Hokej. Bratanki, nie tylko do szklanki…

Dzisiaj po raz 63 biało-czerwoni zagrają ze swoim niemal stałym rywalem, Węgrami.


W pierwotnych planach miał być turniej Euro Ice Hockey Challenge o Puchar im. W. Korfantego z udziałem Francji, Ukrainy, Węgier oraz biało-czerwonych. Jednak dwie pierwsze reprezentacje ze względu na pandemię wcześniej zrezygnowały z przyjazdu, a ich miejsce zajęła Łotwa. Jednak w minioną sobotę federacja łotewska poinformowała o sporej ilości zakażeń koronawirusem w drużynie i zrezygnowała z udziału w imprezie.

Tak więc po raz drugi w tym sezonie biało-czerwonym przyjdzie się spotkać z naszymi niemal stałymi rywalami, Węgrami. W listopadzie przegraliśmy w Budapeszcie przegrali 2:5 i 2:3. Tymi potyczkami Robert Kalaber zadebiutował jako selekcjoner reprezentacji.

Kolejny debiut

Teraz na lodowisku „Jantor” w Katowicach-Janowie nadarza się okazja do rewanżu, choć nasza drużyna po raz kolejny nie jest w optymalnym składzie. Trener Kalaber zrezygnował z zawodników, występujących na co dzień w zagranicznych klubach m.in. Marcina Kolusza, Krystiana Dziubińskiego, Arona Chmielewskiego czy Pawła Zygmunta.

Ponadto kilku hokeistów, którzy są w kręgu zainteresowania szkoleniowców wyeliminowały kontuzję. Linia defensywna odbiega od najsilniejszej, ale młodzi zawodnicy będą mogli zmierzyć się z bardziej wymagającymi rywalami niż w lidze.

W kadrze znalazło się 3. golkiperów i coś nam się wydaje, że jeden z nich nie będzie miał powodów do zadowolenia, bo zostanie wysłany na trybuny. A może trener Kalaber zdecyduje się na grę wszystkich z tym, że dwóch wówczas broniłoby po 30 minut. Pewniakiem wydaje się być Ondrej Raszka (Frydek Mistek), który razem przyjechał i będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności.

W Budapeszcie w reprezentacji debiutował Kanadyjczyk Christian Mroczkowski z polskim paszportem, występujący na co dzień drugi sezon w GKS-ie Tychy. Teraz okazję po raz pierwszy będzie miał okazje 24-letni obrońca z Torunia, Adrian Jaworski.

Kłopoty kadrowe

Sean Simpson, kanadyjski selekcjoner Madziarów, przed przyjazdem do Katowic miał problemy z powołaniem kadry. Nie mógł skorzystać z zawodników DTVK Jegesmedvek Miszkolc oraz AV19 Szekesfehervar, bowiem oba zespoły występują w międzynarodowej słowackiej ekstralidze bet-at-home Ice Hocley League.

W kadrze nie ma również zawodników, występujących w fińskiej Liidze: Balazsa Seboeka (KaIPa Kuopio) i Vilmosa Gallo (KooKoo) oraz z DEL2 Arona Reisza. Ponadto Simpson również zrezygnował z kilku doświadczonych w Erste Lidze (węgiersko-rumuńskiej). Na lodowisku „Jantor” będziemy mogli zobaczyć ewentualnie 4 potencjalnych debiutantów: Zsombor Doczi, Antonio Sarcia, Bence Dezsi i Kevin Szabad, którzy byli filarami młodzieżowej reprezentacji.

Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki – to historyczne przysłowie można parafrazować również na taflę. Biało-czerwoni dotychczas z Węgrami grali 62 razy, zwyciężając 32 razy, remisując – 6 i ponosząc 24 porażek; bilans bramkowy 196 – 135.


Na zdjęciu: Dwa lata temu biało-czerwoni przegrali w Katowicach z Węgrami 2:3.

Fot. Pressfocus


TRZY PYTANIA DO…

Patryka Wronki, napastnika GKS-u Tychy oraz reprezentacji Polski.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Szalony sezon

1. 14 punktów, w tym 3 gole i 11 asyst w 19 meczach to chyba zbyt mało jak na pana możliwości?

Patryk WRONKA: – Zdecydowanie za mało, ale mam wiele sytuacji i krążek jak zaczarowany nie chce wpaść. Trener ciagle mi powtarza, że muszę być cierpliwy i w końcu karta się odwróci. Proszę pamiętać, że miałem kontuzję barku i byłem pięć tygodni poza lodem. I ona również ma wpływ na moja postawę. Jestem przekonany, że ta niemoc niebawem zostanie przerwana i mocno w to wierzę.

2. A jak pan ocenia dotychczasową postawę GKS-u Tychy?

Patryk WRONKA: – Wszyscy oczekują od nas samych zwycięstw i to nie jest zbyt komfortowa sytuacja. Jednak z drugiej strony jesteśmy obrońcami tytułu mistrzowskiego oraz głównym faworytem i każde najdrobniejsze potknięcie jest szeroko komentowane. Zespół, na tę chwilę, gra nierówno. Nie może dochodzić do takiej sytuacji, że po kwadransie meczu w Krakowie przegrywamy 0:3 i zaczynamy gonić wynik. Z Cracovią udało się wygrać po karnych, ale mieliśmy też mecze o których chcielibyśmy zapomnieć. Zespół będzie można rozliczać dopiero na zakończenie sezonu.

3. Jaka przyszłość przed reprezentacją skoro mistrzostwa świata po raz kolejny zostały odwołane?

Patryk WRONKA: – Byłem zdziwiony, że turniej został tak szybko odwołany i na pewno jest nam przykro, wszak to dla nas najważniejsza impreza. W końcu chcielibyśmy wydostać się z tej nieszczęsnej dywizji. Turniej odwołano jednak sprawy reprezentacji muszą toczyć się własnym torem. Trzeba się przygotowywać do następnej imprezy, czyli finałowego turnieju eliminacji olimpijskich w Bratysławie. A tam rywale (Słowacja, Białoruś, Austria – przyp.red.) są z wyższej półki i musimy dobrze zaprezentować, by osiągnąć dobry wynik. I dobrze się stało, mimo wielu trudności, że dochodzi do meczów towarzyskich. W listopadzie w Budapeszcie byłem nieobecny, bo leczyłem kontuzję. Teraz chętnie przyjechałem na zgrupowanie, bo zależy mi na grze w reprezentacji. Chciałbym z nią osiągnąć znaczący wynik, by wokół niej było głośno. Taka okazja właśnie nadarza się dopiero w sierpniu w Bratysławie, ale do tego czasu musimy zdecydowanie poprawić grę obronną. I takie mecze jak z Węgrami są doskonałą okazją, by ją doskonalić. Ten sezon jest szalony, ale nic nie poradzimy na tę sytuację.