Hokej. Niezły rok na obczyźnie

Minionego sezonu nie mogę zapisać na straty, ale mógł być lepszy – podkreśla Patryk Wronka, który nie podjął jeszcze decyzji, gdzie będzie grał w najbliższym czasie.

Za wychowankiem Podhala Nowy Targ drugi wyjazd do zagranicznego klubu. W 2016 roku reprezentował czeskie Orli Znojmo, grając w EBEL, ale po sezonie wrócił i przez kolejne dwa – z dobrym skutkiem – bronił barw GKS-u Katowice. Patryk Wronka, wielce utalentowany napastnik, w maju poprzedniego roku nie znalazł kompromisu z władzami klubu i po raz drugi zdecydował się na wyjazd z kraju.

Trafił do irlandzkiego Ginats Belfast, występującego w brytyjskiej elicie. Sezon kończył jednak we francuskiej Synraglace Ligue Magnus w Rapaces de Gap. – Na pewno nie był to stracony czas – deklaruje zawodnik.

Udany początek

Transfer do klubu z Belfastu był wynikiem m.in. udanego występu w finale Pucharu Kontynentalnego. Gdy po raz pierwszy pojawił się w klubie, był oczarowany wysokimi standardami organizacyjno-sportowymi. Zaczęło się wielce obiecująco, bowiem od Ligi Mistrzów, w której rozegrał 6 meczów, strzelił 2 gole i miał asystę.

W lidze wystąpił 24 razy, zaliczając 8 punktów (4 gole+4 asysty), zaś w brytyjskim Pucharze 7 (1+6). – Ligowe osiągnięcia nie były może porażające, ale to wynik postawy całego zespołu – wyjaśnia hokeista.

– Tylko z występów w Lidze Mistrzów mogłem być zadowolony, bo przebywałem na lodzie w odpowiednim wymiarze czasowym. W lidze krajowej natomiast notowaliśmy 60 strzałów na mecz, rywal trzy razy mniej, ale to on wygrywał. Robiło się nerwowo i trener dokonywał roszad. Na dodatek sprowadzał kolejnych zawodników zza oceanu.

Dostawałem „ochłapy” i moja rola była znacznie mniejsza niż na początku. W końcu wybrałem się do trenera na szczerą rozmowę, by wyjaśnił moją sytuację. Chciałem grać, bo przecież jestem w kwiecie wieku, a rola straszaka mi nie odpowiada. Ostatecznie musiałem się rozejrzeć za innym miejscem.

Błyskawiczne przenosiny

Menedżer Rafał Omasta nie miał żadnego problemu ze znalezieniem nowego klubu dla czołowego reprezentanta kraju. Wronka, wraz z narzeczoną Zuzanną, przeniósł we francuskie Alpy i zakotwiczył w Rapaces de Gap, gdzie był już Jean Dupuy, Kanadyjczyk, z którym miał okazję grać w Belfaście.

Głównym zadaniem trenera Erica Blaisa oraz jego podopiecznych było zakwalifikowanie do play offu. Gdy Wronka pojawił się w zespole (20 grudnia), „Drapieżnicy” zajmowali 9. lokatę, lecz po sezonie zasadniczym mieli 7. miejsce i podstawowe zrealizowali. W I rundzie play offu trafili jednak na faworyzowany Rouen, przegrywając w serii 0-4.

Wronka swym talentem błysnął w kluczowym meczu z bezpośrednim rywalem, Anglet Hormadi. „Drapieżnicy” na własnym lodzie wygrali 6:4, zaś „Goldi” – jak nazywają go koledzy – zdobył 2 bramki w przewagach na 3:2 i 4:2 oraz zaliczył asystę. Zespół Anglet ostatecznie wylądował poza play offem.

W Francji Wronka zaliczył 12 spotkań oraz 8 punktów (5+3). – Liczby mogły być zdecydowanie lepsze, ale miałem problemy z kolanem i musiałem odpuścić finisz sezonu zasadniczego – wyjaśnia nasz rozmówca.

– Największym problemem była komunikacja w zespole, bo trener słabo mówił po angielsku. Wróciłem na play off, ale nie do końca wyleczony. Rywale byli zdecydowanie lepsi i w pełni zasłużenie awansowali. Niewiele się namyślając, wróciliśmy z Zuzią do Katowic, gdzie kupiłem mieszkanie. Na szczęście zdążyliśmy przed zamknięciem granic…

Statystyki może nie były powalające, bo gdy występowałem w GKS-ie miałem je lepsze i wygrałem klasyfikację kanadyjską (68 punktów – 23 goli i 45 asyst – przyp. red.), ale wynikały z minut, jakie spędzałem na lodzie. A ponadto w Belfaście zespół ogarnęła anemia strzelecka.

Kilka propozycji

Powrót Wronki do kraju wywołał zainteresowanie działaczy naszych czołowych klubów, bo to zawodnik niekonwencjonalny, potrafiący rozstrzygnąć spotkanie w niecodzienny sposób.

– Mam nadzieję, że czas pandemii niebawem się skończy i będę mógł podjąć decyzję odnośnie najbliższego sezonu – dodaje hokeista. – Jestem w kontakcie z moim agentem i nie ukrywam, że mam kilka ofert zagranicznych oraz krajowych.


Czytaj jeszcze: Rywale muszą się go bać


Na razie nie podejmuję rozmów, czekam aż wszystko się uspokoi. Minionego sezonu nie mogę zapisać na straty, ale mógł być lepszy. Zdobyłem kolejne doświadczenie, które niebawem będzie procentować. Nie zapominam również o reprezentacji.

Nie mogłem zagrać w turnieju przedolimpijskim w Nur-Sułtanie, jednak moi koledzy zgotowali wszystkim fanom wiele radości, a awans do finałowej rozgrywki o igrzyska w Pekinie był sporym sukcesem.

Zakontraktowanie Wronki biorą pod uwagę czołowe kluby ligi francuskiej. Kto jednak wie, czy atrakcyjniejsza nie okaże się oferta krajowa…

Na zdjęciu: Przed wyjazdem do Belfastu Patryk Wronka zaliczył dwa udane sezony w barwach GKS-u Katowice.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus