Hokej. Coraz bliżej domu…

Hokeiści GKS-u muszą poprawić skuteczność, bo taki Jesse Rohtla, dla przykładu, na tę chwilę może się pochwalić tylko dwoma asystami.


Nie tak sobie wyobrażali początek sezonu bezdomni hokeiści GKS-u Katowice, bo ich dorobek punktowy (5), jak i postawa na lodzie nie zachwyca. Wcale nie szukają żadnych usprawiedliwień, ale na taką grę składa się wiele przyczyn w dużej mierze niezależnych zarówno od trenerów, jak i zawodników.

Przez cały sezon przygotowawczy musieli korzystać z gościnnego „Jantoru”, bo w „Satelicie” zabrakło jednej sprężarki do mrożenia tafli. Ten fakt nie tylko zdumiewa, ale również nie wystawia najlepszego świadectwa decydentom, którzy wcześniej nie zainteresowali się naprawą niezbędnego urządzenia. Stąd też hokeiści do tej pory grali na wyjeździe, zaś dzisiaj wieczorową porą zmierza się z Re-Plastem Unią Oświęcim na „Jantorze”. Jednak hokeiści „GieKSy” są coraz bliżej domu i powrotu do „Satelity”, bo w przyszły w piątek z Sanokiem mają już zaprezentować się swojej publiczności.

Na ostatnią chwilę

Filip Starzyński, rodem z Warszawy, ale przez wiele lat hokejowe tajniki poznawał za oceanem z GKS-em jest związany już 3. sezon. Przed obecnym miał wiele kłopotów i niemal w ostatniej chwili zdążył przed inauguracyjnym spotkaniem w Toruniu.

– Wszystkie moje kłopoty wynikają z koronawirusem – rozpoczyna swoją opowieść napastnik GKS-u. – Po zgrupowaniu kadry przeszedłem testy i jak wielu kolegów również byłem chory. Tylko przez dwa dni źle się czułem, a potem wszystko było w miarę normalnie, ale „uziemiłem” moją sympatię Paige oraz rodziców u których w Warszawie mieszkaliśmy. A potem mijały dni, zacząłem w miarę możliwości trenować w domowej mini-siłowni oraz w ogrodzie, a moi koledzy już śmigali po lodzie.

Przechodziłem testy, które były neutralne i stąd też nie mogłem dołączyć do kolegów. W końcu bodaj za czwartym razem okazało się, że mogę już zacząć trenować. Niewiele się zastanawiałem wsiadłem w samochód i przyjechałem do Katowic na zaledwie 10 dni przed ligową inauguracją. A międzyczasie trenerzy doszli do wniosku, że odwołują mecze kontrolne w obawie przed koronawirusem.

Uff, takie okresu przygotowawczego do sezonu nie miałem i już nie chciałbym mieć. Najważniejsze, że gramy i na razie solidnie pracuję, by osiągnąć najlepszą formę.

Daleko od zadowolenia

2:3 w Toruniu, 3:2 po dogrywce w Sosnowcu, 2:1 w Gdańsku oraz 2:5 w Tychach – to dotychczasowy dorobek więc nie ma powodów do zachwytów.

– My wszyscy wiemy w jakim miejscu znaleźliśmy i w naszej grze widać sporo braków – dodaje Starzyński. – Brakuje nam meczów kontrolnych i pewności siebie. W dotychczasowych meczach mamy przebłyski, ale również zdarzają nam się spore przestoje i rywale to wykorzystują. To właśnie to było widać szczególnie w meczu w Tychach. Dobrze sobie radziliśmy w I tercji, by w kolejnej stracić 3. gole. A przecież też mieliśmy sytuację, by trafić do bramki gospodarzy.

W Toruniu też daliśmy się zaskoczyć, a potem za wszelką cenę chcieliśmy odrobić stratę i nieoczekiwanie przegraliśmy. Na treningach solidnie pracujemy, a ponadto mamy analizy wideo razem i osobno. Podczas tych spotkań każdy z nas jak na dłoni widzi co zrobił źle i co musi poprawić. Nasza gra w osłabieniu pozostawia wiele do życzenia. Inna sprawa, że za dużo czasu spędzamy w boksie kar i niektórych fauli powinniśmy się wystrzegać. To fajnie się mówi, a potem w ferworze walki o tym się zapomina.

Krok po kroku

Wszyscy skupieniu wokół drużyny GKS-u Katowice już nie mogą się doczekać powrotu do „Satelity”, własnej szatni wreszcie skończą się uciążliwe wędrówki między siłownią i lodowiskiem.

– Nasza sytuacja się normuje i, mam nadzieję, również forma pójdzie w górę i będziemy grali stabilnie przez cały mecz – przekonuje hokeista. – Mamy dobrze skomponowaną i o sporym potencjalnie drużynę i krok po kroku będziemy dążyć do coraz lepszej gry oraz wyników. To dopiero początek i straty są jeszcze do odrobienia. Liga jest wyrównana i jeszcze wiele się w niej może wydarzyć. Przed nami niezwykle wymagający przeciwnicy i już teraz chcemy zaliczyć korzystne rezultaty. Przy odpowiedzialnej grze w cały meczu możemy liczyć zdobycze punktowe.

Hokeiści GKS-u muszą poprawić skuteczność, bo taki Jesse Rohtla, dla przykładu, na tę chwilę może się pochwalić tylko dwoma asystami. A przecież Fina znamy bramkostrzelnego napastnika i teraz będzie miał okazję do poprawy swoich i drużyny osiągnięć.


Na zdjęciu: Filip Starzyński jest przekonany, że zespół niebawem będzie prezentował stabilną i wysoką formę.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


Polska Hokej Liga

Piątek, 25 września

JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – Ciarko STS Sanok

NOWY TARG, 18.00: Tauron Podhale – GKS Tychy

TORUŃ, 18.30: Energa – Zagłębie Sosnowiec

KRAKÓW, 18.30: Comarch Cracovia – Stczniowiec Gdańsk

JANÓW, 19.30: GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim.

Niedziela, 27 września

TYCHY, 17.00: GKS – Comarch Cracovia

OŚWIĘCIM, 17.00: Re-Plast Unia – Tauron Podhale Nowy Targ

GDAŃSK, 17.00: Stoczniowiec – Energa Toruń

JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – GKS Katowice

SANOK, 18.00: Ciarko STS – Zagłębie Sosnowiec