Hokej. Kierunek określony

Występów w Bratysławie biało-czerwoni nie muszą się wstydzić, choć żałują zmarnowanych sytuacji strzeleckich.


Jeżeli radiowo-telewizyjne serwisy sportowe rozpoczynają się od wiadomości z udziałem hokeistów, to nieomylny znak, że wydarzyło coś nadzwyczajnego. I tak też było w stolicy Słowacji podczas finałowego turnieju kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Polscy hokeiści na inaugurację pokonali faworyzowaną Białoruś 1:0 i… wywołali gniew prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który już zapowiedział, że trzeba zmniejszyć wynagrodzenie hokeistom oraz piłkarzom, bo zarabiają stanowczo za dużo w stosunku do poziomu jaki prezentują.

Niemniej nasi hokeiści dostarczyli nam radości! W kolejnych spotkaniach było już gorzej, bo przegraliśmy ze Słowacją 1:5 oraz Austrią 1:4. Mimo wszystko tych występów nie trzeba się wstydzić, choć hokeiści żałowali zmarnowanych sytuacji strzeleckich, zwłaszcza w tej ostatniej potyczce.

Twardy jak skała

Przed wyjazdem do Bratysławy zastanawialiśmy się kto stanie między słupkami. Szanse Johna Murraya i Ondreja Raszki (w rezerwie pozostawał Michał Kieler) wydawały się równe, acz ten pierwszy poprzedniego sezonu ligowego nie zaliczy do wybitnych. I stąd też pewnie zmiana klubu i przejście z GKS-u Tychy do GKS-u Katowice.

Trener Robert Kalaber, wraz ze sztabem szkoleniowym (szkoleniem bramkarzy zajmuje się Arkadiusz Sobecki), uznał, że przeciwko Białorusi wystąpi Murray i to był strzał w „10”. „Jasiek Murarz”, jak powszechnie jest nazywany w środowisku, zatrzymał 46 strzałów i zachował czyste konto. Wcale się nie zdziwiliśmy, że pojawił się na lodzie podczas meczu ze Słowacją. Przepuścił 5 goli, ale obronił 43 strzały gospodarzy.

Miał prawo być zmęczony, ale trenerzy nie zdecydowali się na zmianę w potyczce z Austrią. Cały zespół zagrał słabiej niż w poprzednich spotkaniach i trudno winić Murraya za gole, bo przecież Brian Lebler strzelał z bliskiej odległości. Murray w Bratysławie solidnie się napracował, bo obronił 115 strzałów, a krążek wpadał 9 razy do jego bramki. Mimo wszystko uważamy, że z Austriakami szansę powinien dostać Raszka, który mocno wspierał kolegę, co było widać między meczami oraz podczas przerw w grze.

Kontrola krążka

Za polskim hokeistami, po raz pierwszy od lat, niezwykle wymagający turniej z udziałem reprezentacji występujących w elicie. Trener Kalaber przed wyjazdem do Bratysławy mówił, że dowiemy się w jakim miejscu jesteśmy i nad czym musimy solidnie pracować.

– Najważniejsze, by mieć kontrolę nad krążkiem i odpowiednio nim operować – mocno teraz akcentuje słowacki selekcjoner reprezentacji. – W meczu z Białorusią we własnej strefie dobrze funkcjonowaliśmy i mieliśmy nad nim kontrolę. W kolejnych występach było już znacznie gorzej, zwłaszcza z Austrią, ale po 2 trudnych meczach zabrakło nam energii. Niemniej z Białorusią dobrze funkcjonowało wyjście z własnej tercji, ale gra rywali pressingiem sprawia, że tracimy krążek. Z rywalami tej klasy nie ma czasu na zastanawianie się, ale w każdym momencie trzeba być czujnym.

Z Białorusią biało-czerwoni wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, bo przecież we własnej strefie ograniczali ruchy przeciwników i sporo strzałów blokowali. I swoją „cegłę” dołożył wspomniany Murray.

– W naszej drużynie nie są równomiernie rozłożone akcenty i to jeden z ważniejszych wniosków po tym turnieju – dodaje trener Kalaber. – Czwarta formacja, poza Filipem Starzyńskim (grał w osłabieniach – przyp.r ed.), była mniej wykorzystywana, bo odstaje od pozostałych. Ten mankament było wyraźnie widać z rywalami tej klasy. Stąd też brak sił w ostatnim starciu z Austriakami. Gdy spotykamy się z przeciwnikami o podobnych umiejętnościach czy też słabszymi, tego zupełnie nie widać i nie jest uciążliwe w trakcie meczu.

Obijanie słupków

Biało-czerwoni oddali 46 strzałów (19 -17 – 10) na bramkę rywali i zdobyli 3 gole. Z teoretycznie najsłabszą Austrią, jak na ironię, tylko 10 razy zatrudnili Davida Rickerta.

– Drugi atak umiejętnie kreował grę i stwarzył sobie kilka dogodnych sytuacji – ocenia trener Kalaber. – Pasiutowi, Wronce czy Zygmuntowi w finalnym momencie brakowało trochę szczęścia. Wynik z Austrią mógł być nieco inny, ale trzeba wykorzystywać sytuacje sam na sam.

– To był niezły występ, zwłaszcza pierwsze mecze, w naszym wykonaniu – dodaje środkowy napastnik 2. ataku, Grzegorz Pasiut. – Odczuwam niedosyt, bo gra nie przełożyła się na zdobycze bramkowe. Dwa razy obijałem słupek, a jak się nie strzela, to się przegrywa taką potyczkę z Austrią. W tym ostatnim występie zabrakło nam koncentracji, bo traciliśmy gole w sytuacjach, których można było uniknąć.

Pasiut już na początku znajduje się dobrej formie i może to przełoży na grę GKS-u Katowice w lidze. Szkoda, że doświadczonemu napastnikowi nie udało się zdobyć gola, bo w pełni na to zasłużył. Obaj skrzydłowi: Wronka i Zygmunt wypadli więcej niż poprawnie, choć im też zabrakło trafień.

– Zostawiliśmy serce na lodzie i odnieśliśmy cenne zwycięstwo z Białorusią, które będzie długo wspominane – zauważa Maciej Urbanowicz. – Zarówno w obronie, jak i w ofensywie musimy zachować zdecydowanie więcej spokoju i rozwagi. Gdy się bronimy cały czas, wówczas tracimy podwójnie siły i dlatego z Austrią zagraliśmy poniżej oczekiwań.

Teraz hokeiści wracają do ligowej rzeczywistości, poza mistrzami kraju, JKH GKS-em Jastrzębie, którzy już w piątek zaczynają rywalizację w Hokejowej Lidze Mistrzów i ich hokejowe święto będzie trwało. Natomiast kolejne spotkania reprezentacji wyznaczono w listopadzie, ale szczegóły turnieju EIHC poznamy pod koniec września po kongresie sprawozdawczo-wyborczym IIHF w Sankt Petersburgu.


Promocja tercetu – apla

Oprócz Słowacji do turnieju olimpijskiego awansowały reprezentacje Łotwy oraz Danii. Podczas turnieju w Rydze Łotysze wygrali kolejno z Włochami 6:0, Węgrami 9:0 i Francją 2:1. Natomiast w Oslo promocję zdobyli hokeiści Danii, którzy zwyciężyli: Słowenię 4:3, Koreę Płd. 11:1 oraz Norwegię 2:0.

[Znamy już podział na grupy turnieju w Pekinie:] [A] – Kanada, USA, Niemcy, Chiny; [B] – Rosyjski Komitet Olimpijski, Czechy, Szwajcaria, Dania; [C] – Finlandia, Szwecja, Słowacja, Łotwa.


Na zdjęciu: Uff, sporo pracy miał John Murray i obronił aż 115 strzałów.

Fot. Rafał Rusek/PressFocu