Hokej. Pod specjalnym nadzorem

Katowickie mistrzostwa świata w 1976 r. były pod kuratelą 200 funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa oraz 500 ich współpracowników.


Czy można postawić znak równości między bramkarskim legendami: Janem Tomaszewskim i Andrzejem Tkaczem? Ten pierwszy 17 października 1973 r. na słynnym Wembley zatrzymał piłkarzy Anglii i po remisie 1:1 biało-czerwoni awansowali do finałów mistrzostw świata 1974. Natomiast ten drugi również dokonał niebywałego wyczynu, bo 8 kwietnia 1976 r. w katowickim „Spodku” zatrzymał wirtuozów kauczukowego krążka ze Związku Radzieckiego. Polscy hokeiści po raz pierwszy i ostatni pokonali wtedy sławnych rywali 6:4. Obaj golkiperzy na trwałe wpisali się w historię rodzimego sportu, choć trudno porównać ich popularność. Tomaszewski to ciągle i nie tylko medialna gwiazda, znana z niekonwencjonalnych wypowiedzi. Tkacz to ceniony trener i fachowiec znany najbardziej w środowisku hokejowym.

– Trudno się porównywać popularnością z Tomaszewskim, bo przecież piłka nożna zawsze była i jest dyscypliną nr 1. Natomiast hokej jest jedną z wielu, teraz już coraz bardziej zapomnianą – stwierdził Andrzej Tkacz, jeden z bohaterów tamtego niecodziennego wyczynu naszych hokeistów.

Wnikliwy obserwator

Dość śmiałego porównania obu bramkarzy dokonaliśmy gdy mieliśmy okazję zobaczyć w katowickim kinie „Kosmos” premierę filmu dokumentalnego Wojciecha Wikarka pt. „Kryptonim „Obiekt”, czyli cud nad Rawą” poświęconego zwycięstwu nad Związkiem Radzieckim i całym mistrzostwom świata w „Spodku”, wówczas najnowocześniejszej hali w kraju. Pokaz prasowy filmu był doskonałą okazją do spotkania wielu bohaterów tego niecodziennego wyczynu. Po seansie nie obyło się bez rozmów, wspomnień i anegdot przywoływanych przez uczestników.

Wojciech Wikarek, śląski dokumentalista-amator ,nie stroni od tematów sportowych. Wcześniej stworzył film „Hanys” poświęcony jednej z kolarskich nie tylko śląskich legend, zmarłemu nie tak dawno Zygmuntowi Hanusikowi. Trudno się jednak dziwić, skoro jako chłopak poznał zapach szatni, bo trenował hokej w jednym z wówczas czołowych klubów, w Baildonie Katowice, w którym nieco później występowali m.in. bohaterowie MŚ Wiesław Jobczyk i Andrzej Zabawa. Kariery, jak sam mówi, nie zrobił, ale zainteresowanie sportem pozostało. Pomysłodawca, jednocześnie reżyser w jednej osobie, jest nie tylko wnikliwym obserwatorem, ale również słuchaczem. W 50-minutowym dokumencie mamy okazję zobaczyć i usłyszeć z ust bohaterów tamtych dni wiele zakulisowych szczegółów, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego, choć ta wiktoria była opisywana na wszystkie strony.

Zagadka wyjaśniona

Cud na Rawą – to zrozumiałe, bo byliśmy tego świadkami na trybunach „Spodka”. Ale dlaczego „Kryptonim „Obiekt”? – zastanawialiśmy się przed projekcją. To szybko zostało wyjaśnione, bowiem turniej był pod kuratelą 200 funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa oraz 500 ich współpracowników, którzy – jak zaakcentowano w dokumencie – byli de facto jego organizatorami. Całej akcji ówczesne służby nadały kryptonim „Obiekt” i tu zagadka została rozwiązana.

Losy naszego hokeja potoczyłyby się zupełnie inaczej, gdyby wówczas polska reprezentacja utrzymała się w gronie najlepszych. Zabrakło zaledwie 21 sekund w ostatnim meczu z Niemiecką Republiką Federalną. Bohaterowie tamtych dni dostaliby talony na „maluchy” zamiast pamiątkowych zegarków uznanej firmy. Kto wie, może byłaby hossa na tę widowiskową dyscyplinę i może cieszyłaby się potem nieco większym zainteresowaniem. Choć i tak wtedy było większe niż w tej chwili, nie wspominając o nakładach finansowych. Ciężar utrzymania drużyn spoczywał na kopalniach, hutach czy też innych znaczących państwowych zakładach pracy.

Bohaterowie tamtych dni w filmie oraz podczas spotkania w „Kosmosie” podkreślali, że rywale ich zlekceważyli, nam dopisywało szczęście i w bramce mieliśmy „Bociana”, bo taki pseudonim nosi Andrzej Tkacz. Znamienny obraz z filmu: po końcowym gwizdku sędziego Tkacz nie mógł zjechać z lodu o własnych siłach. Czy w tej sytuacji uzasadniony jest znak równości między nim i Tomaszewskim?

Dokument Wikarka jest zgrabnie skomponowany i wszyscy fani sportu – starsi, pamiętający tę wiktorię, oraz młodsi muszą obowiązkowo zobaczyć. A okazja ku temu już w najbliższą niedzielę, bo o godz.18.00 będzie tyska premiera filmu w sali koncertowej orkiestry AUKSO w Mediatece, Al. J. Piłsudskiego 16. Bilety (cena 20 zł) są dostępne w punktach sprzedaży Ticketmaster oraz na stronie www.ticketmaster.pl):


Na zdjęciu: Henryk Gruth (lewej) wraz z kolegami podczas uroczystości otwarcia mistrzostw świata.

Fot. Zbiory Muzeum Miejskiego w Tychach