Hiszpańskie klęski są bolesne

„Pokazali nam miejsce w szeregu” – to komentarze większości po wysokiej porażce naszych „Orłów” w ostatnim meczu Młodzieżowych Mistrzostw Europy na włoskich boiskach. Z Hiszpanami bój toczył się nie tylko o pierwsze miejsce w grupie A i awans do strefy medalowej, ale też przede wszystkim o olimpijską nominację.

Pogrom w Murcii

Wydawała się ona na wyciągnięcie ręki, była tuż tuż, wystarczyło, po dwóch wygranych z Belgią i Włochami tylko zremisować. Niestety, Hiszpanie szybko pozbawili nas złudzeń. I pomyśleć, że w finale olimpijskiego turnieju w Barcelonie w 1992 roku stoczyliśmy z nimi porywający bój, przegrywając po dramatycznym i emocjonującym meczu 2:3.

Od tego czasu w futbolu upłynęła jednak epoka. Zespoły z Półwyspu Iberyjskiego, czy to reprezentacyjne czy klubowe, dobitnie nam to w ostatnim czasie pokazują.

W czerwcu 2010 roku Hiszpanie mierzyli się z naszą reprezentacją w swoim ostatnim meczu kontrolnym przed wyjazdem na mundial do RPA. Bolesne było to zderzenie dla wybrańców Franciszka Smudy, którzy polegli w Murcii aż 0:6. Była to jedna z najwyższych porażek pierwszej reprezentacji Polski w historii jej międzynarodowych zmagań.

 

Tak „Sport” pisał o klęsce reprezentacji w Murcii przed 9 laty.

 

„Znakomici Hiszpanie zagrają za tydzień na mundialu, gdzie będą jednym z kandydatów do zdobycia Pucharu Świata. Wartość hiszpańskiego zespołu sięga kilkuset milionów euro. Naprzeciw nich stanęła polska reprezentacja, której wartość nie przekracza tego, co Barcelona zapłaci Valencii za Davida Villę. Reprezentacja, która w eliminacjach wyprzedziła w grupie tylko San Marino.

Czy wynik tego starcia mógł być inny? Biało-czerwoni otrzymali wczoraj bolesną lekcję futbolu, doznając najwyższej porażki w historii spotkań z Hiszpanią. Oby ta lekcja nie poszła na marne” – pisał „Sport” na pierwszej stronie 9 czerwca 2010 roku w środę po klęsce w Murcii.

Podobnie jak w Bolonii w środę, tak i tam wszystko szybko zostało rozstrzygnięte. Bramki Davida Villi, Davida Silvy, Xabi Alonso oraz Cesca Fabregasa sprawiły, że po niespełna godzinie było już 4:0 dla przeciwnika. Tomasz Kuszczak, Michał Żewłakow czy Dariusz Dudka nie byli w stanie w defensywie za wiele zdziałać.

Z tamtego meczu w pamięci utkwił obrazek pomeczowy, kiedy część naszych zawodników goniła za Hiszpanami w prośbie o wymianę koszulek… Niewiele miesiąc później ekipa prowadzona przez Vincente del Bosque sięgnęła w RPA po mistrzostwo świata.

Dwa razy po pięć

A nasze kluby? W ostatnich kilku latach po pięć goli we wzajemnych konfrontacjach traciły Legii i Śląsk. Wrocławianie w IV rundzie wstępnej Ligi Europy w sezonie 2013/14 mierzyli się Sevilla FC, która zmierzała wtedy po triumf w pucharowych rozgrywkach. Pod koniec sierpnia 2013 na wyjeździe wrocławianie przegrali 1:4.

Polscy piłkarze odpadli z mistrzostw Europy do lat 21

W rewanżu u siebie tydzień później, przed prawie 42 tys. fanów było jeszcze gorzej. Rafał Gikiewicz aż pięć razy musiał wyciągać piłkę z siatki. Skończyło się na 0:5.

Pięć goli w meczu straciła też Legia rywalizująca w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Realem. Początek tamtej rywalizacji był zresztą dla ówczesnych mistrzów Polski fatalny. Na początek porażka u siebie z Borussią Dortmund 0:6, a potem m.in. klęska na Santiago Bernabeu 1:5.

Tyle, że później zespół prowadzony przez Jacka Magierę uratował twarz, remisując z „Królewskimi” u siebie 3:3. Na koniec wychodząc z trudnej grupy przed Sportingiem. Co do Legii, to zaliczyła jeszcze „dzwona” z Hiszpanami kilkanaście lat wcześniej. W meczu drugiej rundy Pucharu UEFA w sezonie 2001/02 przegrała z Valencią 1:6…

***

Pokonali juniorów

W Hiszpanii, mimo nieudanego startu w młodzieżowym Euro i porażki na początek z gospodarzami Włochami, radość z powodu tego co stało się w sobotę. Media na Półwyspie Iberyjskim przy okazji nie zostawiają suchej nitki na biało-czerwonych.

„Od początku spotkania było widać, że grają przeciwko sobie dwie różne ekipy. Jedna, zespół De la Fuente, poczynała sobie niczym dojrzała ekipa seniorów, zaś druga jak juniorzy” – oceniło w komentarzu Radio Onda Cero.

Sportowe dzienniki „As” i „Marca” wskazują, że kluczem do sukcesu w meczu z Polską była dobrze obrana strategia przez trenera De la Fuente. Gazety odnotowują, że trener Hiszpanów po raz pierwszy w tym turnieju zagrał systemem tiki-taka, polegającym na koncentracji zespołu na posiadaniu piłki.

„Czapki z głów przed taktyką Luisa de la Fuente. Poprzez wprowadzoną rewolucję w zespole zapewnił nam półfinał młodzieżowych mistrzostw Europy. Grając w taki sposób możemy marzyć o wszystkim” – napisała w niedzielę „Marca”.
Tymczasem czołowy hiszpański dziennik „El Pais” podkreśla, że wygrana z Polską przywraca nadzieję na olimpijski sukces w Tokio w 2020 r. Gazeta przypomina, że hiszpańscy młodzieżowcy wywalczyli w sobotę bilet na letnią olimpiadę, co nie udało się w eliminacjach przed igrzyskami w Rio de Janeiro cztery lata wcześniej.

„To, co nasi młodzieżowcy zaprezentowali w sobotni wieczór na stadionie w Bolonii przypominało pokaz magii” – podsumował ostatni mecz Hiszpanów w grupie A dziennik „El Pais”. W zwycięskiej drużynie De la Fuente hiszpańscy komentatorzy wyróżnili za postawę w sobotnim meczu Fabiana Ruiza, Daniego Ceballosa, Marca Rocę i Pablo Fornalsa. Z kolei w szeregach polskiej ekipy jedynie Kamila Grabarę.

 

Na zdjęciu: Nasi młodzieżowcy w starciu z Hiszpanami nie mieli wiele do powiedzenia.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ