Hokej. Nie wkurzać trenera!

Interesuje nas najwyższe miejsce po sezonie zasadniczym, więc nie możemy sobie pozwolić na straty – deklaruje jeden z czołowych obrońców Jastrzębia, Mateusz Bryk.


Robert Kalaber, trener JKH GKS, po meczu w Nowym Targu nie szczędził hokeistom przykrych słów. I wcale nie chodziło o przegraną 2:3 i stratę punktów, bo przecież zespół Podhala należy do groźnych rywali, zwłaszcza na własnym lodzie. Słowak natomiast miał pretensje o styl gry, bo ten pozostawiał wiele do życzenia. Jego podopieczni mają teraz doskonałą okazję do rewanżu. Przed JKH GKS-em wymagający weekend – najpierw na własnej tafli zmierzą się z Podhalem, a potem jadą pod Wawel.

Dobry wybór

Mateusz Bryk, po pięciu sezonach w GKS-ie Tychy, powrócił do macierzystego klubu – z Jastrzębia. Od początku sezonu prezentuje wysoką formę zarówno podczas meczów ligowych, jak i ostatnio w reprezentacji w konfrontacji z Węgrami. W Budapeszcie strzelił gola, choć – jak sam mówi – towarzyszyło mu sporo szczęścia. Wyczyn ten skopiował w trakcie zaległego meczu ze Stoczniowcem. Generalnie – należy do najskuteczniejszych obrońców w lidze, gromadząc w 15 meczach 8 pkt (gol+7 asyst).

– Zależało mi na stabilizacji, dlatego zdecydowałem się na powrót do macierzystego klubu i była to słuszna decyzja – mówi jastrzębski obrońca.

– Mogę skupić się na treningu, otrzymałem kredyt zaufania, sporo gram… Stąd też pojawiają się okazje, by asystować kolegom. A ponadto mam więcej czasu dla syna oraz spraw rodzinnych.

Bryk oraz jego koledzy po odrobieniu zaległości zajmują 2. miejsce w tabeli i chcieliby to eksponowane miejsce utrzymać lub, jeżeli nadarzy się okazja, jeszcze poprawić.

Unikać wpadek

Hokeiści JKH GKS do tej pory zaliczyli 4 porażki – 2 z Unią 1:3, sławetne 8:10 ze wspomnianym Podhalem 2:3 i z GKS-em Tychy 0:1.

– W Oświęcimiu nie graliśmy źle, ale rywal okazał się lepszy – wspomina Bryk.

– O przegranej 8:10 nawet nie chce mi się mówić, bo w takim meczu jeszcze nie grałem i mam nadzieję, że już nie będę uczestniczył. Zjeżdżam z lodu i mówię do kolegów:

– Skoncentrujmy się. Jeszcze nie dokończyłem słowa, a tu kolejny gol. To był mecz jak jakiś koszmarny sen. Przegraliśmy z Tychami 0:1, ale też John Murray stanął na wysokości zadania i bronił świetnie. Taka prawdziwa wpadka zdarzyła nam się w Nowym Targu. Straciliśmy 2 gole w krótkim czasie (w ciągu 27 sek. – przyp. red.), a potem kolejnego. Potem goniliśmy wynik, ale już go nie odwróciliśmy. Trener miał wiele słusznych uwag i teraz wiemy, czego mamy unikać. Podhale, zwłaszcza na własnym lodzie, jest niezwykle groźne, ale myśmy nie byli odpowiednio skoncentrowani. Teraz będzie okazja do rewanżu… Nie chcielibyśmy wkurzać trenera, bo wtedy w szatni się dzieje…

Uwaga na kontry

Hokeistów JKG GKS-u nie trzeba przed meczem z Podhalem dodatkowo motywować, bo porażka w pierwszym meczu zabolała. Andrej Gusow, trener „Szarotek”, ubolewał, że został rozbity bramkostrzelny duet Emil Svec – Michal Vachovec. Ten pierwszy jest kontuzjowany i czeka go dłuższa przerwa. Narzekał również na słabą formę Damiana Tomasika i Bartłomieja Neupauera, którzy powrócili z dwumeczu z Węgrami. Ostatnio hokeiści Podhala w meczu w Katowicach dobrze zaprezentowali się jedynie w III tercji, kiedy przegrywali 0:2 i nie mieli nic do stracenia.

– Nie mamy teraz dobrego rozkładu meczów, no ale który jest dobry? – zastanawia się z uśmiechem białoruski szkoleniowiec „Szarotek.

– Punktów musimy szukać wszędzie i tak też będzie w Jastrzębiu, ale musimy od początku grać zdecydowanie lepiej niż ostatnio, bo w przeciwnym razie nie mamy szans.

Trener Kalaber dużą wagę przywiązuje do analiz wideo i poświęca im sporo czasu.

– Na pewno solidnie przygotuje nas pod względem taktycznym, a nam tylko wypada to zrealizować – dodaje obrońca JKH GKS.


Czytaj jeszcze: Zasłużona wygrana „GieKSy”. Szimboch z czystym kontem

– Najlepiej byłoby szybko „przestrzelić” Przemka Odrobnego. On po kilku dobrych interwencjach rośnie w siłę, nabiera pewności siebie, a rezultacie więc trudno go pokonać. Uważam, że wszyscy jesteśmy w niezłej formie, a moi koledzy z ataku znajdą sposób na zdobywanie goli. Nas interesuje najwyższe miejsce po sezonie zasadniczym, dlatego nie możemy sobie pozwolić na straty.

Zespół z Jastrzębia po potyczce z Nowym Targiem czeka wyprawa pod Wawel. Mecze „Pasami” z założenia wywołują dodatkowe emocje. Pierwszy zakończył się zdecydowaną wygraną JKH GKS 6:1, a mimo to trener Rudolf Rohaczek utyskiwał na pracę sędziów.

– Na razie jednak myślę o potyczce z Podhalem, dopiero potem będziemy „rozkładać” oraz analizować wady i zalety rywali z Krakowa – podsumował Mateusz Bryk.


Na zdjęciu: Mateusz Bryk bieżący sezon zapisuje po stronie plusów, podobnie jak jego koledzy z drużyny.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus