Hokej. Pomroczność jasna

Tyszanie przegrali trzeci mecz z rzędu na własnym lodzie, a przed nimi wyjazd do Jastrzębia.


Dominik Salama w bramce i niezwykle skuteczni napastnicy z Sanoka sprawili sporą niespodziankę w Tychach. Po dwóch tercjach wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, bo prowadzili 3:1. Jednak ostatnia odsłona należała do gości, którzy wykorzystali pomroczność jasną gospodarzy i szybko strzelili 4 gole!

Gospodarze byli zdecydowanymi faworytami potyczki z zespołem z Sanoka, ale już po 1. tercji wynik był niespodzianką. Cóż z tego, że tyszanie posiadali inicjatywę i mieli wiele dogodnych sytuacji. Dwa razy: najpierw Roman Szturc (8 min), a potem Szymon Marzec (13) trafili w słupek. Ponadto grali sporo czasu w podwójnej przewadze, ale nie zdołali pokonać dobrze interweniującego Salamy. W grze gospodarzy brakowało spokoju i rozwagi. Za wszelką cenę chcieli szybko zdobyć gole i zniechęcić przyjezdnych do walki.

Nic z tego! Hokeiści z Sanoka mocno wspierani przez swojego golkipera dzielnie się bronili i wyprowadzili kontrę, która im nieoczekiwanie przyniosła prowadzenie. Ville Heikkinen tuż przed tercją gospodarzy wywalczył krążek, wykorzystał błąd ustawienia obrońców i podał do wjeżdżającego w tercję Niko Ahoniemiego, a ten sam na sam nie dał szans Kamilowi Lewartowskiemu.

Dobrze się stało, że trener Andrej Sidorenko daje również szanse „Lewarowi”, bo ten może udowadniać swoją wartość. W 11 min Boguslaw Rąpała, najbardziej doświadczony obrońca, silnie uderzył i trafił w poprzeczkę. Pod koniec tercji to właśnie on uchronił swój zespół przed utratą 2. gola, bo zdołał zatrzymać krążek po strzale z bliskiej odległości Juho Makeli.

W przerwie musiało być głośno w tyskiej szatni, bo w 2. odsłonie zdecydowanie lepiej się zaprezentowali, a przede wszystkim strzelili 3 gole, w tym jeden w przewadze. W roli głównej wystąpił Roman Szturc, który najpierw doprowadził do wyrównania, a potem trafił w przewadze. Ta bramka była przedmiotem długiej analizy wideo, bowiem krążek wpadł do bramki, uderzył w bidon bramkarza i wypadł z niej. Sędziowie nie mieli wątpliwości, ale na wszelki wypadek dokonali sprawdzenia. Doczekał się gola kapitan Filip Komorski, który w końcu znalazł sposób na pokonanie bramkarza gości. Przewaga gospodarzy momentami była wręcz miażdżąca i gra długim okresami toczyła się w tercji obronnej rywali.

Wydawało się, że sytuacja została opanowana i miejscowi kibice już nie będą mieli powodów do złorzeczenia na hokeistów. A tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich, gospodarze oddali inicjatywę gościom, którzy w krótkim odstępie zdobyli 4 gole (!) i wyszli ponownie na prowadzenie. Odnieśliśmy wrażenie, że w tym okresie tyszanie bujali w obłokach. Miejsce „Lewara” zajął Tomas Fuczik. Rozmiary porażki zmniejszył Jakub Bukowski, wychowanek sanockiego zespołu, który wykorzystał przewagę. Na niespełna 2 min przed końcem gospodarze wycofali bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł gola. Dzielny zespół z Sanoka zdobył zasłużenie komplet punktów i ukarał tyszan za niefrasobliwość.


GKS TYCHY – MARMA CIARKO STS SANOK 4:5 (0:1, 3:0, 1:4)

0:1 – Ahoniemi – Heikkinen – Tamminen (7:00), 1:1 – Szturc – Bagin – Younan (25:22), 2:1 – Szturc – Dupuy – Bagin (27:52, w przewadze), 3:1 – Komorski – Ciura – Sedivy (30:48, 4 na 4). 3:2 – Pawłenko – Karlsson – Heikkinen (42:48), 3:3 – Harila – Filipek (46:22), 3:4 – Karlsson – Heikkinen (46:36), 3:5 – Heikkinen – Łysenko – Biłas (47:32), 4:5 – Bukowski – Pociecha – Sedivy (51:11, w przewadze).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Rafał Noworyta – Jacek Szutta i Andrzej Nenko. Widzów 991.

TYCHY: Lewartowski (50:49. Fuczik); Bizacki – Kaskinen, Pociecha – Ciura, Bagin – Younan, Sobecki; Mroczkowski – Komorski (2) – Sedivy, Jeziorski – Galant – Bukowski, Dupuy (2) – Boivin (2) – Szturc (2), Marzec – Starzyński (2) – Gościński, Ubowski. Trener Andrej SIDORENKO.

SANOK: Salama; Valtola (2) – Karlsson, Łysenko – Biłas, Hoglund – Florczak (2), Rąpała (2); Ahoniemi (4) – Lahtinen (2) – Filipek, Pawłenko – Tamminen – Heikkinen, Harila (2) – Makela – Mocarski, Miccoli, Dobosz. Trener Miiko ELOMO.

Kary: GKS – 10 min, Sanok – 16 (2 tech.) min.

Liczby

109

SEKUND gospodarze grali w podwójnej przewadze i oddali mnóstwo strzałów, ale bez rezultatu

70

SEKUND potrzebowali goście, by strzelić 3 gole!

14

SEKUND przebywał w boksie Kelle Valtola gdy Roman Szturc wykorzystał przewagę i dał GKS-owi prowadzenie.


Na zdjęciu: Roman Szturc zdobył 2 gole, ale tyska drużyna straciła kolejne punkty.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Świetny mecz Torunia

Gospodarze rozegrali fenomenalne spotkanie. O ile pierwsza tercja była nudnawa, o tyle pozostała część spotkania porwała kibiców. Szczególnie w trzeciej odsłonie Energa zdominowała Cracovię. Stwarzała mnóstwo sytuacji i wiele z nich wykorzystała. Momentami zespół toruński grał wręcz znakomicie, a Rudolf Rohaczek, szkoleniowiec Cracovii, dosłownie nie wiedział, co się dzieje na tafli. Ręce same składały się do oklasków patrząc na to, jak grał zespół z Torunia. To był kapitalny występ i takiej ligi chcemy częściej!
(KJ)


Drugi mecz dnia

Energa Toruń – COMARCH Cracovia 6:2 (0:0, 2:1, 4:1)

0:1 – Gula – Csamango (25:14), 1:1 – Maćkowski – Zając – Zieliński (26:41), 2:1 – Elomaa – Viitanen – Augustkalns (28:15, w podwójnej przewadze), 3:1 – K. Kalinowski – Syty – Korenczuk (45:27), 3:2 – Husak – Gula (49:10), 4:2 – M. Kalinowski (52:28), 5:2 – Koskinen – Zieliński (57:01), 6:2 – Jeskanen – M. Kalinowski (57:21).
Sędziowali Paweł Breske i Patryk Kasprzyk oraz Wojciech Czech i Sławomir Szachniewicz. Widzów 1300.

TORUŃ: Musztukovs; Ihnatenko – Jaworski, Augustkalns – Zieliński, Gimiński – Ahonen, Kurnicki – Bajwenko; Korenczuk – K. Kalinowski (2) – Syty, Viitanen – Koskinen (2) – M. Kalinowski (2), Jeskanen (2) – Elomaa (2) – Olszewski, Zając – Maćkowski (2) – Wenker. Trener Teemu ELOMO.
CRACOVIA: Stojanovicz; Gula – Szaur, Kinnunen – Jeżek, Nemec (4) – Husak (2), Dzuirdzia – Brynkus; Raczuk – Arrak – Michalski, Sawicki – Rac (6) – Kasperlik, Csamango – Wronka – Sointu; Kapa, Tynka. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Toruń – 12 min, Cracovia – 14 min (w tym 2 min tech.)