Hokej. Bramkarz to skarb!

van Cowley, 23-letni bramkarz, mistrz ligi uniwersyteckiej z zespołem Denver, draftowany do Florida Panthers, przyjechał do Gdańska niemal w „ciemno”. Z chwilą jego pojawienia się Automatyka zyskała na wartości, zaś w w drugim meczu play offu z GKS-em Tychy był kluczową postacią. Golkiper z bywatelstwem kanadyjsko-amerykańskim wzniósł się na wyżyny i skapitulował dopiero w 46 min. A gospodarze wykorzystali wszystko, co mieli do wykorzystania i ich zwycięstwo było w pełni zasłużone.

Zespół Automatyki w Tychach nie miał wiele do powiedzenia i przegrał 0:5. Josef Vitek, niezwykle doświadczony napastnik, mający za sobą grę w tyskiej ekipie narzekał, że zespół nie grał tego, do czego jest predysponowany. – Zobaczycie co będzie się działo w rewanżu – zapowiedział Vitek. I jego słowa znalazły potwierdzenie w dwóch tercjach. Już w 42 sek. Vitek po podaniu Petra Polodny zaskoczył Johna Murraya, a potem rozpoczął się prawdziwy bój na całej tafli. Jednak gościom nie udało się wyrównać, a ponownie Polodna podał do Jana Stebera, a ten z wysokości bulika pokonał tyskiego golkipera. W grze tyszan było sporo nerwowości i choć atakowali, nie mieli klarownych sytuacji. Cowley bronił spokojnie i pewnie.

Steber, kapitan Automatyki, już na początku drugiej odsłony miał świetną okazj, ale jej nie wykorzystał. A potem tyszanie wzięli ostro do pracy i starali się wyrównać. Petr Sykora 2-krotnie, Radosław Galant oraz Jakub Witecki mieli okazję, ale Cowley był nie do „skruszenia”. Kiedy bramka dl gości „wisiała w powietrzu” Władisław Jełakow podał do Aleksandra Gołowina i ten nie dał najmniejszych szans Murrayowi.

Tyszanie w ostatniej tercji zepchnęli gospodarzy do obrony. W końcu Jarosław Rzeszutko, przy współudziale Adama Bagińskiego odczarował bramkę gospodarzy. Kiedy Filip Komorski zdobył kontaktowego gola, znów zrobiło się ciekawie. Gospodarze już rozpaczliwie się bronili, zaś goście pragnęli emisu. Jednak nie można zapominać o obronie. Szybki wypad gospodarzy i Szymon Marzec, przy pomocy kolegów z napadu, zdobył kolejnego gola. Kiedy Murray opuścił bramkę Jegor Rożkow natychmiast wykorzystał tę sytuację. Sensacja w Gdańsku! Kolejny mecz w Tychach zapowiada się wielce interesująco.

Anderj GUSOW: – Rywale zagrali agresywniej i wygrywali wiele pojedynków. Zapowiada się ciekawie. Sporą rolę odegrali kibice, którzy mocno wsparli gospodarzy.

Marek ZIĘTARA: – Odrobiliśmy lekcję z Tychów. Zagraliśmy odpowiedzialnie i wykorzystaliśmy sytuację.

AUTOMATYKA GDAŃSK – GKS TYCHY 5:2 (2:0, 1:0, 2:2)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 1-1.

1:0 – Vitek – Polodna (0:42), 2:0 – Steber – Polodna (13:06), 3:0 – Gołowin – Jełakow – Rozkow (31:03), 3:1 -Rzeszutko – Bagiński – Michnow (45:25), 3:2 – Komorski – Górny – Bryk (49:59), 4:2 – Marzec – Rompkowski – Danieluk (51:27), 5:2 – Rożkow – Gołowin – Tesliukewicz (59:23, do pustej).

Sędziowali: Sebastian Kryś i Paweł Meszyński – Artur Hyliński i Rafał Noworyta. [Widzów] 3500.

AUTOMATYKA: Cowley; Maly – Cunik (2), Krasowski – Tesliukiewicz, Pastryk – Lehmann; Vitek – Polodna (2) – Steber, Gołowin – Rożkow – Jełakow, Marzec (2) – Rompkowski – Danieluk, Stasiewicz (2) – Pesta – Samusienko. Trener Marek ZIĘTARA.

TYCHY: Murray; Pociecha – Ciura, Górny – Bryk, Novajovsky – Kotlorz (2), Kolarz (2); Szczechura – Cichy – Sykora, Klimenko (2) – Rzeszutko – Bagiński, Michnow – Komorski (2) – Jafimienka, Gościński – Galant – Witecki. Trener Andrej GUSOW.

Kary: Automatyka – 8 min., Tychy – 8 min.

Kolejny mecz w piątek, 22 lutego o godz. 17.45, w Tychach.

* * *

Eksplozja radości

Dziesięć lat czekali toruńscy kibice na mecz swoich hokeistów na poziomie ćwierćfinału rozgrywek o mistrzostwo Polski. Nic zatem dziwnego, że na trybunach „Tor-Toru” pojawiło się 2,5 tysiąca kibiców. Ci w samej końcówce eksplodowali z radości po tym, jak ich ulubieńcy zapewnili sobie zwycięstwo.

Od pierwszych minut było bardzo wysokie tempo, a bramkarze mieli co robić. Wymiana ciosów trwała w najlepsze, a sędziowie nieczęsto musieli używać gwizdków. Zarówno torunianie, jak i nowotarżanie stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Patrik Speszny i Przemysław Odrobny stawali jednak na wysokości zadania. Ten drugi skapitulował jako pierwszy dopiero pod koniec pierwszej tercji. Gol padł już w równowadze, ale był pokłosiem gry w przewadze po pierwszym w tym spotkaniu wykluczeniu Krzysztofa Zapały. Siemion Garszin zagrał zza bramki do Daniła Oriechina, a ten zmieścił krążek tuż przy słupku.

Jeszcze przed przerwą „Szarotki” miały wyśmienitą okazję na wyrównanie, ale Krystian Dziubiński przegrał sam na sam ze Spesznym. Na drugą odsłonę nowotarżanie wyszli z mocnym postanowieniem doprowadzenia do remisu i tak też się stało. Na ławce kar „odpoczywał” Garszin, aprzyjezdnym dopisało szczęście. Miro Hovinen uderzył z niebieskiej, a krążek trafił w kij jednego z toruńskich broniących i wpadł do bramki… lobem, obok zdezorientowanego golkipera Energi.

Gol aż za bardzo uspokoił podopiecznych Tomka Valtonena, który oddali inicjatywę gospodarzom, a na dodatek złapali – w krótkim czasie – trzy niepotrzebne kary. Odrobny miał pełne ręce roboty i trzeba przyznać, że spisywał się świetnie, broniąc m.in. dwa potężne strzały Jana Waltera, a także – w pięknym stylu – uderzenie Daniela Mingego. W przerwie przed trzecią tercją musiało paść w szatni Podhala kilka mocniejszych słów, bo przyjezdni byli potem bardziej zdeterminowani.

W 52 minucie „guma” wpadła do toruńskiej bramki, ale chwilę wcześniej Dziubiński podawał ręką i sędziowie słusznie tego trafienia nie uznali. Kiedy dogrywka była coraz bliżej, wydawało się, że żadna z drużyn nie zaryzykuje. Nic bardziej mylnego. Próbowali przede wszystkim nowotarżanie i… zostali skarceni. Ładnie rozegraną kontrę, strzałem między parkanami Odrobnego, na 23 sek. przed końcem wykończył Piotr Naparło.

ENERGA TORUŃ – TATRYSKI PODHALE NOWY TARG 2:1 (1:0, 0:1, 1:0)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 1-1.

1:0 – Oriechin – Garszin – Karczocha (19:03), 1:1 – Hovinen – Sammalmaa (25:15, w przewadze), 2:1 – Naparło – Karczocha – Trachanow (59:37).

Sędziowali Tomasz Radzik i Maciej Pachucki oraz Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa . Widzów: 2500.

ENERGA: Speszny; Walter – Parzizek (2), Trachanow – Kamienkow, A. Jaworski – Zieliński, Skólmowski; Dołęga – Mencjuk – Kalinowski, Oriechin – Karczocha – Garszin (2), Minge – J. Jaworski – Demjaniuk, Olszewski – Wiśniewski – Naparło. Trener Jurij CZUCH.

PODHALE: Odrobny; Tolvanen – Wajda (2), Hovinen – Mrugała (2), Suominen – Jaśkiewicz, Dutka – Moksunen; Różański – Koski – Kolusz, Michalski – Zapała (2) – Sammalmaa, Siuty – Neupauer (2) – Guzik. Worwa – Dziubiński – Wielkiewicz. Trener Tomek VALTONEN.

Kary: Energa – 4 min, Podhale – 8 min.

Następny mecz w piątek, 22 lutego o godz, 18.00, w Nowym Targu.