Hiszpania. Pojedynek przegranych uprawnionych

 

Po raz pierwszy forma turniejowa, po raz pierwszy w Azji i po raz pierwszy trofeum nie przypadło mistrzowi lub zdobywcy pucharu. Tak w styczniu wyglądała rywalizacja o Superpuchar Hiszpanii, który powinien przypaść Barcelonie lub Valencii, ale nie doszło do meczu między nimi. Dodany im do towarzystwa duet z Madrytu ograł obu pretendentów, Superpuchar zgarnął Real Madryt i zaraz potem dziennik „As” triumfalnie obwieścił jego „złotą dekadę”. Od rozgrywek 2010/11 zdobywa przynajmniej jedno trofeum w sezonie.

Bez Messiego trudniej

„Barca” i Valencia nie zagrały na początku stycznia o Superpuchar, zagrają na koniec miesiąca o ligowe punkty. Są w 1/8 finału Ligi Mistrzów i Pucharu Króla, ale w LaLiga ich sytuacja jest odmienna. Barcelona idzie łeb w łeb z Realem Madryt i lideruje dzięki lepszej różnicy bramek.

Valencia w poprzedniej kolejce została pokonana przez broniącą się przed spadkiem Mallorcę 4:1 i zajmuje 7. miejsce, poza strefą premiowaną udziałem w europejskich pucharach. Spotkały się na początku mistrzostw na Camp Nou, gdzie Barcelona gra o klasę lepiej niż na wyjazdach i skończyło się „manitą” 5:2.

To był mały rewanż Barcelony za porażkę z Valencią w finale Pucharu Króla. Zabrakło kontuzjowanego Messiego, dwa gole strzelił Luis Suarez. Teraz zmiana sytuacji – Urugwajczyk po operacji kolana w tym sezonie już nie zagra, jest natomiast do dyspozycji Messi.

Jego bramka przed tygodniem z Granadą zapewniła skromny sukces i udany debiut trenera Quique Setiena. W prasowych relacjach znów podkreślano znaczenie Argentyńczyka dla Barcelony i kolejny mecz też to potwierdził. Tym razem w pucharowym spotkaniu z trzecioligową Ibizą go zabrakło i „Barca” była bliska kompromitacji. Musiała odrabiać straconego gola i dopiero w końcówce meczu dwa trafienia Antoine’a Griezmanna przepchnęły ją do 1/8 finału.

Bale znów kontuzjowany

Valencia też grała z trzecioligowcem i zdobyła się na jednego gola, strzelił go Urugwajczyk Maxi Gomez. Nieco pewniej awansował Real Madryt, pokonując Unionistas Salamanca 3:1, jednak pomogli przeciwnicy (rykoszet przy pierwszej bramce, druga samobójcza).

Wydarzeniem spotkania był pierwszy od września gol Garetha Bale dla klubu. Reakcja Walijczyka po zdobyciu bramki bardzo wymowna – żadnej radości. Opuścił boisko na początku II połowy, a po meczu okazało się, że ma kontuzję kostki. Nie zagra z Valladolidem, może powróci do zespołu 1 lutego na derby z Atletico. Agent Walijczyka Jonathan Barnett w wypowiedzi dla „Sky Sport News” zaprzeczył, że Bale zimą odejdzie z Realu. Wykluczył też możliwość wypożyczenia do Premier League.

– Będzie grał dla Realu, ma jeszcze 2,5 roku kontraktu i wygra z nim kilka tytułów. Jest jednym z najlepszych zawodników świata, dlaczego miałby być gdzieś wypożyczony? Pożyczki są absurdalne – stwierdził Barnett. Nie potwierdził, że Bale może powrócić do Tottenhamu, który proponuje za niego tylko 25 milionów funtów.

Atletico poza pucharem

Źle się dzieje z Atletico. Przegrało finał Superpucharu, w lidze uległo Eibar 0:2, a w Pucharze Króla kompromitacja. Tak jak Barcelona, Real i Valencia również Atletico miało trzecioligowego przeciwnika i jedyne nie sprostało zadaniu. W meczu z Cultural Leonesa prowadziło od 62 minuty po golu Angela Correi, ale w 83 wyrównał znakomitym uderzeniem z woleja Castaneda, a dogrywce Benito po raz drugi pokonał bramkarza Adana.

Po porażce trener Diego Simeone odrzucił sugestię o dymisji: – Nie zmieniły mnie porażki w Lidze Mistrzów i ta wpadka też mnie nie zmieni. Mam dobrą drużynę, a wyniki wkrótce będą lepsze – oświadczył. Największy problemem Atletico jest brak skuteczności. Trwają poszukiwania nowego napastnika, miał nim być Edinson Cavani. Urugwajczyk zwrócił się do Paris SG z prośbą o transfer do Atletico, ale klub nie był zadowolony z sumy oferowanej za niego przez Hiszpanów.