Hokej. Pierwsi na szlaku…

 

Rynek menedżerów w tej dyscyplinie, w przeciwieństwie do piłkarskich czy siatkarskich, dopiero raczkuje.

 

Krzysztof Zapała miał pewien pomysł na kontynuowanie swojej przygody z hokejem. Sezon 2019/2020 miał grać jeszcze na „pełny gwizdek”, chcąc ze swoim macierzystym klubem, Podhalem Nowy Targ, osiągnąć dobry wynik.

Natomiast kolejny sezon byłby już nieco lżejszy, by wyciszyć organizm, który przez wiele lat pracował na najwyższych obrotach. Życie, dość nieoczekiwanie, napisało nieco inny scenariusz i pożegnanie z klubem odbyło się w burzliwych okolicznościach…

Ze sceny sportowej zszedł bez blasku jupiterów i mocno rozgoryczony, choć przez dwie dekady był jedną z czołowych postaci rodzimego hokeja. Teraz z prawnikiem Przemysławem Nasiukiewiczem jest współwłaścicielem agencji menedżerskiej Hockey Progress Management.

Ten duet zasiada do rozmów z działaczami klubowymi, reprezentując całościowo interesy zawodników. Podobno po kilku miesiącach działalności perspektywy są ciekawe.

Nieoczekiwany koniec

Zapała, wychowanek Podhala, założył sobie, że koniec sportowej przygody nastąpi w tym klubie. Tym bardziej, że ze względów rodzinnych nie chciał się ruszać z Nowego Targu. Gdy działacze „Szarotek” w maju poprzedniego roku przedstawili mu swoją pierwszą ofertę, była ona nie tylko dla niego, ale i kilku innych zawodników, nie do przyjęcia. Miał co prawda propozycję pracy w innych klubach, ale nie brał ich pod uwagę.

– W końcu zasiadłem do rozmów z działaczami i, tak mi się wydawało, wypracowaliśmy kompromis, podpisując ostatecznie kontrakt – wyjawia były reprezentacyjny środkowy. – W lecie przygotowywałem się do sezonu, by jak najlepiej zaprezentować się podczas gry.

Gdy rozpoczęliśmy zajęcia na lodzie, usłyszałem od trenera Phillipa Barskiego sporo ciepłych słów. Potem wraz z kilkoma kolegami dostałem zaproszenie na rozmowy z działaczami klubowymi, podczas których otrzymaliśmy propozycję obniżenia kontraktu o 20%. Oczywiście, nie mogłem na to przystać.

Po kilku dniach trener Barski zaprosił mnie na kawę, by zakomunikować, że nasze drogi muszą się rozejść. Miałem za sobą 15 sezonów gry w Podhalu, a działacze nie mieli śmiałości ze mną się spotkać i powiedzieć mi o tym prosto w oczy. Strasznie się wkurzyłem i nie przebierałem w słowach, ale trudno mi było się opanować.

Od słowa do słowa

Nie chciał jednak całkowicie zrywać z hokejem. Rola działacza-uzdrowiciela mu się nie uśmiechała. Wcześniej, jako jeden ze współzałożycieli, działał w Stowarzyszeniu Zawodników Hokeja na Lodzie i miał już pewne doświadczenie jak dochodzić swoich praw. Postanowił je wykorzystać.

O potraktowaniu Zapały oraz Marcina Kolusza przez działaczy Podhala było głośno i tą historią zainteresował się mecenas Przemysław Nasiukiewicz, działający jako menedżer w środowisku żużlowców. Spotkał się z Zapałą, a skutkiem rozmów było powstanie pierwszej hokejowej agencji menedżerskiej.

– Nasza agencja to nie tylko przedsięwzięcie biznesowe, choć nie ukrywam, że liczymy również na profity finansowe – podkreśla Krzysztof Zapała. – Zawodnikom, a mamy pod opieką i tych doświadczonych, jak i również stawiających pierwsze kroki, oferujemy pomoc nie tylko przy rozmowach kontraktowych, ale też ochronę prawną oraz ubezpieczeniową.

Agencja reprezentuje interesy m.in. wspomnianego Kolusza, Krystiana Dziubińskiego, Marka Strzyżowskiego oraz kilku młodych zawodników, rozpoczynających karierę w zawodowym hokeju. 20-letniemu Patrykowi Wysockiemu, urodzonemu w Nieświeżu na Białorusi, ale posiadającemu polskie obywatelstwo załatwiła angaż w klubie w lidze belgijsko-holenderskiej, gdzie miał zagwarantowaną grę w dłuższym wymiarze czasowym, podszlifował język angielski oraz uczestniczył w kursie trenerskim.

Dziś o Wysockiego pytają kluby naszej ekstraligi i kto wie czy nie zobaczymy go na rodzimych taflach.

Dotychczas nasze kluby korzystały z usług zagranicznych agentów zza południowej granicy, z Czech i Słowacji. Bardzo aktywnie działa Rafał Omasta, stale mieszkający w Kanadzie, który do naszej ligi sprowadził wielu zawodników, często z polskimi korzeniami. Reprezentuje również interesy reprezentantów – Patryka Wronki i Grzegorza Pasiuta.

Rynek menedżerów w tej dyscyplinie, w przeciwieństwie do piłkarskich czy też siatkarskich, dopiero raczkuje, co wynika z siły oraz zasobności polskiego hokeja. A jak wiemy, nie są one zbyt mocne.

Na zdjęciu: Krzysztof Zapała (z lewej) i Przemysław Nasiukiewicz swoją działalnością chcą wprowadzić większy profesjonalizm do rodzimego hokeja.
Fot. Hockey Progress Management