Hokej. Kwartet niekoniecznie do brydża

Tauron KH GKS Katowice – Comarch Cracovia oraz GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ, to pary półfinałowe play offu w sezonie 2018/19. To zestawienie nie jest niespodzianką, choć mało kto oczekiwał, że dojście do tego etapu rywalizacji dla dwóch głównych kandydatów do mistrzostwa kraju będzie się wiązało z siedmioma meczami. Zarówno Katowice, jak i Tychy dopiero w ostatniej potyczce zapewniły sobie awans do najlepszej czwórki.

Męczarnie

– Przed tymi ćwierćfinałami nikt się nie spodziewał, że wszystko będzie tak długo trwało – mówi tyski napastnik, Filip Komorski. – Mieliśmy mało ciekawą sytuację, bo przecież przegrywaliśmy 1-2 oraz 2-3 i jechaliśmy do Gdańska. Najważniejsze, że wytrzymaliśmy presję i potrafiliśmy zwyciężać na wyjeździe, a w ostatnim meczu na własnym lodzie dopięliśmy swego. Głównym powodem tej tasiemcowej serii były koszmary jakie nas dopadają w czasie meczu.

Gramy dobrze, wszystko jest pod naszą kontrolą, prowadzimy jak w środowej potyczce 2:0, a po przerwie wyjeżdżamy na lód i o wszystkim zapominamy. Rywal zaczyna dominować, przeważa i stwarza groźne sytuacje. Dobrze, że mamy w bramce Johna Murraya, bo w przeciwnym mogło być z nami krucho. Ta seria była atrakcyjna dla kibiców, ale osobiście wolę grać mało efektownie i wygrywać w nieco łatwiejszych okolicznościach. Nie chciałbym już w tym sezonie powtórki ćwierćfinału i wolałbym w kolejnych fazach wszystko rozstrzygnąć bezproblemowo i bez stresu. Siedem meczów niech rozgrywa… druga para.

Wygrywa charakter

W play offie istotną rolę odgrywa przygotowanie mentalne. Trzeba być skoncentrowanym i nie lekceważyć rywala. Tyszanie zaliczyli dwie. porażki na własnym lodzie i znaleźli się w potrzasku. W Gdańsku przy wyrównanej grze o wygranej tyszan zaważył błąd bramkarza, który zdarza raz na… 1000 takich zagrań.

– W play offie nie wygrywa się umiejętnościami, lecz charakterem i o tym przypominam chłopakom na każdym kroku, ale od początku najwyraźniej nie do wszystkich to dotarło – stwierdza trener GKS-u Tychy, Andrej Gusow. – Charakter pokazali w ostatnich meczach i mogę tylko im podziękować. Moją winą jest, że chyba nie za mocno zaakcentowałem jak agresywnie gra zespół z Gdańska i nie wszyscy podjęli to wyzwanie. Zespół z Podhala gra w podobnym stylu, więc znów czekają nas twarde potyczki. Mam tylko nadzieję, że z tej ćwierćfinałowej konfrontacji wyciągniemy właściwe wnioski. W meczach z „Szarotkami” na pewno znów bandy będą trzeszczały.

Bez lekceważenia

Hokeistom Katowic chyba się wydawało, że skoro Unia Oświęcim rzutem na taśmę awansowała do play offu to będzie łatwym kąskiem. Na dodatek w pierwszym meczu bez większych problemów na własnym lodzie wygrali 8:3. Ale potem zaliczyli lodowaty prysznic w Oświęcimiu. Kiedy zaś przegrali na własnym lodzie 0:3 zrobiło się mało ciekawie, ale potem wyrwali dwie wygrane z rzędu.

Ekipa katowicka na tę chwilę w play offie prezentuje się słabiej niż rok temu. Przyczyn można znaleźć kilka. Najważniejsza to gra poniżej oczekiwań obcokrajowców. W poprzednim sezonie Fin Jesse Rohtla oraz jego rodacy byli motorem napędowym, a teraz już nie grają tak dobrze. Zespół wykazywał pewne oznaki zmęczenia i ustępował hokeistom szybkością. Na dodatek był targany wieloma kontuzjami, po ktorych wielu hokeistów musiało sporo pauzować. To również mogło mieć wpływ.

– Proszę pamiętać, że play off jest bardziej rozciągnięty w czasie w porównaniu z poprzednim sezonami. – Nie można błyszczeć formą na przełomie lutego i marca, kiedy finały rozpoczynają się na początku kwietnia. Z Cracovią będą już zupełnie inne mecze – przekonuje trener wideo katowickiego zespołu, Ireneusz Jarosz.

Zespół Comarch Cracovii szybko, w czterech potyczkach zakończył rywalizację z JKH GKS Jastrzębie. Czas w przypadku „Pasłów” odgrywa istotna rolę, bo działacze tuż przed końcem okresu transferowego pozyskali 8 zawodników, których trzeba było wkomponować w zespół. I była ku temu okazja.

– Długo czekaliśmy na wyłonienie dla nas rywala, ale to katowiczanie pozostają faworytem naszej serii – mówi trener krakowian, Rudolf Rohaczek. – Mieliśmy długą przerwę, ale ona może zadziałać na dwie strony. Po pierwszym meczu w Katowicach będziemy na pewno mądrzejsi, może mieć kluczowe znaczenie dla tej rywalizacji. Trenowaliśmy tak jakbyśmy grali w play offie, w dniach meczowych mieliśmy wewnętrzne sprawdziany. Z niecierpliwością czekam na inauguracyjną potyczkę.

Krakowianie w swojej bogatej historii występów play offie mieli już taki sezon (2011/12), kiedy to wygrali w półfinale z Unią 0-4, zaś w finale ulegli Sanokowi 1-4. W krakowskiej ekipie przekonują, że to już odległa historia i nie warto do niej wracać.

 

Na zdjęciu: Filip Komorski zdobył cennego gola i zwycięsko zakończył ćwierćfinałowe męczarnie tyszan.