Hokej. Egzamin z… cierpliwości

Zanosi się na interesujący finisz pierwszej części sezonu oraz jeszcze bardziej ciekawszy play off – przewiduje największy pechowiec tego sezonu, Jakub Wanacki.


Wiele sobie obiecywał po tym sezonie, bo do drużyny przyszło kilku wartościowych zawodników i teoretycznie jest silniejsza w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. Niewątpliwie jest, jak na tę chwilę, największym pechowcem. Najpierw podczas meczu sparingowego tuż przed inauguracją sezonu doznał kontuzji barku i przez kilka tygodni musiał się rehabilitować.

Powrócił do drużyny, rozegrał dwa spotkania i w trzecim przeciwko Energi Toruń doznał doznał kolejnego urazu i znów pauzuje. Ma nadzieję, że przed końcem sezonu zasadniczego dołączy do kolegów, by play offie walczyć o jak najwyższe miejsce. Takie są losy obrońcy i kapitana Re-Plastu Unii Oświęcim, Jakuba Wanackiego, który teraz w boksie występuje w charakterze tłumacza trenera Kevina Constantine’a.

Bolesne przypadki

Wanacki ma za sobą wiele udanych sezonów ligowych i nigdy dłużej nie pauzował niż miesiąc. Były różne urazy, ale w miarę szybko wracał do zespołu.

– Dopadł mnie najwyraźniej pech, ale liczę, że niebawem złe dni są już poza mną – mimo wszystko uśmiecha się nasz bohater. Podczas sparingu z Jastrzębiem Marcin Horzelski wjechał we mnie, wyleciałem w powietrze i miałem zwichnięty bark. O dziwo, ku zaskoczeniu lekarzy, dość szybko się wygrzebałem z tej kontuzji i już nie mogłem doczekać gry.

Rozmawiałem z trenerem reprezentacji Robertem Kalaberem, ale nie było sensu przyjeżdżać na listopadowe zgrupowanie przed dwumeczem z Węgrami w Budapeszcie. Pewnie nic, bym nie pomógł kolegom, a tak w tej przerwie mogłem jeszcze lepiej przygotować się do ligowych starć. Cieszyłem się z powrotu, a tymczasem zaliczyłem 2,5 meczu.

Ciało hokeisty jest dobrze chronione, ale są miejsca są wrażliwe. Kostka nogi jest mocno narażona, bo przy bucie może się zmieścić tylko krążek. W wielu meczach po kilka razy broniłem ciałem krążek i poza bólem nie miałem urazów. Teraz dopadł mnie pech dostałem silne uderzenie w kostkę i złamana została kość strzałkowa. Konsultowałem się ostatnio z lekarzem i sam przekonuje mnie do cierpliwości, bo leczenie jeszcze trochę potrwa.

Zaskakujące rozwiązania

Hokeiści Re-Plastu Unii Oświęcim, wicemistrzowie kraju z poprzedniego sezonu, na „papierze” jeszcze wzmocnili skład i nie ukrywali swoich aspiracji. A tymczasem w dotychczasowych meczach idzie im poniżej oczekiwań i pół żartem, pół serio można stwierdzić, że bez kapitana ani rusz.

– Można byłoby znaleźć znacznie więcej przyczyn niż moja nieobecność – mocno akcentuje Wanacki. – Cały czas uczestniczę w życiu drużyny, bo przebywam w szatni oraz w boksie. Gramy przede wszystkim nierówno, bo przecież obok dobrych meczów zdarzają nam się wpadki. Potrafimy wygrać w półfinale Pucharu Polski w Tychach, by po kilku dniach przegrać u siebie z Cracovią, tracąc 5. goli. A wcześniej to nam się nie zdarzało.


Czytaj jeszcze: Gol z dedykacją

Pewnie odejście, na pewno zaskakujące, świetnego szkoleniowca Nika Zupancicia miało wpływ na nas wszystkich. Przyjście nowego trenera wiąże się również z przyjściem nowych zawodników oraz wdrażaniem wielu nowych metod treningowych. Teraz mamy wiele odpraw taktycznych oraz analiz wideo. I potrzeba czasu, by do tego się przyzwyczaić. A ponadto następują rotacje w poszczególnych formacjach, bo trener z chwilą przyjścia nowych zawodników poszukuje optymalnego ustawienia.

To zupełnie inna szkoła trenerska i do niej trzeba się również przyzwyczaić. Do końca sezonu zasadniczego pozostało trochę czasu i byłoby fajnie nieco podreperować konto punktowe i awansować w tabeli.

Pierwszy krok został zrobiony, bo hokeiści w niedzielę pokonali GKS Tychy.

Ścisk w tabeli

Na przestrzeń miesiąca z okładem część ligowców prześcigała się ze ściąganiem kolejnych obcokrajowców. I teraz jesteśmy kto na zakończenie sezonu wyjedzie najlepiej.

– Mnie to wcale nie dziwi, bo takie są regulaminy, zaś szefowie klubów mają określone aspirację i chcą, by ich drużyna była jak najwyżej sklasyfikowana – uważa doświadczony obrońca. – Jakie to przyniesie skutki to przekonamy się po występach reprezentacji, ale w tym roku nie będzie nam dane grać w mistrzostwach świata.

Przed młodymi naszymi zawodnikami sporo pracy, by mogli się przebić do drużyny przy tak silnej konkurencji. Niemniej jestem pełen uznania dla postępów jakie zrobiła młodzież z Sanoka i Gdańska. Gdy Stoczniowiec pojawił się u nas po raz pierwszy to łatwo wygraliśmy. Natomiast gdy grał nie tak dawno to zwycięstwo przyszło z trudem. Nie wiem czy poziom się podniósł, ale na pewno się wyrównał.

Tylko zwycięzca sezonu zasadniczego może mieć w I rundzie nieco łatwiejsze zadanie, bo trafi na zespół z Sanoka. Nie przypuszczam, by w serii 7 meczów miałby on jakieś szansę. Jednak drużyna z 7. miejsca może już powalczyć z 2. w tabeli. Proszę sobie wyobrazić, że jesteśmy jedynym zespołem, który stracił 6 „oczek” w meczach z Gdańskiem i Sosnowcem.

Gdybyśmy byli bogatsi o te punkty nasza sytuacja byłaby znacznie lepsza. Teraz zanosi się na ciekawy finisz pierwszej części sezonu oraz jeszcze bardziej ciekawszy play off

Kapitan Re-Plastu Unii, Jakub Wanacki, jak sam o sobie mówi, jest posłańcem trenera z kiepskimi wiadomościami. Jednak niebawem, ma taką nadzieję, ze zdwojoną energią pojawi się na lodzie, by wesprzeć drużynę w najważniejszych meczach sezonu.


Na zdjęciu: Jakub Wanacki już nie może się doczekać kiedy wróci do drużyny.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus