Hokej. Najważniejsze mecze od lat

Od hokeistów oczekujemy ambitnej gry z wyżej notowanymi rywalami, choć – oczywiście – nie przekreślamy ich szans.


Przed reprezentacją Polski najważniejszy występ na przestrzeni ostatnich trzech lat. Biało-czerwoni od czwartku będą w Bratysławie rywalizowali z Białorusią, Austrią oraz gospodarzami w finałowym turnieju kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Nasz zespół od kilku miesięcy przygotowywał się do tego występu, zaś ostatnie kilka dni spędził w Jastrzębiu-Zdroju, rozgrywając dwa mecze kontrolne z Re-Plastem Unią Oświęcim oraz z mistrzem kraju, miejscowym JKG GKS-em.

– Oczywiście, że chcielibyśmy się zmierzyć z reprezentacją innego kraju, ale nikt w tym czasie nie miał zgrupowania i nie miał w planie meczów – mówi trener reprezentacji, Robert Kalaber. – Byliśmy zdani na klubowych przeciwników, ale z obu sprawdzianów jestem zadowolony. Oba spełniły moje oczekiwania i w drugim graliśmy pod sporą presją. A w Bratysławie z wyżej notowanymi rywalami będzie ona jeszcze większą. Zdecydowanie lepiej prezentujemy się w grze ofensywnej i nieco gorzej w obronnej. Mamy zdecydowanie większy wybór wśród napastników niż defensorów.

Podczas meczów kontrolnych trener miał okazję sprawdzić formę wszystkich bramkarzy. John Murray bronił przeciwko zespołowi z Oświęcimia. Ondrej Raszka stawiał opór jastrzębianom. Michał Kieler, 3. bramkarz, na co dzień broni JKH GKS i w tym zespole bronił dwa dni temu.

– Z postawy z tego tercetu jestem zadowolony i są w wysokiej formie. – Od nich będzie wiele zależało, a pracy w Bratysławie będą mieli sporo. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę jakie zadanie nas czeka – dodał słowacki szkoleniowiec.

W meczu z JKH GKS kadrowicze grali 7. obrońcami oraz 13 napastnikami i wydawało się, że to przymiarka do turniejowych meczów.

– Marcin Kolusz narzeka na drobny uraz i otrzymał wolne – wyprowadził nas z błędu trener Kalaber. – Z kolei kadrowicz Jewgienij Kamieniew wystąpił w swoim zespole klubowym, bo taka była potrzeba kadrowa. Podczas turnieju mecze będą prowadzone w szybkim tempie, trzeba szybkich, krótkich zmian i na pewno będziemy grali na cztery pełne formacje.

Reprezentacja do Bratysławy wyjechała w 25-osobowym składzie, choć do niedawna w turniejach pod egidą międzynarodowej zespół składał się z 23 zawodników. Regulamin został zmieniony z powodu pandemii i obostrzeń jakie będą obowiązywały podczas turnieju. Wszystkie ekipy przejdą jeszcze 3 razy testy podczas pobytu w Bratysławie i będzie ich obowiązywało życie „w bańce”.

– Dobrze się stało, że skład reprezentacji został powiększony i będziemy mogli rotować składem – wyjaśnił na zakończenie selekcjoner.

Wczoraj kadrowicze mieli trening opcjonalny, czyli chętni wyszli na lód, zaś pozostali korzystali z usług fizjoterapeutów, bo kilku zawodników narzeka na drobne urazy. Potem było spotkania trenerów z hokeistami i podjęto decyzję, że do Bratysławy ostatecznie nie pojedzie napastnik GKS-u Katowice, Patryk Krężołek. O godz. 14.30 autokar wyruszył z całą ekipą do stolicy Słowacji.


Reprezentacja biało-czerwonych

Bramkarze: John Murray (GKS Katowice), Ondrej Raszka (GKS Tychy), Michał Kieler (JKH GKS Jastrzębie);

Obrońcy: Mateusz Bryk, Kamil Górny, Jewgienij Kamieniew i Arkadiusz Kostek (wszyscy JKH GKS Jastrzębie), Bartosz Ciura (HC Frydek-Mistek ), Oskar Jaśkiewicz (Zagłębie Sosnowiec), Marcin Kolusz (Podhale Nowy Targ), Patryk Wajda i Jakub Wanacki (obaj GKS Katowice);

Napastnicy: Aron Chmielewski (Ocelarzi Trzyniec), Krystian Dziubiński (Re-Plast Unia Oświęcim), Mateusz Michalski, Grzegorz Pasiut i Patryk Wronka (wszyscy GKS Katowice), Filip Komorski i Alan Łyszczarczyk (HC Frydek-Mistek), Dominik Paś (Dukla Michalovce), Martin Przygodzki (Zagłębie Sosnowiec), Filip Starzyński (GKS Tychy), Maciej Urbanowicz i Kamil Wałęga (obaj JKH GKS Jastrzębie), Paweł Zygmunt (Verva Litwinów).


Na zdjęciu: Mocno liczymy na doświadczenie Grzegorza Pasiuta podczas turnieju w Bratysławie.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus