Hokej. Można spełniać swoje marzenia

Gdańsk to dobre miejsce do życia oraz rozwoju sportowego – twierdzi Michał Kieler, najbardziej zapracowany bramkarz ekstraklasy.


Gdańsk to dobre miejsce do życia oraz rozwoju sportowego – twierdzi najbardziej zapracowany bramkarz ekstraklasy.

Gdy przychodził do zespołu z Katowic mówiło, że w niedalekiej przyszłości będzie odgrywał znacznie większą rolę. Jednak zapowiedź była odległa perspektywą, bo działacze zawsze szukali golkipera na pozycję nr 1.

Po poprzednim, niedokończonym sezonie w mediach społecznościowych opublikował znamienny post: „Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie zadartym nosem” i dał zrozumienia, że jego czas w Katowicach dobiegł końca. Trudno się dziwić. 24 lata to najwyższa pora dla bramkarza, by rozglądać się za drużyną, w której powierzono mu pozycję nr 1 i wówczas można spełniać marzenia.

Wybrał Gdańsk, bo 3 lata temu miał już okazję występować ówczesnej Automatyce, zaś teraz trafił do odradzającego się Stoczniowca – tak właśnie potoczyły losy jednego z aktualnych kadrowiczów, Michała Kielera, bramkarza rodem z Sosnowca. Jest niewątpliwie najbardziej zapracowanym zawodnikiem na tej pozycji w naszej ekstraklasie.

Wymowne statystki

Ze Stoczniowcem od razu podpisał 3-letni kontrakt, bo działacze przedstawili ciekawe perspektywy rozwoju zespołu, a on ma być jego ważną częścią. Klub wykupił „dziką kartę” do gry w Polskiej Hokej Lidze tak powiedzmy sobie szczerze trochę na wyrost. Zespół był „sklejany” w pośpiechu z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, ale głównie składający z zawodników młodych bez stażu ligowego.

Stąd też statystki Kielera do tej pory są dość klarowne: rozegrał 22 mecze, 1252:19 min, obronił 856 strzałów z 961, puścił 105 goli, zaś jego skuteczność wynosi – 0.891%.*

– Mamy bardzo młodą drużynę i wielu moich kolegów po raz pierwszy zetknęło się z grą na takim poziomie uśmiecha się, jak zawsze, pogodny bramkarz. – Byłem świadomy tego co mnie czeka i nic tylko się cieszyć, że dostałem szansę i mogę w każdym pokazać swoje umiejętności.

Gdy byłem w GKS-ie Katowice miałem okazję występować przeciwko młodzieżowej drużynie PZHL czy też nieistniejącemu Naprzodowi Janów. To zupełnie nie sprzyjało mojemu rozwojowi, zaś teraz wiem na czym stoję. Cały czas się uczę i staram się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej.

Dwa w jednym

– Statystki są wymowne i nie należałoby z nimi polemizować, ale nie do końca oddają rzeczywistość – mocno podkreśla Kieler. – Bramkarz w czasie meczu średnio otrzymuje 30 strzałów, ale w moim przypadku jest nieco inaczej. Mamy mało doświadczony i stąd też rywale oddają na naszą bramkę 60 lub nieco więcej strzałów. Tak więc w moim przypadku mam dwa mecze w jednym (śmiech). I co z tego, że dostaje dużo goli, ale mogę pokazać swoje umiejętności.

Początkowo miałem problemy wydolnościowe i gdy po piątkowo-niedzielnych spotkaniach nie moglem szybko dojść do siebie. Jednak poprawiłem się pod względem fizycznym, jak i technicznym. Teraz szybko regeneruje się i po dniu odpoczynku z ochotą biegnę na trening. W klubie nie mamy trenera bramkarzy i stąd korzystam z porad Arkadiusza Sobeckiego, który prowadzi zajęcia specjalistyczne podczas zgrupowań (w poprzednim sezonie czynił Tommi Satosaari – przyp.red.).

Trener Sobecki zwraca uwagę na wszystkie detale, co należy poprawić i gdy jestem w klubie staram się działać wedle jego planu. Już niebawem zgrupowanie kadry i będzie okazja do pracy z doświadczonym specjalistą i wiele sobie po tych zajęciach obiecuję.

Stoczniowiec w tym sezonie zaliczył dwa zwycięstwa z Zagłębiem 3:0 (29. skutecznych interwencji) oraz sensacyjne z Re-Plastem Unią Oświęcim 4:2 (51. obron!).

– To dla nas super osiągnięcie i to również świadczy, że zespół robi postępy – kontynuuje Kieler. – Oczywiście, że chciałoby się więcej, ale potrzeba spokojnej pracy oraz cierpliwości. Uważam, że jesteśmy w stanie sprawić jeszcze jakąś ligowa niespodziankę. Mnie cieszy gra, nikt nie czyni mi złośliwych uwag, a wręcz odwrotnie ma wsparcie od trenerów oraz kolegów.

Powołanie do kadry

Powołanie do kadry przed wyjazdem na turnieju kwalifikacji olimpijskiej do Nur-Sułtanu przez trenera Tomasza Valtonena była zgoła nieoczekiwane. Wówczas miał okazję debiutu w reprezentacji i rozegrał 20 minut przeciwko Holandii. Trener Robert Kalaber nie zapomniał o ambitnym bramkarzu i Kieler teraz jest stałym gościem zgrupowań kadry.

– Cieszę się, ż trener Kalaber widzi moją pracę i dał mi szansę gry w całym meczu w listopadowym meczu z Węgrami – podkreśla z dumą nasz bohater. Wprawdzie przegrali 2:3, ale nasza gra była całkiem przyzwoita i mogliśmy pokusić się o korzystny wynik. Może i teraz dostanę kolejną okazję do gry.

Do kadry powrócił Ondrej Raszka i konkurencja się nieco zwiększyła. – Mnie tylko ona jeszcze bardziej mobilizuje i ona może przyczynić się kolejnego postępu – wpada w słowo nasz bohater.

Władze IIHF podjęły decyzję o odwołaniu wszystkich mistrzostw niższych dywizji poza Elitą i to po raz drugi z rzędu.

– Z takimi werdyktami trudno polemizować i należy żałować, że tak właśnie się stało – mówi już na zakończenie Kieler. – Nie wiem czy byłbym w składzie w reprezentacji, ale jej szkoda, bo przecież byliśmy faworytami, a po raz kolejny jesteśmy w niższej dywizji. Może w kolejnym sezonie będzie nam w końcu rozegrać turnieju mistrzowski. Na razie skupiam się na bieżącej pracy i najbliższych wydarzeniach.

Przed biało-czerwonymi kolejny sprawdzian formy, bo najpierw rozegrają mecz towarzyski z Łotwą (16.12. godz. 19.00), a potem już w ramach turnieju Euro Ice Hockey Challenge ponownie z Łotwą (17.12. 18.45) oraz z Węgrami (19.12. 11.30). Trener Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami pragnie jak najlepiej przygotować drużynę do finałowego turnieju kwalifikacji olimpijskiej, który ma być rozegrany w sierpniu w Bratysławie.


Na zdjęciu: Dla Michała Kielera liczy się gra, a nie ilość puszczonych goli.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus

* statystyki na portalem hokej.net