Hokej. Honory dla pokonanych

Faworyzowani biało-czerwoni zafundowali sobie dogrywkę, ale w niej stanęli na wysokości zadania.


Z jednodniowym poślizgiem rozpoczęła reprezentacja Polski udział w towarzyskim turnieju „Pokonajmy-COVID-19” w Lublanie. W sobotę biało-czerwoni mieli się zmierzyć z Ukrainą, ale nasi wschodni sąsiedzi natrafili na nieoczekiwane perypetie. Owszem, hokeiści zameldowali się w stolicy Słowenii, ale ich ekwipunek wylądował we… Frankfurcie nad Menem i to było głównym powodem przesunięcia tej potyczki.

Wydawało się, że te problemy będą miały wpływ na ich grę, a tymczasem sprawili sporo kłopotów naszym hokeistom. Biało-czerwoni zagrali dogrywkę, ale w niej błysnął duet Paweł Zygmunt – Mateusz Bryk. Ten pierwszy podawał, zaś drugi zdobył efektownego gola. Szacunek należy się pokonanym, którzy już przegrywali 1:3.

Miało być…

Ukraina to nasz rywal w mistrzostwach świata dywizji IB, a ostatnio – w lutym ubiegłego roku podczas turnieju prekwalifikacji olimpijskiej – pokonaliśmy ją 6:1. I teraz też miało być miło i przyjemnie. Choć reprezentacja Polski do Lublany wyjechała bez kilku „etatowych” zawodników, to i tak zanosiło się na łatwą wygraną tez dlatego ze rywale nie mogli korzystać w ostatnich trzech dniach z lodu, oczekując na sprzęt.

Pressing na całej tafli sprawił, że biało-czerwoni szybko zdobyli prowadzenie po uderzeniu Christiana Mroczkowskiego. W I tercji posiadaliśmy przewagę i dopiero w końcowych fragmentach rywale próbowali skonstruować groźną akcję. Gdy Aron Chmielewski w 24 min wykorzystał przewagę i podwyższył na 2:0, wydawało się, że kolejne gole będą kwestią czasu…

Na własne życzenie

Pierwszy sygnał ostrzegawczy otrzymaliśmy gdy w połowie meczu graliśmy w przewadze, a… rywale stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramką Johna Murraya. Amerykanin z polskim paszportem zdołał zachować czyste konto, ale w końcu Andrij Deniskin zdołał go pokonać. Dramatu nie było, bo Szymon Marzec popisał się efektownym golem i prowadziliśmy 3:1.

W ostatniej odsłonie posiadaliśmy przewagę, ale w decydujących momentach brakowało koncentracji i skuteczności pod bramką rywali. A oni potrafili wykorzystać potknięcia i doprowadzić do remisu. Ba, na 56 sek. przed końcem Roman Blagi był sam na sam z Murrayem i przestrzelił. W rewanżu za kilkanaście sekund (19 do syreny) w podobnej sytuacji znalazł się Grzegorz Pasiut, ale również jej nie wykorzystał. W dogrywce Zygmunt jr wykorzystał swoją szybkość i pomknął na bramkę rywali. W ostatniej chwili oddał krążek do Bryka, a ten ostatnio nieraz pokazał, że takich sytuacji nie marnuje.

Dzisiaj znacznie trudniejsze zadanie, bo gramy z bardziej wymagającym rywalem, Austrią.


POLSKA – UKRAINA 4:3 (1:0, 2:1, 0:2. 1:0) po dogrywce

1:0 – Mroczkowski (1:49), 2:0 – Chmielewski – Górny – Zygmunt (23:49, w przewadze), 2:1 – Deniskin – Borodai – Tołstuszko (32:45), 3:1 – Marzec (36:48), 3:2 – Stupak – Babiniec (44:01, w przewadze), 3:3 – Michnow – Deniskin – Tołstuszko (51:12), 4:3 – Bryk – Zygmunt (61:37).

Sędziowali: Manuel Nikolić i Gregor Reżek – Matej Arlić i Anże Bergant.

POLSKA: Murray; Ciura – Wanacki, Bryk – Górny, Kamieniew – Kostek, Horzelski (2) – Michałowski; Zygmunt – Pasiut – Chmielewski, Sawicki – Wałęga – Urbanowicz, Krężołek – Paś – Mroczkowski, Marzec – Jarosz – Przygodzki. Trener Robert KALABER.

UKRAINA: Ohendzhanian; Aleksandrow – Cholach, Hrebenik – Kriwopaszkin, Matusewicz – Miereżko, Sysak – Tołstuszko (2); Blagi – Babiniec – Bordai, Deniskin – Danilenko – Jewtuchow, Sawczenko – Nimenko – Michnow (2), Mazur – Worona (2) – Stupak. Trener Wadim SZACHRAJCZUK.

Kary: Polska – 2 min, Ukraina – 6 min

Pozostałe wyniki: Słowenia – Austria 3:1 (3:1, 0:0, 0:0), Rumunia – Francja 2:3 (1:2, 1:0, 0:1).

1. Słowenia 1 3 3:1

2. Francja 1 3 3:2

3. Polska 1 2 4:3

4. Ukraina 1 1 3:4

5. Rumunia 1 0 2:3

6. Austria 1 0 1:3

W poniedziałek grają: Austria – Polska (13.00), Ukraina – Rumunia (16.30), Francja – Słowenia (20.00).

Liczba

13.

ZWYCIĘSTWO odnieśli biało-czerwoni w 37. spotkaniu z Ukrainą. Na koncie mamy też 2 remisy i 22 porażki. Bilans bramkowy 98:120.


Na zdjęciu: Mateusz Bryk zdobył zwycięskiego gola dopiero w dogrywce, ale to problem braku koncentracji biało-czerwonych w czasie meczu.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus