Hokej. Faworyt i… nieobecni

Rosjanie to główni kandydaci do olimpijskiego złota, a za nimi kilka drużyn z ambicjami gry w finale.


Kilka miesięcy temu wydawało się, że hokejowy turniej olimpijski rozgrywany po raz 24. będzie przykuwał uwagę kibiców od pierwszego meczu, bo światowa federacja (IIHF), MKOl oraz NHL podpisały porozumienie o udziale najlepszych hokeistów w tej rywalizacji. Jednak pozytywne wyniki testów w najlepszej lidze świata sprawiły, że terminarz został zaburzony i władze NHL zdecydowały się wykorzystać zapis, pozwalający na zerwanie tej umowy. Brak czołowych zawodników wcale nie oznacza, że turniej będzie mniej ciekawy, a będzie chyba bardziej wyrównany.

12 zespołów podzielono na 3 grupy, z których zwycięzcy awansują bezpośrednio do ćwierćfinału wraz z zespołem mającym najlepszy bilans z 2. miejsc. Pozostałe rozegrają 1/8 finału i taki regulamin obowiązuje od IO w Vancouver w 2010 r. Tak więc teoretycznie możemy założyć, że jedna z drużyn przegrywa 3 mecze eliminacyjne, a potem zwycięża w 4 kolejnych i sięga po olimpijskie złoto.

8 reprezentacji najwyżej sklasyfikowanych w rankingu IIHF, 3 zwycięskie w turniejach kwalifikacyjnych oraz gospodarze IO – Chiny – to turniejowy skład. Kanada, Niemcy, USA i Chiny znalazły się w grupie A; Rosyjski Komitet Olimpijski, Czechy, Szwajcaria i Dania tworzą grup B oraz Finlandia, Szwecja, Słowacja, Łotwa – to grupa C.

Wbrew pozorom eliminacyjne spotkanie nie powinny być traktowane z przymrużeniem oka, bo będą istotną przymiarką do drugiej części turnieju. W grupie A znaleźli się aktualnie wicemistrzowie olimpijscy Niemcy oraz brązowi medaliści – Kanada. Zespół „Klonowego liścia”, prowadzony przez Jeremy’ego Collitona, składa się głównie z młodzieży, ale na jej czele stoi mistrz olimpijski z Vancouver 37-letni Eric Staal. Jesteśmy ciekawi postawy Owen Powera, który był „1” draftu w 2021 r. i został wybrany przez Buffalo Sabres.

Z kolei Toni Soederholm, fiński trener niemieckiej reprezentacji ma do dyspozycji doświadczonych z przeszłością w NHL (m.in. Dominik Kahun, Tom Kuehnhackl i Tobias Rieder). W gronie napastników jest Matthias Plachta, syn aktualnie trenera GKS-u Katowice, Jacka. Między Kanadą i Niemcami powinny się rozstrzygnąć losy 1. miejsca w tej grupie. W zespole USA znalazło się aż 15 zawodników z lig uniwersyteckich NCAA wspartych przez 5 z KHL, po 2 z AHL oraz ze szwedzkiej SHL oraz jednego przedstawiciela niemieckiej DEL i chyba nie będzie zagrożeniem dla faworytów.

Zespół Rosji, występujący pod neutralną flagą obrońca złotego medalu, jest zdecydowanym faworytem tej imprezy. „sborna” składa się z zawodników z KHL i trudno w niej znaleźć słabe punkty. Rosjanie będą rywalizowali z Czechami (4, zespół poprzednich IO, z Davidem Krejczim w składzie) oraz z jak zawsze groźnymi Szwajcarami, ale w składzie z rodzimej ligi. Jedynie Ranger Raphael Diaz i Yannick Weber mają za sobą kilka sezonów zza oceanem.

W grupie C znalazły się: Finlandia, Łotwa, Szwecja i Słowacja. Finowie, wicemistrzowie świata z poprzedniego sezonu, wcale nie ukrywają wysokich aspiracji. W ekipie trenera Jukko Jalonena ważną rolę będzie odgrywało trio: Valteri Filpulla – Leo Komarow – Markus Granlund, mający za sobą przeszłość w NHL oraz w dorobku medale olimpijskie z Vancouver oraz Soczi. Ciekawie zapowiadają się derby Skandynawii, bo przecież reprezentacja Szwecji również ma swoje ambicje. Marcus Kruger, Lukas Wallmark, Joakim Nordstroem, Christian Folin – będą decydowali o obliczu tej drużyny.


Na zdjęciu: Finowie nie ukrywają wysokich aspiracji, sięgających nawet walki o złoto.

Fot. PressFocus