Hokej. Kadra pod specjalnym nadzorem

Trenujący w Jastrzębiu-Zdroju kadrowicze mają testy za testami…


Przed halą termometr wskazywał prawie 30 stopni, ale na lodowisku JKH GKS-u Jastrzębie, gdzie kadra przygotowuje się do turnieju „Pobij-COVID-19” w Lublanie, temperatura była zdecydowanie niższa.

– Możemy się czuć jak hokeiści z elity, przygotowujący się do mistrzostw świata w Rydze – mruży znacząco oko reprezentacyjny środkowy, Grzegorz Pasiut. A po chwili dodaje:

– Znamy miejsce w szeregu i nie trzeba nam przypominać, że występujemy w 3. lidze, ale od wielu, wielu lat o tej porze nie trenowaliśmy ani też nie graliśmy oficjalnych spotkań!

Innej drogi nie ma

Nim wydostaniemy się z tego niechlubnego poziomu rozgrywek musi upłynąć co najmniej rok. Teraz przed biało-czerwonymi najważniejszy występ w sezonie, czyli sierpniowy turniej kwalifikacji olimpijskiej w Bratysławie. By stawić czoła wyżej notowanym rywalom: Słowacji, Białorusi i Austrii trzeba jak najlepiej przygotować się do tego występu.

– Jesteśmy już dawno po sezonie ligowym, ale musimy grać regularnie i jak najwięcej z bardziej wymagającymi przeciwnikami, innej drogi dla nas nie ma – przekonuje selekcjoner reprezentacji, Robert Kalaber.

– Na organizację imprezy w Lublanie zdecydowano się późno, ale Słoweńcy znaleźli się w podobnej sytuacji jak my, a oni chcą dobrze się zaprezentować podczas swojego turnieju w Norwegii. Rozumiem chłopaków, że mają prawo mieć swoje plany związane z wypoczynkiem. Jednak nie mogliśmy zrezygnować z takiego zaproszenia, bo będziemy mieli okazję skonfrontować się z silnymi rywalami. Po tym turnieju będziemy wiedzieli, czego nam brakuje i nad czym musimy usilnie popracować.

Kolejne zmiany

Trener Kalaber mocno liczył na grę w Lublanie Krystiana Dziubińskiego oraz Marcina Kolusza, ale oni postanowili uporządkować swoje sprawy. Jest Aron Chmielewski, 2-krotny mistrz Czech z Ocelarzi Trzyniec. Paweł Zygmunt poprzedni tydzień spędził w Vervie Litwinów, gdzie gra, bo tam musiał przejść badania i rozpocząć przygotowania z drużyną. Przyjechał jednak do Jastrzębia-Zdroju, by wesprzeć reprezentację.

– Mocno liczę, że Aron będzie jednym z liderów tej drużyny, Paweł zaś wykonał kolejny skok jakościowy i czerpie radość z przebywania na lodzie oraz gry – ocenia ich słowacki szkoleniowiec.

Podczas tego zgrupowania nie obyło się bez kolejnych zakłóceń. Filip Starzyński nie przyjechał, bo odczuwa skutki uderzenia krążkiem podczas turnieju o Puchar Trójmorza i musi przejść rehabilitację nogi. Jego miejsce zajął jastrzębski napastnik, Dominik Jarosz. Bramkarz Michał Kieler został ojcem i musiał opuścić zgrupowanie. Powołanie otrzymał 20-latek Maciej Miarka, ale on nie jest przewidziany do gry w Lublanie, będzie tylko rezerwowym, a mecze obserwował z trybun. Kontuzja kolana wyeliminowała walecznego obrońcę GKS-u Tychy Olafa Bizackiego, zaś choroba (półpasiec) napastnika GKS-u Katowice, Mateusza Michalskiego.

– Zdecydowałem, że w ich miejsce nie będzie dodatkowych powołań i pojedziemy do Lublany z trzema bramkarzami, ośmioma obrońcami i 14 napastnikami – wyjaśnia Kalaber.


Czytaj jeszcze: Lepiej późno niż wcale

– Sporo tych nieobecnych, ale z wypadkami losowymi trzeba się liczyć. Ciekaw jestem jak spiszę Patryk Krężołek, który długo pauzował z powodu kontuzji barku.

Na przestrzeni kilku ostatnich tygodni kadrowicze byli często badaną grupą na koronawirusa. Testy były w poprzednim tygodniu, w poniedziałek i będą dzisiaj, bo tak sobie życzą Słoweńcy. Turniej w Lublanie będzie rozgrywany w „bańce” i podczas jego trwania wszystkie ekipy będą jeszcze trzykrotnie testowani.


Na zdjęciu: Paweł Zygmunt udanie zaprezentował się podczas kwietniowego Pucharu Trójmorza w Katowicach-Janowie.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus.pl