siedział na ławce, zagrał tylko w 24 meczach i zdobył 2 gole, a dwa inne padły z jego podań. Ma kontrakt do 2025 roku, ale o jego odejściu z klubu zaczęto mówić i pisać już po kilku miesiącach.

Gdy pandemia spowodowała przerwanie rozgrywek, Jović wyjechał z Madrytu do Belgradu na urodziny swojej dziewczyny, modelki Sofii Miloszević, z którą podobno oczekuje dziecka. Ojcem zostanie więc po raz drugi, jedno dziecko ma już z inną modelką, Andjelą Manitaszević. W stolicy Serbii Jović naruszył zasady kwarantanny, co publicznie napiętnowała premier Serbii Anna Brnabić. Zapłacił karę pieniężną, za kolejny „rekreacyjny spacer po mieście” groziło mu nawet więzienie, więc się uspokoił. Z domu się nie rusza i postanowił poprawić nieco swój wizerunek. Po konsultacji z władzami przekazał 50 tysięcy euro na zakup respiratorów dla serbskich szpitali.

W Belgradzie zastała go wiadomość o redukcji zarobków przez Real Madryt, który rocznie przeznacza 284 miliony euro na wynagrodzenia dla piłkarzy. Luka z 5 milionami jest na 14. miejscu klubowej listy płac, razem z Dani Carvajalem. Dla porównania Gareth Bale i Eden Hazard kasują po 14,5 miliona euro. Przed tym sezonem Walijczyk wybierał się grać do Chin i chociaż „Królewscy” już go nie chcieli, to zablokowali transfer. Bale się wściekał, ale teraz pewnie zmienił zdanie, bo z Chin zaczęło się obecne wirusowe nieszczęście, a tamtejsze kluby właśnie zapowiedziały pokaźną redukcję zarobków. To już nie będzie finansowe eldorado. Teraz Bale pozostał właściwie tylko jeden kierunek – Anglia. Z Hazarda większego pożytku nie było, gdy przerwano rozgrywki leczył kolejną kontuzję. Przerwa była na jego korzyść, nie stracił sezonu i przyda się jeszcze na finiszu w rywalizacji z Barceloną o mistrzostwo. Sytuacja Belga w Realu jest jasna, czego nie można powiedzieć o Joviciu. Hiszpańskie dzienniki najpierw uważały, że „minie się w drodze” Erlingiem Haalandem. Norweg zimą już zmienił klub z RB Salzburg na BVB, po sezonie ma trafić do Hiszpanii, a Jović do Dortmundu.

Przeczytaj jeszcze: Hiszpania. Prezes z agentem nie pogada

Europejskie ligi ciągle nie grają (poza białoruską), jest więc czas na przeanalizowanie piłkarskich kontraktów i na ich podstawie powstają spekulacje – kto, gdzie i za ile? Celują w tym hiszpańskie i włoskie dzienniki, a portale internetowe bezkrytycznie je cytują. Arkadiusz Milik nie przedłuży kończącego się za rok kontraktu z Napoli, więc wysyła go się do Milanu, Juventusu, Schalke 04, Manchesteru United, Tottenhamu, Atletico. W przypadku Jovicia „As” jednego dnia pisze, że skoro Gabończyk Pierre-Emeric Aubameyang ma kontrakt z Arsenalem do 2021 roku, to jest ostatni dzwonek żeby go latem sprzedać, a lukę w ataku „Kanonierów” może zapełnić… Luka Jović. Następnego dnia „As” zapewnia, że Real nie zamierza Jovicia sprzedawać ani wypożyczać. Taki zalew transferowego bełkotu będzie trwał niestety do czasu, aż piłkarze ze świata mediów powrócą tam, gdzie ich miejsce – na boiska.

Na zdjęciu: Luka Jović jednak ma pozostać w Realu Madryt, przynajmniej… do jutra, gdy media pewnie znów coś na jego temat wymyślą.

Fot. Pressfocus