Hokej. Daleka droga…

Rywalizacja nabiera dopiero kolorytu i oby go nie straciła!


Trudno nie być zadowolonym z dotychczasowych osiągnięć (8 meczów – 21 punktów), ale do optymalnej formy jeszcze brakuje i daleka droga przed nami – tę słowa usłyszeliśmy od tyskich hokeistów po kolejnym zwycięstwie nad Zagłębiem Sosnowiec 7:2. Wygrana okazała, choć w pewnym momencie były dla tyszan chwilę gorące, ale sytuacja została opanowana. Powody do radości miał zespół oraz nowy w tym towarzystwie Szymon Marzec, który po przenosinach z Gdańska po raz trzeci trafił do siatki rywali.

Skuteczność do poprawy

– Trafiłem do fajnej i zgranej ekipy, w szatni jest superatmosfera i wszyscy idziemy w jednym kierunku – mówi tyski napastnik. Występuję w specjalnych formacjach i chyba nieźle mi to wychodzi. Jestem na lodzie podczas osłabień i moim zadaniem wspólnie z kolegami nie dopuścić do straty gola. Trener mnie obdarzył również zaufaniem podczas gry w przewadze, ale tutaj jestem od „czarnej” roboty. Mam ułatwić zadanie kolegom i pracuje przed polem bramkowym, by łatwiej było im pokonać golkipera. Mam wywierać na nim presję i wcale nam nieźle wychodzi gra w przewagach. Wszystko byłoby fajnie tylko ta moja skuteczność była lepsza, bo od napastnika wymaga się goli, a ja mam ich 3. Mam tylko cichą nadzieję, że z czasem będzie ich więcej.

Marzec znajduje się w drużynie gdzie w każdej formacji roi się od strzelców, którzy dobrze opanowali sztukę zdobywania goli, a i tak sami narzekają, że mogło być ich więcej. Zawsze chciałoby się lepiej…

Nadrabianie zaległości

– W grze brakuje płynności, mamy sporo strat w strefie neutralnej, ale musimy się wykazać cierpliwością – przekonuje trener GKS-u, Krzysztof Majkowski.  

Trudno z tą oceną nie zgodzić, choć trzeba pamiętać w jakich okolicznościach przygotowywały się zespoły przed tym sezonem. Tyskiej drużynie w sierpniu, w najważniejszym okresie, wypadło 18 dni z zajęć, a przecież kilku zawodników ma jeszcze dłuższą przerwę.

– Mieliśmy zaledwie 4 mecze kontrolne z powodu tych wszystkich zawirowań i prawie do końca września mieliśmy przedłużony okres przygotowawczy – mocno akcentuje Marzec. – Liga już trwała, a myśmy ciężko pracowali, by optymlaną formę wypracować na późniejszy czas. Na razie cieszymy się, że gramy i wygrywamy. Oby do końca nas omijały wszelkie zawirowania.

Nierówne mecze

Pięć meczów GKS Tychy zakończył wygraną golem i emocji w tych meczach nie brakowało. Kibice zostali wystawieni na sporą próbę nerwów. A naszym zdaniem wynika to braku koncentracji i, mimo wszystko, nonszalancji.

– Mecz, meczowi nie jest równy i trudno znaleźć jednoznaczne przyczyny – przypomina tyski napastnik z gdańskim rodowodem. – Gdy wyjeżdżaliśmy z Nowego Targu z wygraną 5:4 to mieliśmy powody zadowolenia, bo przecież to myśmy cały czas goniliśmy rywala, odrabiali straty aż w końcu go przegoniliśmy. Z kolei w Toruniu prowadziliśmy 3:0 i wszystko niby było pod naszą kontrolą. A tymczasem straciliśmy dwie bramki i zrobiło się nerwowo. Teraz z Zagłębiem było tak samo i sosnowiczanie w końcówce II tercji mogli doprowadzić do remisu. Jednak za każdym razem dopisujemy sobie komplet punktów. Lepiej wygrywać jednym golem niż przegrywać w takich okolicznościach. Nad stylem gry czeka nas jeszcze wiele pracy i kilka elementów do poprawy. Powoli realizujemy zadania nakreślane przez trenerów, ale do pelnego zadowolenia droga jeszcze daleka.

Wiele niewiadomych

W tym szczególnym czasie wszystkim towarzyszy niepewność i wiele niewiadomych co nam przyniosą kolejne dni. I nie inaczej jest w gronie hokeistom.

– Sezon wystartował i oby został dokończony bez większych zakłóceń – mocno akcentuje Marzec. – Każda kwarantanna (odpukujemy – przyp.red.) to zakłócenie rytmu treningowego oraz meczowego. Drużynom byłoby trudniej odnaleźć się po ewentualnym powrocie. W tym sezonie gramy w rytmie piątek – niedziela i taki rytm zarówno dla nas, jak i kibiców jest optymalny. Mecz wtorkowe cieszyły mniejszym zainteresowaniem, a myśmy mieli mniej czasu na regenerację sił oraz treningi i analizę dotychczasowych dokonań. Chyba za wcześnie na wyciąganie daleko idących wniosków. Zespół z Torunia, jeszcze do niedawna rewelacyjny lider, miał nieco inny terminarz niż my i jego wartość poznamy po meczach z Oświęcimiem i Jastrzębiem. On na własnym lodzie zawsze był groźny, ale liga nabiera kolorytu i oby go tylko nie straciła.


Czytaj jeszcze: Momenty były…

Wprawdzie ostatnio odwołano, prewencyjnie, trzy mecze, ale, mamy nadzieję, że wszystko wróci na właściwe tory i zaległości zostaną w krótkim czasie odrobione. Niebawem, bo 20 października został zaplanowany  w Tychach mecz o Superpuchar Polski pomiędzy GKS-em i JKH GKS Jastrzębie.


Na zdjęciu: Szymon Marzec udanie się wkomponował w tyski zespół i jest jego ważną częścią.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus